Jacek Bąk przed barażami o EURO 2024: po Estonii zakładamy zbroję i jedziemy na Walię

2024-03-20 15:22 aktualizacja: 2024-03-20, 15:22
Decydujące spotkanie o awansie zostanie rozegrane 26 marca, a Polacy zagrają na wyjeździe. Według Bąka - w Walii. Fot. PAP/Leszek Szymański
Decydujące spotkanie o awansie zostanie rozegrane 26 marca, a Polacy zagrają na wyjeździe. Według Bąka - w Walii. Fot. PAP/Leszek Szymański
Przed barażowym meczem o awans do mistrzostw Europy z Estonią Jacek Bąk przyznał, że rywala trzeba szanować, ale nie wyobraża sobie, aby polscy piłkarze nie wygrali. "A później zakładamy zbroję i jedziemy do Cardiff, bo Walia pewnie pokona Finlandię" – uważa 96-krotny reprezentant kraju.

Polska, aby pojechać na mistrzostwa Europy, które w czerwcu i lipcu zostaną rozegrane na niemieckich stadionach, musi jeszcze pokonać dwie przeszkody. Pierwszą jest Estonia, z którą biało-czerwoni zmierzą się w czwartek w Warszawie.

"To nie będzie łatwy mecz, bo Estonia na pewno się nie położy na boisku, a zrobi wszystko, aby sprawić niespodziankę. Jednak patrząc na to, co mamy na papierze i co ma rywal, nie powinno być problemu ze zwycięstwem. Pamiętajmy jednak, że zawsze wszystko weryfikuje zielona murawa boiska, dlatego nie można żadnego rywala lekceważyć, choć też nie wolno się bać. Bo jak będziemy się bać Estonii, to może oddajmy te baraże walkowerem i się nie kompromitujmy" - powiedział PAP Bąk.

Jak przyznał, pamięta, że ostatnie spotkanie obu zespołów - w sierpniu 2012 roku - Estończycy wygrali, ale...

"Ale teraz to nie ma prawa się powtórzyć. Trzeba wyjść na boisko z pełną koncentracją, strzelić szybko dwie, trzy bramki i spokojnie dograć do końca" - dodał.

Kiedy Polska będzie grać z Estonią na PGE Narodowym, w tym samym czasie Walia podejmie Finlandię i zwycięzca tego spotkania będzie ewentualnie drugą przeszkodą biało-czerwonych do pokonania w drodze na mistrzostwa Europy.

Bąk przyznał, że wolałby zagrać z ekipą ze Skandynawii, ale większe szanse daje Wyspiarzom.

"Z drugiej strony, jeżeli Finlandia wygra na wyjeździe z Walią, to znaczy, że to nie jest taki pierwszy lepszy zespół. Nie sądzę jednak, aby tak się stało. Zwłaszcza, że Walijczycy zagrają na własnym stadionie i nie wypuszczą tego z rąk, choć może będą chcieli zaoszczędzić trochę sił na finał baraży" – dodał były reprezentacyjny obrońca.

Decydujące spotkanie o awansie zostanie rozegrane 26 marca, a Polacy zagrają na wyjeździe. Według Bąka - w Walii.

"Miałem okazję grać przeciwko temu zespołowi czy innym brytyjskim reprezentacjom i za każdym razem to były bardzo ciężkie spotkania. Wyspiarze grają taki nieprzyjemny, szarpany futbol. Są mocni fizycznie i musimy się przygotować na ostrą walkę. Zwłaszcza, że trybuny będą gospodarzy niosły żywiołowym dopingiem. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Sami sobie nawarzyliśmy piwa i trzeba je wypić. Zakładamy zbroję i jedziemy na Walię..." - przyznał z uśmiechem.

Były piłkarz m.in. Olympique Lyon, RC Lens czy Austrii Wiedeń podsumowując stwierdził, że czwartkowy mecz może mieć paradoksalnie duży wpływ na postawę polskiego zespołu w ewentualnym drugim spotkaniu.

"Zagrajmy w czwartek dobry mecz, strzelmy kilka bramek, 'napompujmy się' i pokażmy, że drużyna zrobiła postęp. Pewna wygrana podniesie morale zespołu. Później pomyślimy o Walii. A może to jednak będzie Finlandia? To byłaby duża niespodzianka, gdyby Finowie wygrali w Cardiff. Ale nieważne, z kim przyjdzie nam stoczyć decydujący bój, nie można się bać, bo każdą z tych drużyn możemy pokonać. To nie są jakieś tuzy futbolu. Niech Wojtek Szczęsny w obu barażowych meczach będzie bezrobotny, a będzie dobrze. Jeżeli natomiast będzie naszym najlepszym zawodnikiem, to będziemy mieć problem" – zakończył Bąk.(PAP)

gn/