Korea Płd. Służby prezydenta odmawiają współpracy przy aresztowaniu Jun Suk Jeola

2025-01-05 10:38 aktualizacja: 2025-01-05, 17:10
Jun Suk Jeol. Fot. PAP/EPA/KIM HONG-JI
Jun Suk Jeol. Fot. PAP/EPA/KIM HONG-JI
Służby prezydenckiej ochrony odmawiają współpracy przy aresztowaniu byłego przywódcy Korei Płd. Jun Suk Jeola - podała w niedzielę agencja Reutera. Ujawniono również, że Jun zignorował zastrzeżenia ministrów, którzy ostrzegali, że stan wojenny, wprowadzony przez Juna 3 grudnia, będzie miał "niszczycielski" wpływ na kraj.

Prezydenckie służby argumentują swoją decyzję trwającą debatą prawną wokół nakazu aresztowania byłej głowy państwa.

Również w niedzielę sąd w Seulu odrzucił wniosek zespołu obrońców Juna o unieważnienie nakazów zatrzymania polityka pod zarzutami zamachu stanu i nadużycia władzy oraz przeszukania prezydenckiej rezydencji - poinformowali urzędnicy sądowi bez podawania dalszych szczegółów. Prawnicy byłego przywódcy uważają, że te działania były "niezgodne z prawem".

Dodatkowo prawnik Juna zapowiedział, że złoży skargę do prokuratury, domagając się wszczęcia śledztwa przeciwko szefowi biura ds. śledztw korupcyjnych wobec najwyższych rangą urzędników (CIO) za podejmowanie prób aresztowania byłej głowy państwa.

Według doniesień południowokoreańskiej agencji Yonhap służby śledcze najprawdopodobniej zaniechają podjęcia w niedzielę kolejnej próby aresztowania Juna ze względu na intensywne opady śniegu w Seulu oraz fakt, że nie otrzymały odpowiedzi na prośbę o przekonanie ochrony prezydenckiej do współpracy przy zatrzymaniu byłego przywódcy, skierowaną w sobotę do ministra finansów i p.o. prezydenta Czoi Sang Moka.

Ponieważ nakaz aresztowania jest ważny do poniedziałku, CIO rozważa wszystkie opcje, w tym ponowienie próby ostatniego dnia, złożenie wniosku o przedłużenie ważności obecnego nakazu lub złożenie nowego wniosku o areszt - przekazał Yonhap.

Z kolei agencja AFP ujawniła, że Jun zignorował zastrzeżenia kluczowych ministrów swojego rządu przed podjęciem decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego 3 grudnia ubiegłego roku. Z raportu prokuratury wynika, że politycy wyrazili obawy dotyczące gospodarczych i dyplomatycznych konsekwencji podczas spotkania gabinetu, zwołanego przed ogłoszeniem dekretu. Minister finansów Czoi argumentował, że decyzja ta będzie miała "niszczycielski wpływ na gospodarkę i wiarygodność kraju". Premier Han Duk So i szef dyplomacji Czo Te Jul mówili z kolei o "utracie wiarygodności" Korei Płd. na arenie międzynarodowej. Mimo sprzeciwu Jun powiedział, że "nie ma odwrotu", zarzucając opozycji doprowadzenie państwa na skraj upadku.

Autor: Krzysztof Pawliszak (PAP)

krp/ szm/kgr/