Środowy wieczór na Festiwalu Filmowym w Wenecji upłynie pod znakiem światowej premiery "Jokera: Folie a deux", kontynuacji kultowego filmu Todda Phillipsa, który pięć lat temu zapewnił mu Złotego Lwa, a następnie – trzy nominacje do Oscara. Tamten obraz był dramatem psychologicznym, tym razem reżyser poszedł w stronę filmu muzycznego. Podczas warsztatów wokalnych w areszcie główny bohater Arthur Fleck (w tej roli ponownie Joaquin Phoenix) poznaje Harley Quinn (Lady Gaga). Kobieta przedstawia się jako daleka sąsiadka, która bacznie śledziła jego losy. Zwierza się, że trafiła za kratki po tym, jak podpaliła dom swoich rodziców.
Fleck, któremu imponuje zainteresowanie jego osobą, obdarza Harley zaufaniem i uczuciem. Niebawem ma się rozpocząć jego proces. Mężczyzna jest oskarżony o kilka morderstw, w tym jedno popełnione w programie telewizyjnym na żywo. Prokurator żąda dla niego kary śmierci, adwokatka Flecka przygotowuje linię obrony. Będzie się starała udowodnić, że oskarżony cierpi na rozdwojenie jaźni i to jego druga osobowość – Joker – stoi za wszystkimi zbrodniami. Prosi Arthura, by trzymał się z dala od Harley, która go okłamała – tak naprawdę pochodzi z zamożnej rodziny i ma za sobą studia z psychiatrii. Fleck ma tego dość. Wykrzykuje, że sam będzie reprezentował siebie przed sądem. Proces zamienia się w show Jokera.
"Joker: Folie a deux" to najbardziej oczekiwany tytuł festiwalu i reżyser ma tego świadomość. Podczas spotkania z dziennikarzami poprzedzającego pierwszy pokaz przyznał, że czuje sporą presję. "Dobrze tu wrócić. Mamy duży sentyment do tego miejsca i wszystkiego, co wydarzyło się poprzednim razem – nie mam na myśli tylko wygranej, ale też przyjęcie naszego filmu. Muszę jednak wyznać, że tym razem jestem trochę bardziej podenerwowany. O wiele łatwiej było przyjechać tu wtedy. Kolejny film wiąże się ze znacznie wyższymi oczekiwaniami, więc stres jest większy" – powiedział.
Reżyser zwrócił uwagę, że muzyka od zawsze stanowiła ważną część życia tytułowego bohatera.
"Już na planie poprzedniego filmu bez przerwy rozmawialiśmy z Joaquinem o tym, że Arthur Fleck ma muzykę w oczach. Jeśli pamiętacie tamten obraz, wiecie, że zawiera sceny, w których Joker tańczy – bez względu na okoliczności. To jego sposób wyrażania uczuć. Muzyka Hildur Gudnadóttir jest właściwie równoprawną postacią w tamtym filmie. Stanowiła ogromną jego część. Ten kierunek wydał nam się logiczną kontynuacją tego, co zrobiliśmy. Później zaczęliśmy pisać scenariusz (jego współautorem jest Scott Silver - PAP). Kiedy tekst nabierał kształtu, pomyśleliśmy, że cudownie byłoby mieć w obsadzie Lady Gagę, która niesie ze sobą muzykę. Po prostu wydało nam się to właściwe" – wspomniał.
Twórca odniósł się do kontrowersji, które wzbudził "Joker" wśród rodzin ofiar strzelaniny z 2012 r. - doszło do niej w jednym z kin w stanie Kolorado w trakcie premierowej projekcji filmu o Batmanie. W liście skierowanym do wytwórni Warner Bros rodziny przekonywały, że film o złoczyńcy "może inspirować do przemocy". "Miałem poczucie, że to niezasłużona krytyka, ale rozumiem obawy ludzi. Ten film nie jest odpowiedzią na ich słowa" - zaznaczył.
Pytany, czy w przyszłości zamierza powrócić do uniwersum Jokera, Phillips odparł, że na razie nie czuje takiej potrzeby. "Sądzę, że historia Arthura/Jokera została już opowiedziana. Nie wydaje mi się, bym jeszcze do niej wrócił, ale jako reżyserowi trudno mi powiedzieć definitywnie "nie". Uzależniam moją pracę od aktorów, od tego, z kim mógłbym pracować, z kim chciałbym pracować i czy jestem w stanie stworzyć coś wokół tej osoby. Oczywiście, ten film został zbudowany wokół Joaquina. Później dołączyła do niego Lady Gaga. Reasumując, nie mogę powiedzieć "nie", ale pozostanie w tej przestrzeni niekoniecznie jest moim celem" – stwierdził.
Dla Lady Gagi praca u boku Phoenixa była zupełnie nowym doświadczeniem, które przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
"Joaquin jest aktorem niesamowicie luzackim, wolnym. Wchodzenie na plan z jakimkolwiek wyobrażeniem o tym, co będziemy robić, było złym pomysłem. Pomyślcie sami, że wyobrażacie sobie ten film w określony sposób, a później okazuje się, że oglądacie coś zupełnie innego. Każdego dnia szukaliśmy prawdy w naszych postaciach, momentów szczerości. Zależało nam, by każdy z was mógł zdecydować, co czuje, nie chcieliśmy wam tego narzucać" - powiedziała.
Piosenkarka podkreśliła, że podziwia poprzednią pracę Phillipsa i na planie starała się "podążać za jego wizją".
"Jego podejście do muzyki w tym filmie było szczególne, niezwykle zniuansowane. Jak powiedział Todd, muzyka jest sposobem, w jaki bohaterowie wyrażają to, co czują. Same dialogi to byłoby za mało. Razem z Joaquinem sporo pracowaliśmy nad techniką śpiewu. Dla mnie oznaczało to w znacznej mierze oduczenie się tego, co wiem, zapomnienie o oddechu" - wyjaśniła.
Od Phoenixa rola wychudzonego Flecka wymagała przejścia na dietę i zgubienia kilku kilogramów. "Nie będę zdradzać szczegółów, bo na pewno nie chcecie tego słuchać. Jednak miałem poczucie, że to bardziej skomplikowane zadanie niż poprzednio. Odbyliśmy wiele prób tanecznych, które nie były konieczne w "Jokerze". Tak więc było nieco trudniej, ale - zapewniam - bezpiecznie. Natomiast macie rację, obecnie mam 49 lat i prawdopodobnie nie powinienem tego powtarzać" - ocenił.
Czy "Joker: Folie a deux" zapewni Phillipsowi kolejnego Złotego Lwa – dowiemy się w sobotę podczas gali zamknięcia festiwalu. Nadchodzące dni przyniosą premiery kolejnych filmów z konkursu głównego – m.in. "April" Dei Kulumbegashvili, "Sicilian Letters" Fabio Grassadonii i Antonio Piazzy, "Youth: Homecoming" Binga Wanga, a także "Love" Daga Johana Haugeruda.
Z Wenecji Daria Porycka (PAP)
dap/ miś/ mhr/ sma/