Kosiniak-Kamysz: konieczne zmiany w budżecie w związku z powodzią

2024-09-23 21:07 aktualizacja: 2024-09-24, 07:53
Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że konieczne są zmiany w budżecie w związku z powodzią. Podkreślił, że zapewnione przez rząd 2 mld zł na usuwanie skutków powodzi to "akcja ratunkowa" przede wszystkim na wypłaty pomocy bezpośredniej.

Kosiniak-Kamysz był w poniedziałek wieczorem pytany w Polsat News o to, ile pieniędzy rząd przeznaczy na odbudowę po powodzi, bo dotychczas informował o zabezpieczonych 2 mld zł na usuwanie skutków powodzi.

"2 mld to jest akcja ratunkowa, przede wszystkim wypłaty pomocy bezpośredniej" - powiedział wicepremier. Podkreślił, że "jest otwarty na różne scenariusze, które będzie trzeba zmieniać".

"Jest 20 mld zł z polityki spójności przesunięte na pomoc w odbudowie, szczególnie infrastruktury" - przypomniał. Nawiązał w ten sposób do zapowiedzi szefowej KE Ursuli von der Leyen, która kilka dni temu przekazała we Wrocławiu, że na wsparcie krajów dotkniętych powodzią zostanie przeznaczone 10 mld euro z polityki spójności. Premier Donald Tusk poinformował później, że 5 mld euro z kwoty zapowiedzianej przez szefową KE ma być dostępne dla Polski.

Kosiniak-Kamysz mówił w poniedziałek, że najkosztowniejsza będzie odbudowa infrastruktury. "Mamy kilkadziesiąt mostów, które wymagają odbudowy, nie licząc małych mostków. (...) Konieczne będzie odtworzenie placówek szkolnych, przedszkolnych i innych miejsc aktywności społecznej. No i pomoc mieszkańcom w odbudowie ich domostw" - wyliczał.

Powołał się na wojewodę dolnośląskiego, który - jak mówił - oszacował straty na 5 mld zł. "W dolnośląskim zniszczenia są największe, drugie będzie województwo opolskie, trzecie lubuskie, śląskie" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Pytany, czy konieczna będzie nowelizacja budżetu, odparł: "przyszłorocznego nie jest jeszcze potrzebna, bo jeszcze nie został przyjęty. Można wprowadzić - czy na etapie ostatecznego wysłania do parlamentu, czy na etapie parlamentarnym - poprawki, ale na pewno taka konieczność istnieje" - zaznaczył.

"Ja to widzę po budżecie MON. My teraz też przesunęliśmy część środków po to, by umożliwić choćby operację 'Feniks' - 175 mln zakładamy wydatków. To są wydatki osobowe i na sprzęt, który jest użytkowany" - powiedział.

Pytany, czy środki zostały przesunięte z przeznaczonych na uzbrojenie, zaprzeczył. Dodał, że to są pieniądze, które "są w budżecie". "Zawsze jakieś rezerwy czynimy na sytuacje nadzwyczajne i właśnie te rezerwy uruchamiamy" - uspokajał szef MON. Dodał, że nie wyobraża sobie zmniejszenia wydatków na obronność, by finansować w ten sposób walkę z powodzią. "Nie obniżymy wydatków na zbrojenia, nie możemy sobie na to pozwolić" - podkreślił.

W poniedziałek minister finansów Andrzej Domański przekazał, że powódź zwiększa prawdopodobieństwo nowelizacji budżetu w tym roku. Dodał, że konieczne będzie zwiększenie rezerw specjalnych w budżecie na 2025 r.; decyzja ma zapaść w ciągu dwóch tygodni.

Kosiniak-Kamysz o działaniach ws. powodzi: warto, by powstał raport w tej sprawie

Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił w poniedziałek, że walka z powodzią będzie szczegółowo analizowana. Jak ocenił, warto, aby powstał raport w tej sprawie. Jeśli analiza wykaże, że coś było zaniedbane, trzeba będzie wyciągnąć wnioski - dodał.

Kosiniak-Kamysz pytany był w poniedziałek wieczorem w Polsat News o działania związane z powodzią i usuwaniem jej skutków. "Analiza ostateczna pokaże, czy wszystko zostało wykonane dobrze. Warto, aby powstał raport" - ocenił wicepremier.

Zaznaczył, że "wszystko podlegać będzie rozstrzygnięciu nie politycznemu, ale zupełnie merytorycznemu". Podkreślił również, że - jeśli analiza wykaże, iż w związku z powodzią doszło do zaniedbań - "trzeba będzie wyciągnąć wnioski".

Wicepremier podkreślił, że sytuacja od początku była bardzo poważna. "Samo zaangażowanie najważniejszych osób w państwie, na czele z premierem, o tym świadczy" - ocenił. Dodał, że wojewodowie byli w gotowości od kilkunastu dni.

Kosiniak-Kamysz pytany był też o zaplanowane na wtorek posiedzenie rządu. Zgodnie z porządkiem obrad ministrowie zajmą się m.in. raportem o sytuacji powodziowej oraz projektem nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem jej skutków. Kolejne zmiany ustawowe związane z odbudową po klęsce mają zostać przedstawione później tego dnia we Wrocławiu.

"To będzie bardzo ważne posiedzenie rządu dotyczące specustawy. Będzie omawiany wkład poszczególnych resortów" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Wymienił resort edukacji, którego szefowa Barbara Nowacka chce organizacji zielonych szkół dla dzieci z terenów powodziowych; Ministerstwo Rozwoju i Technologii, którego szef Krzysztof Paszyk chce wsparcia dla branży budowlanej. Przedmiotem obrad ma być też - według Kosiniaka-Kamysza - pomoc w spłacie kredytów dla tych, którzy ucierpieli w powodzi.

Premier Donald Tusk zapowiedział w ub. środę, że państwo przez rok weźmie na siebie spłatę kredytów mieszkaniowych zaciągniętych przez powodzian. Poinformował, że w razie potrzeby rząd wprowadzi ceny urzędowe na niektóre produkty pierwszej potrzeby, by przeciwdziałać spekulacji.

Kosiniak-Kamysz, który jest liderem PSL, był również pytany o wpływ powodzi na rolnictwo i rynek produktów żywnościowych. Powiedział, że z 80 tys. zalanych hektarów ziemi, 25 tys. to użytki rolne, "na których się gospodaruje". "Przed chwilą rozmawiałem z ministrem (rolnictwa Czesławem) Siekierskim. Mówił, że możliwe jest dla rolników wsparcie 4-5 tys. zł do hektara" - powiedział, dodając, iż ma nadzieję, "że to dojdzie do skutku".

Zdaniem Kosiniaka-Kamysza powódź i straty w rolnictwie, jeśli chodzi o uprawy i inwentarz, nie powinny doprowadzić do podwyższenia cen w sklepach. "Ryzyko jest zawsze. Ale mamy bardzo dużą nadwyżkę i zboża w ostatnich miesiącach nam nie brakowało" - dodał. Raczej wykluczył, by podwyżki wystąpiły lokalnie i dotyczyły np. tylko Dolnego Śląska. "System produkcji żywności w Polsce nie jest tak regionalnie wrażliwy" - zapewnił. Wspomniał też o solidarności rolników z innych regionów, którzy przekazują pasze i materiał siewny dla rolników z terenów dotkniętych powodzią.

lui/ sdd/ wus/ grg/