Komorowski, pytany w RMF24, czy jest zaskoczony wygraną Trumpa w USA, odparł, że "samym zwycięstwem - nie, bo sondaże dawały prawie równe szanse i Trumpowi, i (Kamali) Harris". Przyznał jednocześnie, że jest zaskoczony skalą zwycięstwa Trumpa. "Trump będzie rządził Stanami Zjednoczonymi praktycznie bez żadnego hamulca, bez żadnej kontroli, bo uzyska i większość w Senacie i, jak wszystko na to wskazuje, również w Izbie Reprezentantów" - zauważył.
Wśród czynników, które - zdaniem Komorowskiego - zdecydowały o wygranej Trumpa, wymienił "obciążenie" obozu Demokratów czterema latami rządzenia, "i to w warunkach trudnych", a także to, że - jak ocenił - Republikanie i ich kandydat "lepiej odczytali oczekiwania wyborców amerykańskich", skupiając się w kampanii na poziomie życia Amerykanów i kwestiach bezpieczeństwa.
Komorowski, zapytany czy zwycięstwo Trumpa przyniesie Polsce korzyści, odparł: "wręcz przeciwnie". "Najprawdopodobniej, bo oczywiście polityka ma swoje reguły i nie da się tak w pełni przewidzieć. Ale w dwóch obszarach widzę ogromne niebezpieczeństwa, takie dotyczące Polski" - wskazał.
"Pierwsza to jest kwestia stosunku Trumpa do Putina, do Rosji, (...) ewidentnie budowana takim przekonaniem, że z Putinem trzeba się dogadać, w domyśle, kosztem Ukrainy. A dla nas Ukraina niepodległa i dążąca do świata zachodniego to jest gwarancja polskiego bezpieczeństwa" - zaznaczył. Jak mówił, polskim interesem strategicznym jest przetrwanie Ukrainy i jej "nieskapitulowanie przez Putinem". "Dla Trumpa to się rysuje zupełnie inaczej" - ocenił.
Według byłego prezydenta druga kwestia, która, Polski "może dotknąć" i budzi w nim niepokój, "to ryzyko wojny celnej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską". "Straty ekonomiczne mogą być bardzo poważne także dla polskiej gospodarki, jeżeli Trump zrealizuje swoje zapowiedzi sięgnięcia aż po argument wojny celnej" - ocenił.
Według obliczeń amerykańskich mediów Donald Trump zwyciężył w wyborach prezydenckich w USA, zdobywając 292 głosy elektorskie, czyli 22 ponad wymagane minimum. Ze spływających rezultatów wyborów wynika też, że Republikanie zyskali kontrolę nad Senatem i mają szansę na utrzymanie większości w Izbie Reprezentantów. Demokratka Kamala Harris uzyskała 224 głosy - podał w środę wieczorem czasu polskiego dziennik "New York Times". (PAP)
pab/ sdd/ ktl/kgr/