"To hucpa, wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów". Czarnek o komisji śledczej

2024-11-22 10:24 aktualizacja: 2024-11-22, 15:45
Poseł PiS Przemysław Czarnek. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Poseł PiS Przemysław Czarnek. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Działania sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych to polityczna hucpa, w ramach której "koncertowo wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów" - uznał poseł PiS Przemysław Czarnek. Według niego komisja nie dokonała żadnych ustaleń, o których nie byłoby wiadomo już wcześniej.

W piątek rano Sejm rozpatruje sprawozdanie sejmowej komisji śledczej, która od grudnia zeszłego roku do października tego roku badała sprawę wyborów korespondencyjnych zaplanowanych na 10 maja 2020 r.

Zdaniem Czarnka działania komisji to "polityczna hucpa", w ramach której "koncertowo wyrzucono w błoto co najmniej kilka milionów złotych". "Wszystkie ustalenia, które zostały podjęte przez komisję (...), były znane i wysokiej Izbie (...), i szerokiej opinii publicznej" - powiedział.

Poseł PiS krytykował również sposób prowadzenia obrad komisji. Według niego, nie można było zadawać "normalnych pytań" świadkom, bo jej (były już) przewodniczący Dariusz Joński (KO) od razu wyłączał mikrofon. "Od razu było wyciszane to, co było niewygodne dla komisji" - ocenił.

Przekonywał, że jasne jest, iż wybory korespondencyjne z 2020 r. zostały "wyrzucone do kosza" przez ówczesną kandydatkę KO w wyborach prezydenckich Małgorzatę Kidawę-Błońską, która "szorowała po dnie w sondażach wyborczych".

Wskazywał również, że komisja śledcza zawiadamiała o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawach, które zostały już zbadane przez prokuraturę, a nawet sądy. "Jeśli ktoś zawiadamia prokuraturę w sprawie, o której wiadomo, że do przestępstwa nie doszło, sam przestępstwo popełnia. Ta komisja śledcza, w swojej większości, popełniła przestępstwo" - ocenił.

Sejmowa komisja śledcza, która badała legalność, prawidłowość oraz celowość działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego, pracowała od grudnia ub.r. do 10 października. W raporcie końcowym komisja oceniła, że "ówczesny aparat władzy usilnie dążył do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych", aby doprowadzić do reelekcji prezydenta Andrzeja Dudy, który "według zdecydowanej większości sondaży mógł wygrać wybory już w pierwszej turze".

Komisja przegłosowała też skierowanie do prokuratury zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które dotyczą łącznie 19 osób, m.in. byłego premiera Mateusza Morawieckiego, a także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i byłą marszałek Sejmu Elżbietę Witek.

Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały odbyć się 10 maja 2020 r. w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja 2020 r. Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.

W czerwcu br. Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie uznającego, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego z 16 kwietnia 2020 roku zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania wyborów korespondencyjnych rażąco naruszyła prawo. Tym samym wyrok WSA został uznany za właściwy i jest prawomocny.

10 września TK badał też - z inicjatywy posłów PiS - zapisy innej uchwały sejmowej powołującej komisję śledczą w sprawie systemu Pegasus i uznał, że są niekonstytucyjne. W TK na rozpatrzenie oczekuje jeszcze trzeci z wniosków posłów PiS w sprawie sejmowych komisji śledczych - zaskarżający uchwałę sejmową powołującą komisję śledczą do sprawy tzw. afery wizowej. (PAP)

sno/ mok/ pap/