"W naszym przedstawieniu Fausta gra Cezary Kosiński, który cały czas buduje archiwum pamięci. Od początku pracy nad spektaklem musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czym jest alchemiczna pracowania Fausta i tutaj przyszedł nam z pomocą Aby Warburg i jego niezwykły atlas "Mnemosyne"" - wyjaśnił reżyser. "Dlatego Faust jest osobą, która próbuje rozpoznać powracanie pewnych obrazów w naszej kulturze i uporządkować je. Dziedzina, którą on się zajmuje, dla nas jest jakimś odpowiednikiem alchemii, czyli aktu próby zapanowania nad rzeczywistością przez człowieka" - tłumaczył Wojciech Faruga.
Pytany o to, o czym chciał zrobić przedstawienie, reżyser powiedział: "inscenizujemy obie części "Fausta" i dlatego musieliśmy pewne wątki wydobyć, a pewnych się pozbyć". "Pamiętam, że zaczęliśmy próby od czytania adaptacji, która miała dwieście stron. To było tylko 40 proc. oryginału ale rozmiar tego i tak był przytłaczający" - mówił. "W procesie prób dokonywała się selekcja wątków i rozpoznawanie tego, co dla nas jest dziś najciekawsze" - wyjaśnił.
"Jeżeli miałbym tak najszybciej powiedzieć o tym przedstawieniu, a zawsze trudno sprowadzać taki spektakl do jednej formułki, to ten "Faust" jest właśnie o powtarzalności obrazów" - powiedział twórca.
Pytany o to, czemu wraz z dramaturżką Julią Holewińską określa ten spektakl mianem "archiwum pamięci europejskiej XX wieku", Wojciech Faruga powiedział: "z Julią Holewińską pracujemy od dawna i na różnych polach, jesteśmy mniej więcej w tym samym wieku. Być może jesteśmy ostatnim pokoleniem XX wieku, który jest dla nas, bardzo ważnym punktem odniesienia" - mówił. "W tym sensie nasz "Faust" transponuje makrokosmos Goethego, czyli próbę zmierzenia się z wszystkimi wytworami ludzkiej kultury, mitami i archetypami, na historię Europy XX wieku" - wyjaśnił.
"Mam poczucie, że nie jesteśmy dzisiaj przygotowani, na odbiór takiego erudycyjnego dzieła w pełni jego znaczeń. Stąd zabieg adaptacyjny, czyli przeniesienie, rozpoznanie figur mitycznych z utworu Goethego w bliższych nam postaciach historii i kultury XX wieku, wydało nam się trafnym sposobem na to, żeby ten "Faust" mógł dziś rozmawiać z odbiorcami" - ocenił reżyser.
Pytany, skąd pomysł na pięć wcieleń Mefistofelesa w spektaklu, Wojciech Faruga powiedział: "w naszej interpretacji, a myślę, że nie jesteśmy tutaj daleko od samego Goethego, Mefistofeles nie jest diabłem". "Jest tym, który tak naprawdę przynosi Faustowi wiedzę o nim samym. Ta wiedza nie jest wiedzą radosną, bo w istocie odbywając tę podróż Faust musi się zmierzyć ze złem, które sam wyrządza. Rozpoczyna się ona od tragedii Małgorzaty, bo Faust doprowadza tę 14-letnią dziewczynkę do zguby. I z tym musi się zmierzyć" - podkreślił twórca przedstawienia.
"Tak naprawdę, ciekawe jest to, że chcielibyśmy widzieć Mefistofelesa jako diabła z kopytkami, a on w dziele Goethego jest grą z tym motywem. Z szopkowym, jarmarcznym wyobrażeniem zła. A w istocie, jak sam mówi: "ludzie diabła wygnali, a źli pozostali"" - wyjaśnił reżyser.
Wśród postaci zaczerpniętych z archiwum XX wieku na scenie pojawią się m.in. Charlie Chaplin i Lech Wałęsa. "Rzeczywiście, przy pracy nad spektaklem towarzyszył nam pomysł, by przeistoczyć archetypy i mity z dzieła Goethego w postaci wpisane w historię Europy XX wieku. Podjęliśmy taką grę" - mówił. "W spektaklu pojawia się znacznie więcej postaci niż tylko Wałęsa czy Chaplin. One są nam potrzebne do tego, żeby kontynuować rodzaj gry z motywami i obrazami kultury europejskiej, do której zaprasza nas Goethe" - tłumaczył. "My to po prostu przenosimy na inną płaszczyznę i mamy nadzieję, że to pogłębia refleksje; że możemy w tych postaciach z XX wieku przyjrzeć się naszym wyobrażeniom" - zaznaczył Wojciech Faruga.
"Wszystko zaczęło się od tego, że musieliśmy się uporać z kwestią, co zrobić z jednym z prologów, bo ich jest parę. Otóż w "Prologu w niebie" Bóg i Szatan zakładają się o duszę Fausta" - przypomniał. "Musieliśmy odpowiedzieć, co jest sednem zakładu między Bogiem a Szatanem i jaka jest odpowiedź na pytanie, czy człowiek ze swej natury jest dobry czy zły? I nasza odpowiedź brzmi: "jeśli człowiek dostaje możliwość działania, to okazuje się zły"" - wyjaśnił reżyser.
