O decyzji sądu poinformowali dziennikarzy mec. Bartosz Lewandowski, obrońca Marcina Romanowskiego oraz prokurator Piotr Woźniak, który kieruje śledztwem dot. nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy w Funduszu Sprawiedliwości.
Sam poseł nie był obecny na posiedzeniu ze względu - jak wcześniej mówił jego obrońca - na swój stan zdrowia. Lewandowski poinformował, że poseł jest po "bardzo poważnym zabiegu operacyjnym".
Poniedziałkowa decyzja o areszcie dla posła PiS Marcina Romanowskiego jest efektem śledztwa dotyczącego Funduszu Sprawiedliwości. Prokuratura Krajowa zarzuca posłowi m.in. ustawianie konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu, ze czego nadzór był wówczas odpowiedzialny.
Obawa matactwa i zagrożenie surową karą
Według informacji od prok. Piotra Woźniaka sąd uznał zgodnie z wnioskiem prokuratury, że podstawami do zastosowania tymczasowego aresztowania są obawa matactwa oraz kwestie związane z "realną groźbą wymierzania surowej kary" Romanowskiemu - nawet do 25 lat pozbawienia wolności. Sąd podzielił również stanowisko prokuratury odnośnie do przesłanki dużego prawdopodobieństwa, że Romanowski dopuścił się zarzucanych mu czynów. Gdyby sąd uznał, że zgromadzone w tej sprawie dowody były wątpliwej wartości - mówił prok. Woźniak - nie mógłby on zastosować wobec Romanowskiego żadnych środków zapobiegawczych.
W punkcie pierwszym postanowienia, sąd umorzył zaś postępowanie w zakresie jednego z zarzutów stawianych posłowi przez prokuraturę. Jak mówił Woźniak, zarzut ten dotyczył przekroczenia uprawnień związanego z przywłaszczeniem. Zdaniem sądu, w zakresie tego czynu wykroczono poza zakres zgody Sejmu oraz Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy na ściganie Romanowskiego.
Prokuratura - zgodnie ze słowami Woźniaka - nie będzie się wycofywać z tego zarzutu, ponieważ materiał dowodowy zebrany w sprawie "wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany tego czynu się dopuścił". Woźniak dodał, że prokuratura podejmie kroki procesowe w celu wyeliminowania tego uchybienia, "jeśli takie faktycznie miało miejsce". Dopytywany powiedział, że możliwy jest kolejny wniosek o uchylenie Romanowskiemu immunitetu - o ile zajdzie taka konieczność.
Areszt ze szpitalem?
Sąd, jak mówił prokurator, nie podzielił argumentów obrony, jakoby stan zdrowia Romanowskiego uniemożliwiał mu pobyt w areszcie śledczym. Zalecił jednak, w przypadku zatrzymania Romanowskiego, umieszczenie go w areszcie dysponującym szpitalem.
Reszta działań będzie wykonywana przez policję, która - jak mówił prokurator Woźniak - uzyska dokumentację z sądu nakazującą doprowadzenie Romanowskiego do aresztu śledczego i podejmie czynności w celu go zrealizowania. Pytany kiedy Romanowski może zostać zatrzymany odpowiedział, że trudno mu "powiedzieć, czy do tego zatrzymania dojdzie dziś, czy jutro".
Prokurator Woźniak oraz mec. Bartosz Lewandowski przypominali wcześniej, że zgodnie z procedurą karną decyzja o areszcie będzie "natychmiast wykonalna". Lewandowski po decyzji sądu zaznaczył, że postanowienie będzie wykonalne do momentu, ew. uwzględnienia przez Sąd Okręgowy w Warszawie zapowiedzianego przez niego zażalenia. Jak mówił, złoży je "najszybciej jak się da" - możliwe, że jeszcze w tym tygodniu.
Lewandowski powiedział, że nie rozumie decyzji sądu, przede wszystkim ws. obawy matactwa ze strony Romanowskiego.
"Nie ma jakiejkolwiek osoby, która byłaby w tej sprawie tymczasowo aresztowana, która w ogóle w jakikolwiek sposób byłaby związana z moim klientem" - mówił dziennikarzom.
"Jest to głęboko niesłuszne postanowienie - niezrozumiałe nawet z takiego ludzkiego punktu widzenia humanitarnego. To jest człowiek, który przeszedł operację, ale takie postanowienie zapadło" - powiedział.
Wniosek prokuratury w sprawie aresztowania Romanowskiego rozpatrywała w jednoosobowym składzie sędzia Monika Louklinska, o której wyłączenie ze sprawy wnioskowała wcześniej obrona Romanowskiego. Sąd jednak nie przychylił się do wniosku obrony w tej sprawie.
Zarzuty wobec Romanowskiego dotyczą m.in. "przywłaszczenia powierzonego podejrzanemu mienia w postaci pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 milionów złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 milionów złotych".
Politycy PiS i sam Romanowski uważają, że śledztwo dotyczące Funduszu Sprawiedliwości jest "polityczną ustawką", a także, o czym mówili w wielu wypowiedziach medialnych, "zemstą polityczną przy użyciu prokuratury", a nawet "kreacją kolejnej sprawy, która grozi wolności Rzeczpospolitej". Wcześniej Romanowski przekonywał, że śledztwo to "represje polityczne". (PAP)
nl/ mja/ godl/ mhr/ mar/