Japonia ma nowego premiera. Shigeru Ishiba ogłosił skład rządu

2024-10-01 12:47 aktualizacja: 2024-10-01, 12:59
Nowy premier Japonii Shigeru Ishida, fot. PAP/EPA/FRANCK ROBICHON
Nowy premier Japonii Shigeru Ishida, fot. PAP/EPA/FRANCK ROBICHON
Shigeru Ishiba, szef Partii Liberalno-Demokratycznej (LDP), został we wtorek wybrany przez parlament i zaprzysiężony przez cesarza Naruhito na premiera Japonii, zastępując Fumio Kishidę. Na szefów resortów powołał zarówno swoich partyjnych sojuszników, jak i rywali.

Tylko dwoma z 19 ministerstw kierować będą kobiety: aktorka Junko Mihara objęła tekę ministra ds. polityki dziecięcej, a Toshiko Abe - edukacji. Kobiety stanowią obecnie zaledwie 10 proc. niższej izby parlamentu, Izby Reprezentantów, co plasuje Japonię na samym dole światowych rankingów równości płci.

Dwa kluczowe stanowiska przypadły politykom, z którymi Ishiba zmierzył się bezpośrednio w piątek w wyborach szefa LDP. Katsunobu Kato został ministrem finansów, a Yoshimasa Hayashi, powiernik Kishidy, będzie dalej na stanowisku głównego sekretarza gabinetu, które obejmuje też funkcję rzecznika rządu.

Bliski sojusznik Ishiby, Takeshi Iwaya, były szef resortu obrony, obejmuje stanowisko szefa MSZ.

"Jeśli chodzi o sprawy zagraniczne, zmiana Yoko Kamikawy, która pracowała w USA, na Iwayę, który nie ma takiego doświadczenia, wywołała pewien niepokój w Nagata-cho", czyli dzielnicy rządowej - powiedział PAP Takuma Oohamazaki, dyrektor generalny firmy J.A.G Japan zajmującej się doradztwem wyborczym.

"Frakcja Abe została całkowicie rozgromiona" - dodaje ekspert, zwracając uwagę, że żaden z ministrów w nowym rządzie nie należy do potężnej grupy byłego premiera Shinzo Abego, który zginął w zamachu. Większość nowych szefów resortów, w tym sam premier Ishiba, nie jest także powiązana z frakcjami głównego nurtu, które znalazły się w centrum skandalu finansowego, co doprowadziło do spadku popularności byłego już premiera Kishidy i samej LDP.

67-letni Ishiba będzie musiał stawić czoła trudnemu początkowi swojej premierostwa, starając się przywrócić zaufanie wyborców do partii i opanować narastający gniew społeczny związany z rosnącymi kosztami życia.

Oczekuje się, że Ishiba rozwiąże Izbę Reprezentantów na koniec trwającej nadzwyczajnej sesji parlamentu, tj. 9 października, i rozpisze wybory powszechne na 27 października, by jak sam mówił w weekend jego nowy gabinet "jak najszybciej" uzyskał mandat społeczeństwa.

"Jest mało prawdopodobne, aby LDP odniosła znaczące zwycięstwo" - ocenia Oohamazaki. "Myślę, że LDP i (koalicyjna partia) Komeito mogą zdobyć większość, ale będą to trudniejsze wybory niż poprzednie". LDP sprawuje władzę w Japonii niemal nieprzerwanie od 1945 r.

Oohamazaki podkreśla również, że Ishiba, od dawna postrzegany jako ekspert ds. bezpieczeństwa, "wezwał do równości w sojuszu USA-Japonia". Chodzi m.in. o wspólne zarządzanie bazami USA w Japonii i stworzenie baz Japońskich Sił Samoobrony w Stanach Zjednoczonych. "Ale pytanie brzmi, jak zostanie to odebrane w USA" - dodaje analityk.

Ishiba, który już wcześniej zaproponował stworzenie azjatyckiej wersji NATO, w ubiegłym tygodniu zasugerował w artykule dla think tanku Hudson Institute, że organizacja ta, mogłaby rozważyć zaangażowanie w amerykańskim programie "nuclear sharing", czyli udostępniania broni atomowej w regionie, jako środek odstraszający przed rosnącymi zagrożeniami ze strony Chin, Korei Północnej i Rosji.

"Jego stanowisko w sprawie Chin jest zdecydowanie twardsze niż Kishidy, ale pytanie, jak daleko może rozwinąć oś USA-Japonia, będzie prawdopodobnie pierwszą kwestią, którą będzie musiał się zająć" w swojej polityce zagranicznej - podsumowuje Oohamazaki.

 

Krzysztof Pawliszak (PAP)

krp/ ap/ sma/