24-latek spisywał się bardzo słabo w Willingen, gdzie dwukrotnie nie przebrnął kwalifikacji. Z kolei w Lake Placid w sobotę był 34., a w niedzielnym konkursie zajął ostatnie, 50. miejsce. Natomiast Murańka na początku lutego uplasował się na piątej i 16. pozycji w Pucharze Kontynentalnym w Lillehammer.
Do Japonii nie poleciał trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler, który ze Stanów Zjednoczonych wrócił do Polski razem z Wąskiem. Zastąpi go asystent Wojciech Topór.
Puchar Świata w skokach narciarskich w Sapporo jest organizowany regularnie od 1980 roku. W latach osiemdziesiątych sześć razy triumfował tu Fin Matti Nykaenen, który łącznie ośmiokrotnie stawał na podium. Osiem razy w czołowej trójce byli też Norweg Roar Ljoekelsoey (5-2-1) oraz Austriacy Stefan Kraft (4-2-2) i Thomas Morgenstern (3-3-2).
W Sapporo dobrze radzili sobie Polacy. Adam Małysz na normalnej skoczni Miyanomori wygrał konkurs PŚ w 1997 roku, a na dużym obiekcie Okurayama odniósł dwa zwycięstwa w sezonie 2000/01. Ponadto w 2007 roku wywalczył złoty medal mistrzostw świata na normalnym obiekcie. Dzięki temu został czterokrotnym złotym medalistą czempionatu globu.
Maciej Kot w 2017 roku odniósł w Sapporo jedno ze swoich dwóch zwycięstw w Pucharze Świata. Kolejnego dnia triumfował Stoch, a dwa lata później, skacząc 148,5 m, ustanowił rekord Okurayamy.
Wyraźną przewagę w klasyfikacji generalnej obecnego cyklu postara się utrzymać Stefan Kraft, który w niedzielę w Lake Placid odniósł swoje 38. zwycięstwo i 110. raz stanął na podium zawodów Pucharu Świata. Drugi Niemiec Andreas Wellinger traci do Austriaka 209 pkt, natomiast trzeci Japończyk Ryoyu Kobayashi - 215. Zajmujący czwarte miejsce Jan Hoerl z Austrii nie startował w Lake Placid i nie pojawi się również w Sapporo.
W trzeciej dziesiątce plasuje się czterech Polaków. W tym sezonie 200 punktów zdobył Zniszczoł, który jest 22. Choć biało-czerwoni spisują się poniżej oczekiwań, to 29-letni skoczek przeżywa najlepszy okres w karierze i już cztery razy z rzędu kończył zawody w czołowej dziesiątce.
W reprezentacji Japonii znalazł się 51-letni Noriaki Kasai, który w ostatni weekend skoczył na Okurayamie 141 m i zajął drugie miejsce w zawodach Megmilk Cup. Rok temu weteran startował w kwalifikacjach w Sapporo, ale nie udało mu się awansować do konkursu głównego. Jego ostatni występ w zawodach PŚ miał miejsce w grudniu 2019 roku w Klingenthal. Jeśli uda mu się zakwalifikować do konkursu głównego, najstarszy skoczek w historii cyklu pobije swój rekord sprzed czterech lat, gdy miał 47 lat i 192 dni.
Piątkowe kwalifikacje zaplanowano na godzinę 8.00 czasu polskiego. Pierwszy konkurs indywidualny ma rozpocząć się 24 godziny później. Drugie zawody poprzedzone kwalifikacjami odbędą się w nocy z soboty na niedzielę.
mmi/