W poniedziałek zapadł wyrok w procesie dotyczącymi reprywatyzacji kilkunastu stołecznych nieruchomości. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadało kilkanaście osób, m.in. prawnicy i byli urzędnicy ratusza.
Jan Śpiewak, który był jedną z pierwszych osób, które nagłośniły warszawską reprywatyzację powiedział w Studiu PAP we wtorek, że ten wyrok to "kompromitacja wymiaru sprawiedliwości". "Nie wiem, kto jest za to bardziej odpowiedzialny, prokuratura czy sąd" - dodał.
Podkreślił, że ws. kamienicy przy ul. Mokotowskiej 40 sam składał zawiadomienie do prokuratury i jest przekonany, że doszło tam do przestępstwa. Przypomniał, że chodzi o kamienicę wartą dziesiątki milionów złotych, w przypadku której rodzina i spadkobiercy domagali się zwrotu spotykając się przez wiele lat z odmową urzędu.
"Potem u tego samego urzędnika, który najpierw odmawiał, gdy roszczenia zostały sprzedane handlarzom roszczeniami, którzy są bardzo wpływowymi ludźmi na warszawskim rynku reprywatyzacji, to nagle jego odmowa zamieniła się w zgodę" - powiedział.
Zaznaczył, że osoby, które w tej sprawie zasiadały na ławie oskarżonych to te same persony, które pojawiają się również w innych toczących się procesach, w tym najbardziej medialnym dotyczącym działki przy Pałacu Kultury i Nauki przy ul. Chmielnej 70.
Śpiewak podkreślił, że sam nie mógł uczestniczyć w tym procesie, choć - jak mówi - składał zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa ws. jednej z tych kamienic (Mokotowska 40).
💬 Sam przychodziłem i parę razy próbowałem wejść na tę sprawę, to mnie sąd wyganiał, mówiąc, że będę wezwany jako świadek. Jednak nigdy do tego nie doszło - mówi @JanSpiewak z @wolnemiasto_wwa
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) November 26, 2024
🎥cała rozmowa na https://t.co/gGhW95RytJ@PAPInformacje pic.twitter.com/iLmULV8CPu
"Sam przychodziłem i parę razy próbowałem wejść na tę sprawę, to mnie sąd wyganiał, mówiąc, że będę wezwany jako świadek. Jednak nigdy jako świadek ani w tym, ani w innym procesie ws. reprywatyzacji nie zostałem wezwany" - powiedział.
Działacz społeczny podkreślił, że Polska jest jedynym krajem w regionie, który nie przyjął ustawy reprywatyzacyjnej co w jego ocenie nie jest przypadkiem. "Jest po prostu potężne lobby, które dba o to, żeby te sprawy były rozpatrywane pojedynczo w sądach" - ocenił.
W poniedziałek na ławie oskarżonych zasiadało kilkanaście osób, m.in prawnicy i byli urzędnicy ratusza. To obracający roszczeniami Mirosław B., jego współpracownik i pełnomocnik Krzysztof D., Jacek W. i Iwona P.-Ś. – główni specjaliści w Biurze Gospodarki Nieruchomościami urzędu miasta, Kamil D. – inspektor w Biurze Gospodarki Nieruchomościami, Jakub Rudnicki (wyraził w sądzie zgodę na publikację danych osobowych – PAP) – zastępca dyrektora BGN, Gertruda J.-F. – naczelnik w BGN, Mariusz P. – kierownik w BGN, a także Jerzy M., Jerzy B., Alina D., Bogusława D.-R. – radcowie prawni w BGN i Leszek Z. – notariusz.
Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił prawie wszystkich oskarżonych. Karę 1,5 roku pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 20 tys. zł wymierzył jedynie Jackowi W. Wyrok jest nieprawomocny.
Proces trwał ponad trzy lata. Ruszył w kwietniu 2021 r. Oskarżonym zarzucono popełnienie łącznie 37 przestępstw. Według prokuratury stołeczne nieruchomości – mimo braku podstaw do zwrotu – były przejmowane za łapówki. Prokuratorzy oszacowali, że szkoda wyrządzona spadkobiercom i Skarbowi Państwa wyniosła 91 mln 603 tys. 760 zł. Z kolei kwota wręczonych łapówek miała osiągnąć 2,1 mln zł.
Chodzi o nieruchomości położone przy ulicach: Mokotowskiej 63 oraz 40, Emilii Plater 15, Mazowieckiej 12, Chopina 16, Poznańskiej 14, Hożej 23/25 oraz 25, Saskiej 56, Schroegera 72, Marszałkowskiej 141, Nowy Świat 28, a także przy placu Defilad. (PAP)
Rozmawiał Adrian Kowarzyk
amk/ mark/ amac/