Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku Jakub Bagiński powiedział PAP, że we wtorek wieczorem będący w czasie wolnym od służby policjant Szkoły Policji w Słupsku zauważył przewrócone na bok audi, które chwilę wcześniej zjechało z drogi i dachowało. Auto znajdowało się w okolicach Dobieszewa.
"Funkcjonariusz, wspólnie ze swoją żoną od razu się zatrzymali i podeszli do tego samochodu, aby sprawdzić czy osoby uczestniczące w zdarzeniu nie potrzebują pomocy medycznej" - dodał Jakub Bagiński.
Żona policjanta zwróciła uwagę, że w samochodzie siedzi kilkuletnie dziecko, któremu zaczęła udzielać pomocy, a funkcjonariusz zainteresował się kierowcą audi, od którego w trakcie rozmowy wyczuł alkohol. W pewnym momencie kierowca odwrócił się i zaczął uciekać w kierunku najbliższej miejscowości.
"Policjant pobiegł za nim, po kilkuset metrach dogonił uciekającego kierowcę i przekazał go w ręce funkcjonariuszy, którzy po chwili przyjechali na miejsce tego zdarzenia" - tłumaczył Bagiński.
Badanie alkomatem wykazało, że w organizmie mieszkańca powiatu słupskiego były ponad 3 promile alkoholu. Funkcjonariusze zatrzymali jego prawo jazdy i ustalili, że jadący w stronę Słupska 35-latek stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i dachował. 5-letni pasażer został przewieziony na SOR, gdzie przeszedł badania i szczęśliwie nie odniósł żadnych obrażeń.
Funkcjonariusze zatrzymali 35-latka w związku z narażeniem swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za to przestępstwo grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Nie uniknie także odpowiedzialności za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie kolizji drogowej.
Autor: Krzysztof Wójcik
sma/