Pytany o to, czemu w spektaklu Faust okazuje się ucieleśnionym złem, Wojciech Faruga powiedział: "tak opowiada o nim Goethe". "W naszym rozumieniu roli Mefistofelesa i zajmowaniu się wiekiem XX oczywiście jesteśmy gdzieś blisko Hegla i jego pojęcie roli wybitnych jednostek w mechanizmie Historii. Tych osób, które w jakimś stopniu pozostając poza dobrem i złem, popychają postęp rozumu przez dzieje" - mówił. "Natomiast, czy Goethe wierzył w pochód rozumu? Miałbym tu pewne wątpliwości. Myślę, że refleksja, do jakiej nas obcowanie przez miesiące z tym tekstem przybliża, jest jednak gorzka. Zdaje się mówić o tym, że jesteśmy w pewnym zaklętym kręgu obrazów, które cały czas będą się powtarzały; w jakimś kręgu przemocy, która cały czas będzie replikowana" - zaznaczył twórca przedstawienia.
Pytany o rolę humoru i ironii w spektaklu i tłumaczeniu Adama Pomorskiego, Wojciech Faruga powiedział: "Goethe próbując określić grę prowadzoną z odbiorcą, nazwał ten tekst "poważnym żartem"". "Napotykamy w nim bardzo dużo flirtu z estetyką jarmarczną. To przydarza się na poziomie samego słowa, co fantastycznie oddaje w tłumaczeniu Adam Pomorski" - mówił. "Nasze pojęcie romantyzmu jest bardzo głęboko zakorzenione w polskiej tradycji; w tych utworach romantycznych, które trzeba czytać bardzo na serio, w kompletnej ciszy i najlepiej w nocy, na cmentarzu. Podczas gdy centralną kategorią romantyzmu europejskiego jest kategoria ironii. Za moich czasów w szkolnym podręczniku, gdy omawialiśmy epokę romantyczną, hasła "ironia" nie było" - wyjaśnił reżyser.
"Rozpoczynając pracę nad "Faustem" znacznie bardziej na kolanach i na poważnie podchodziłem do tego tekstu. Gdy wyszliśmy na scenę, to ten żywioł ironiczny nagle się uruchomił" - mówił. "Mam nadzieję, że to przedstawienie w wielu momentach jest zabawne. Natomiast pojęcie "zabawne" u Goethego nie jest równoznaczne z tym, że ten tekst nie jest podszyty głębszą refleksją. Naprawdę trudno o głębsze rozliczenie i bardziej ambitne przebadanie człowieka niż to, co próbował uczynić Goethe, pisząc "Fausta" przez sześćdziesiąt lat" - ocenił Wojciech Faruga. Zwrócił uwagę, że "zarazem cały czas był wierny pewnemu poczuciu humoru, które - być może - było jedynym sposobem na to, żeby przyznać się do zła i przekazać wszystkie gorzkie refleksje, które przyszły mu do głowy podczas pisania tego dzieła".
Na stronie Teatru Narodowego przypomniano, że ""Faust" to oparta na dawnej legendzie historia uczonego, który tak marzył choćby o chwili szczęścia, że zawarł pakt z diabłem". "To także namysł nad różnymi fazami ludzkiego życia – Goethe pisał dzieło od młodości po późną starość" - napisano w zapowiedzi spektaklu.
Jak wyjaśniono, "Goethe posłużył się legendą Fausta, a pisząc dzieło niemal przez całe życie, próbował przedstawić w nim summę ludzkości". "Jego dramat to lustro podstawione całej europejskiej kulturze i jedno z jej największych arcydzieł – wyraz europejskiego ducha, w którym odbijają się światy starożytny i współczesny" - czytamy w informacji.
"Przedstawienie powstaje na podstawie obydwu części "Fausta", w których obecne są i duch sprzeciwu, i duch sprzeczności, i duch ironii. Indywidualne doświadczenie człowieka splata się tu z perspektywami – historyczną, kulturową, metafizyczną. Śledzimy ludzkie dążenia do poznania i uporządkowania rzeczywistości, która bezustannie się rozpada; jesteśmy świadkami sabatów, wojen, tyranii, rewolucji, okrucieństw i cierpienia – "świat się zaplątał w swoje obroty", także dzisiaj" - napisano w zapowiedzi.
Występują: Obsada: Cezary Kosiński (Faust), Paweł Brzeszcz (Mefistofeles 5, Wagner), Aleksandra Justa (Mefistofeles 3), Mateusz Kmiecik (Mefistofeles 4), gościnnie Damian Kwiatkowski (Mefistofeles 1), Sławomira Łozińska (Mefistofeles 2), Wiesław Cichy (Pan, Podskarbi, Chiron), Małgorzata Kożuchowska (Duch, Piękna Helena), Henryk Simon (Homunculus, Wielki Podkomorzy, Euforion, Uczeń), gościnnie Natalia Kawałek (Wiedźma, Błędny Ognik, Pantalis), Hanna Wojtóściszyn (Małgorzata, Forkiada), Anna Grycewicz (Marta, Astrolog), Adam Szczyszczaj (Walenty, Cesarz), Paulina Korthals (Matka Małgorzaty, Przodownica Chóru) i Piotr Piksa (Linkeus, Biskup).
W przedstawieniu wykorzystano fragmenty "Hymnu o Perle", pochodzącego z apokryficznych "Dziejów Świętego Tomasza Apostoła", w przekładzie Czesława Miłosza.
Pomysł na użycie walizek, zawierających przedmioty reprezentujące wiek XX, zaczerpnięto z trylogii filmowej "The Tulse Luper Suitcases" Petera Greenawaya.
Premiera "Fausta" - 26 października w Sali Bogusławskiego Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 27 oraz 29-31 października.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ aszw/ ał/