W środę po południu Durał opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie swojej żony, w którym zadeklarowała, że w niedzielę, 7 kwietnia, odda głos na swojego męża. Wcześniej kandydat zapowiedział, że jego żona ma zamiar wycofać zarzuty, które zostały podane w emocjach.
„Ogromny hejt jaki spotkał w trakcie kampanii wyborczej mojego męża Dawida nie powinien mieć miejsca. Mógł on mieć wpływ na nasze relacje rodzinne. Informuję, że w związku z zaistniałą pomiędzy mną a mężem Dawidem sytuacją (…) doszliśmy do porozumienia i w związku z tym zostaną podjęte stosowne kroki na gruncie toczącego się postępowania” – głosi oświadczenie.
Katowicka „Gazeta Wyborcza” jako pierwsza poinformowała o interwencji policji, do której doszło w domu Durałów w Wielki Piątek (29 marca). Według jej ustaleń, żona kandydata na urząd prezydenta Katowic zaalarmowała mundurowych, że jej mąż awanturuje się pod wpływem alkoholu. „GW” opisała, że 41-latek znieważył i szarpał funkcjonariuszy, a następnie trafił do izby zatrzymań, gdzie spędził dwie noce.
„Stanął on pod zarzutem znęcania się psychicznego nad żoną i synem, a nadto pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy policji, którzy podejmowali wobec Dawida D. interwencję” - powiedział PAP prok. Sławomir Barnaś.
Po przesłuchaniu prokuratura zastosowała wobec podejrzanego środki zapobiegawcze – dozór policji, zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi, ma też nakaz opuszczenia lokalu, w którym z nimi dotychczas mieszkał.
Durał w rozmowie z PAP przyznał, że od pewnego czasu mierzy się z problemami małżeńskimi, których początek wiąże się z jego samorządową działalnością i atakami ze strony oponentów, co nasiliło się w czasie kampanii wyborczej.
„Od czasu kampanii jesteśmy na terapii małżeńskiej, na której to dowiedziałem się, że nieodzywanie się do partnera, tak zwane ciche dni, to jest znęcanie psychiczne. Mam tak, że jak jestem zestresowany, a stres został spotęgowany przez ataki na moją rodzinę w czasie kampanii wyborczej, to zamykam się w sobie i nie rozmawiam. I to odbijało się na związku i wrażliwym dziecku, uczniu katolickiej szkoły podstawowej” – napisał Durał w oświadczeniu.
Wyjaśnił, że mundurowi chcieli wylegitymować go na podstawie art. 15. ustawy o policji, który określa ich uprawnienia w trakcie wykonywania czynności służbowych. On z kolei wielokrotnie żądał podania faktycznej podstawy czynności – wykroczenia lub przestępstwa, o które jest podejrzewany. Jego zdaniem zachowanie funkcjonariuszy było nieodpowiednie i powinno zostać wyjaśnione.
Samo postawienie zarzutów – zgodnie z Kodeksem wyborczym – nie pozbawia kandydata prawa wybieralności na urząd wójta, burmistrza lub prezydenta. To następuje dopiero w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem „za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe”.
Równoznaczne z wycofaniem kandydatury Durała z wyścigu o fotel prezydenta Katowic nie jest także wycofanie poparcia ze strony Polski 2050, Ruchu Autonomii Śląska, KATO Protestu oraz kandydatów Razem. Nadal pozostaje on kandydatem KWW Katowice 2050, choć już bez poparcia tych ugrupowań.
Dr Paweł Sadowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie powiedział PAP, że "do momentu prawomocnego wyroku i wpisania do Krajowego Rejestru Karnego czy to kandydat na wójta, burmistrza lub prezydenta, czy osoba pełniąca ten urząd zachowuje pełnie praw wyborczych". Dodał, że rozumie, iż z punktu widzenia społeczeństwa może to się wydawać oburzające, iż osoba której zarzuca się popełnienie pospolitych, często bulwersujących przestępstw, może bez żadnych problemów nadal kandydować.
"Ale ta zasada jest jedną z najważniejszych chroniących i demokrację, i prawa człowieka. Trudno sobie wyobrazić bez niej demokratyczne wybory. Przecież kandydata by można oskarżyć i wyeliminować z wyborczej rywalizacji" - stwierdził. Dodał, że najlepszą weryfikacją jest ta, która nastąpi przy urnie wyborczej.
Dr Sadowski zaznaczył, że gdy prawomocny wyrok zapada podczas trwania kadencji oznacza to wygaśnięcie mandatu wskutek utraty prawa wybieralności, a co za tym idzie zarząd komisaryczny i - zwykle - przedterminowe wybory. (PAP)
Autorzy: Patryk Osadnik, Luiza Łuniewska
mar/