Kevin Spacey zawarł ugodę z producentami „House of Cards”

2024-02-07 13:28 aktualizacja: 2024-02-07, 17:15
Kevin Spacey. Fot. PAP/Avalon/
Kevin Spacey. Fot. PAP/Avalon/
Gdy światło dzienne ujrzały zarzuty o stosowanie przez Kevina Spaceya przemocy seksualnej względem podwładnych, jego kariera legła w gruzach. Aktor stracił wówczas szereg lukratywnych kontraktów i został wyrzucony z obsady bijącego rekordy popularności serialu „House of Cards”. Firma produkcyjna odpowiedzialna za realizację tej serii pozwała aktora, domagając się zadośćuczynienia za ogromne straty, jakie poniosła w związku z koniecznością napisania od nowa scenariuszy do finałowego sezonu. Choć w 2022 roku sąd arbitrażowy nakazał gwiazdorowi wypłacenie wytwórni odszkodowania w wysokości 31 mln dolarów, kwota ta została znacząco zredukowana. Zwaśnione strony podpisały właśnie ugodę.

Kłopoty Kevina Spaceya zaczęły się w 2017 roku, gdy Anthony Rapp oskarżył go o napaść na tle seksualnym. Do zdarzenia miało dojść w mieszkaniu gwiazdora „American Beauty”, gdy jego domniemana ofiara miała zaledwie 14 lat. Wkrótce potem do sądu zaczęły wpływać kolejne pozwy, których autorzy utrzymywali, iż Spacey dopuszczał się względem nich seksualnej przemocy. Niezależne śledztwo wykazało, że gwiazdor wykorzystując pozycję władzy latami molestował swoich współpracowników.  

W reakcji na te zarzuty producenci serialu „House of Cards”, w którym Spacey sportretował makiawelicznego polityka Franka Underwooda, postanowili zerwać z nim współpracę. Arbitrzy sądowi uznali, iż Spacey naruszył warunki umowy dotyczące profesjonalnego zachowania na planie. Aktor miał molestować m.in. asystenta produkcji. Decyzja o zwolnieniu odtwórcy głównej roli wiązała się z koniecznością wstrzymania produkcji szóstego sezonu i napisania na nowo scenariuszy wszystkich odcinków. Studio MRC wyceniło straty na miliony dolarów. 
  
Już w 2020 roku sąd arbitrażowy przyznał rację szefom wytwórni, zasądzając na ich korzyść gigantyczne odszkodowanie. Choć prawnicy Spaceya usiłowali podważyć wyrok, ich wysiłki spełzły na niczym. Dwa lata później sąd w Los Angeles podtrzymał wcześniejszą decyzję i nakazał aktorowi wypłacić producentom niemal 31 mln dolarów zadośćuczynienia. Jak się tymczasem okazało, Spacey i studio MRC kilka tygodni temu zawarli ugodę, w ramach której kwota odszkodowania została obniżona do „zaledwie” 1 mln dolarów. Gwiazdor będzie spłacał świadczenie w ratach wynoszących 10 proc. jego dochodów po opodatkowaniu. 

Spacey zgodził się przy tym na pełną współpracę z wytwórnią podczas jej nadchodzącego procesu z ubezpieczycielami. W 2022 roku studio pozwało firmy Fireman’s Fund i Lloyd’s of London w oparciu o tezę, zgodnie z którą koszty związane z nieobecnością aktora powinna pokryć polisa ubezpieczeniowa. Sędzia Mark Epstein dwukrotnie oddalił pozew – najpierw w kwietniu zeszłego roku, a następnie w listopadzie. Wytwórnia postanowiła jednak spróbować raz jeszcze – tym razem przy wsparciu Spaceya. W zamian za obniżenie kwoty zadośćuczynienia gwiazdor zobowiązał się bowiem złożyć zeznania, poddać się badaniom lekarskim oraz udostępnić swoją dokumentację medyczną. Nowy pozew przeciwko firmom ubezpieczeniowym wpłynął do sądu 2 stycznia. Autorzy twierdzą w nim, że Spacey nie mógł uczestniczyć w nagraniach do „House of Cards” m.in. ze względu na leczenie depresji i stanów lękowych. Przedstawiciele Fireman’s Fund złożyli wniosek o odrzucenie roszczenia, określając argumentację studia mianem „graniczącej z absurdem”. 

Wygląda na to, że zła passa Spaceya powoli mija. Jesienią 2022 roku aktor wygrał głośny proces, jaki wytoczył mu wspomniany wcześniej Anthony Rapp. Kolejne zwycięstwo odniósł na sali rozpraw rok później. Czterech mężczyzn oskarżyło gwiazdora o napaści seksualne, do których miało dochodzić w latach 2001-2013, gdy pełnił on funkcję dyrektora artystycznego londyńskiego teatru Old Vic. Po trwających ponad 12 godzin obradach, ławnicy uniewinnili aktora ze wszystkich zarzutów. (PAP Life)

kgr/