Produkt Krajowy Brutto Polski w 2023 r. wzrósł o 0,2 proc., po wzroście o 5,3 proc. w 2022 roku - podał w środę w szacunku Główny Urząd Statystyczny.
Ekonomiści banku ING zauważyli w komentarzu, że - zgodnie z danymi GUS - popyt krajowy skurczył się w ubiegłym roku o 4,1 proc., przy spadku spożycia gospodarstw domowych o 1,0 proc. i wzroście inwestycji o 8,0 proc.
"W sytuacji słabego popytu zewnętrznego liczymy, że krajowa konsumpcja będzie głównym motorem wzrostu gospodarczego w 2024 r. Nadal solidne tempo utrzymują inwestycje" - ocenili przedstawiciele ING. "Prognozujemy wzrost PKB w Polsce w 2024 na 3 proc., jednak w kontekście słabego otoczenia zewnętrznego (koniunktura w Niemczech) oraz powolnego jak dotychczas odbicia konsumpcji, rosną ryzyka w dół dla tej prognozy" - zaznaczyli.
Ich zdaniem duży negatywny wpływ na PKB w ubiegłym roku miała natomiast zmiana stanu zapasów (ok. - 4,3 pkt. proc.). Wskazali, że z kolei wsparciem dla gospodarki była poprawa salda wymiany handlowej z zagranicą (+5,4 pkt. proc.), przy czym było to głównie zasługą głębokiego spadku importu przy spadku eksportu.
"Wstępne dane za 2023 r. pozwalają nam oszacować z pewnym przybliżeniem wyniki gospodarki w 4 kw. 2023 r. Z naszych wyliczeń wynika, że PKB wzrósł w 4 kw. 2023 o ok. 1 proc. r/r, przy stagnacji spożycia gospodarstw domowych (~0,1 proc. r/r) i kontynuacji wzrostu inwestycji (ok. 7,6 proc. r/r)" - poinformowali analitycy. Zwrócili uwagę, że kolejny kwartał z rzędu GUS raportuje "głęboko ujemny wkład zmiany stanu zapasów do PKB i znaczący pozytywny wpływ poprawy salda wymiany handlowej z zagranicą".
"Sugeruje to, że możemy mieć w przyszłości do czynienia z istotnymi rewizjami struktury wzrostu PKB względem wstępnych szacunków. Opublikowane dziś dane wskazują, że w 4 kw. 2023 ożywienie koniunktury pozostało powolne (...)" - zauważyli ekonomiści ING. Wskazali, że szczególnie "wyczekiwane odbicie konsumpcji jak dotychczas rozczarowuje" (ok. 0,1 proc. r/r w 4 kw. 23, po 0,8 proc. r/r w 3 kw. 23), pomimo wyraźnej poprawy realnych dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych, którą wspiera dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń i szybka dezinflacja.
Ich zdaniem może to oznaczać, że "krańcowa skłonność do oszczędzania jest podwyższona, a konsumenci wstrzymują się wydatkami. "W dalszym ciągu oczekujemy, że wzrost realnych dochodów w połączeniu z wyraźną poprawą nastrojów konsumenckich, którą obserwujemy od ponad roku, przełoży się na wzrost wydatków konsumpcyjnych" - dodali autorzy komentarza. (PAP)
autor: Anna Bytniewska
pp/