Rosyjskie media państwowe pokazały kadry z wizyty Kima w zakładach w Komsomolsku nad Amurem, największych takich zakładach w Rosji; w porcie we Władywostoku Kim ma się zapoznać z możliwościami militarnymi Floty Pacyfiku - zapowiada CNN.
Przywódcy Korei Północnej towarzyszy jeden z ministrów i rosyjscy urzędnicy szczebla regionalnego; Władimir Putin wyjechał po spotkaniu z Kimem w środę, ten jednak nieoczekiwanie przedłużył wizytę w Rosji o kilka dni, o czym poinformował Kreml, nie podając dalszych szczegółów.
Jak zauważa CNN, wizyty Kima w najważniejszych obiektach na rosyjskim Dalekim Wschodzie następują po wzmiankach Putina o możliwej współpracy wojskowej z Pjongjangiem i po ich spotkaniu w środę na kosmodromie Wostocznyj, gdy Kim wydawał się popierać rosyjską wojnę przeciwko Ukrainie. Podczas szczytu wyraźnie usiłowano nagłośnić zacieśnienie relacji obu państw - wskazuje CNN.
Obserwatorzy mają jednak wątpliwości, czy rozmowy te - mające ściągnąć uwagę świata - zaowocowały jakimś konkretnym porozumieniem - ocenia w piątek BBC w komentarzu do wizyty. Jak podkreśla, publicznie ogłoszono po nich niewiele. "Obserwowaliśmy dwojakie widowisko: wielki spektakl zaplanowany dla zagranicy oraz nieujawnione porozumienia zawarte za zamkniętymi drzwiami, o niejasnym znaczeniu" - powiedział BBC ekspert Fiodor Tierticki z Uniwersytetu Kookmin w Seulu.
BBC wskazuje, że wątpliwości dotyczą nawet tego, jak dalece Moskwa gotowa jest pomóc Korei Północnej w budowie satelitów kosmicznych. W ostatnim czasie dwie próby Pjongjangu wystrzelenia satelity szpiegowskiego zakończyły się fiaskiem. Spotkanie z Kimem na rosyjskim kosmodromie "oznacza, że Putin gra na nosie Radzie Bezpieczeństwa ONZ z jej rezolucjami (potępiającymi północnokoreański program rakietowy-PAP)" - powiedział BBC Leif-Eric Easley, profesor Uniwersytetu Ewha w Seulu.
Z kolei Tierticki uważa spotkanie na kosmodromie Wostocznyj za "manewr", głównie mający na celu wzbudzenie niepokoju Zachodu i Korei Południowej, która przyłączyła się do sankcji przeciwko Moskwie.
Celem szczytu było wysłanie Zachodowi sygnału, że rośnie znaczenie relacji Moskwy i Pjongjangu, nawet jeśli szczegóły na ten temat są skąpe - uważa Tierticki. Radzi on, by zwracać uwagę nie tyle na słowa, co na konkretne czyny Putina i Kima, jako że obaj "są biegli w stosowaniu podstępu". (PAP)
kno/