Manowska w wywiadzie udzielonym onetowi, pytana była, czy obawia się, że usunięcie pani z urzędu przez nowy rząd może stać się realnym scenariuszem?
"Do pewnego momentu traktowałam to bardziej jako taki żart zaprawiony goryczą, ale teraz realnie boję się takiego rozwoju wypadków" - powiedziała.
Dopytywana, dlaczego, wyjaśniła, że "premier tego kraju powiedział, że jego rząd będzie stosować prawo tak, jak on je rozumie. No to ja jako obywatel tego kraju i pierwszy prezes Sądu Najwyższego, mam prawo się jednak bać".
Pytany, czego konkretnie się boi? Wyjaśniła, że "właśnie takich akcji, jakie się zaczęły w Prokuraturze Krajowej, czy w Polskim Radiu i w Telewizji Polskiej". "Po prostu boję się tego ordynarnego łamania zasady legalizmu, bo nawet jeżeli coś źle funkcjonuje, to naprawdę nie możemy uważać, że każdy z nas jest stojącym ponad prawem Cezarem" - dodał.
"Tu nie chodzi tylko o premiera. Mówię o sędziach, ministrze sprawiedliwości czy o marszałku Sejmu, który uważa, że ma prawo decydować, która izba Sądu Najwyższego i jaki skład ma orzekać. Oczywiście obecne przepisy wymagają zmiany, ale politycy nie są od tego, żeby dyktować wszystkim, co jest słuszne i co jest literą prawa. Od tego są sędziowie, którzy powinni stosować, a nie tworzyć prawo" - powiedziała.
Dodał, że "jeżeli wychodzimy ze swoich ról zawodowych, nawet uzasadniając to ważnymi sprawami społecznymi, to prowadzi to wprost do anarchii. Nawet w słusznej sprawie sędzia powinien milczeć. Sędzia powinien wypowiadać się w orzeczeniach, a nie w mediach". "Tak mnie uczono, no ale ja jestem 'neosędzią' z 30-letnim stażem. My jesteśmy właśnie tą trzecią władzą, która powinna działać w sposób stonowany i wyważony, ale stanowczy. Nie ulegając naciskom ani politycznym, ani medialnym, ani środowiskom mainstreamowym. Chodzi również o naciski płynące z własnego środowiska" - powiedziała.
Pytana, kto jej zdaniem odpowiada za obecny chaos prawny, powiedziała, że "wszyscy z obu stron doprowadzili do tej groźnej dla Polski sytuacji". "Na pewno nawalił nasz charakter narodowy, kłótliwość, brak możliwości porozumienia między politykami wszystkich opcji — oceniła. (PAP)
kgr/