Grupa posłów Polska 2050-TD i KO wniosła do Sejmu projekt nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, który proponuje m.in. przywrócenie obliga giełdowego, a także liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych, w których - jak podano w uzasadnieniu - rozwój został zablokowany wprowadzeniem tzw. reguły 10 H, niewystarczająco zmienionej w marcu 2023 r.
Projekt zakłada też zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła dla gospodarstw domowych i podmiotów wrażliwych do końca czerwca 2024 r. Zakładane jest utrzymanie proporcjonalnych obecnych limitów zużycia i utrzymanie grup objętych ochroną.
Politycy PiS krytykują projekt noweli ustawy. W ich opinii, zapisy projektu są "fatalne" i "szkodliwe dla Polaków". Ich zdaniem "afera wiatrakowa" to dowód na to, czyje interesy w rzeczywistości reprezentuje "Koalicja Oszustów". Wskazują, że może on prowadzić do wywłaszczenia ludzi pod farmy wiatrowe.
Władysław Kosiniak-Kamysz został w Polsat News zapytany, czy "mamy już pierwszą aferę nowego rządu, choć jeszcze nie powstał, aferę wiatrakową".
"Nie ma żadnej afery" - odpowiedział prezes PSL. Wskazywał m.in. na "potrzebę zamrożenia cen energii w nowym roku".
Zapowiedział, że we wspomnianej ustawie, "będą zmiany". Na uwagę dziennikarza, że umieszczono w niej zapisy o wiatrakach, mówiące o tym, że "odległość wiatraków od domu ma się zmniejszyć prawie dwukrotnie, z 700 metrów do 300 bądź 400 metrów", polityk PSL odpowiedział: "od razu mówię, nie będzie mniejsza, niż 500 metrów".
"To wynika z naszych poprawek, które składaliśmy w poprzedniej kadencji (...), to była nasza obietnica wyborcza. Ułatwienie tworzenia OZE i na morzu, i na lądzie, fotowoltaika, biogazownie, wiatraki. Ale co tam jest ważnego: normy hałasu, pierwszy raz wprowadzone. I to jest bardzo dobra decyzja. Tu trzeba poprawić, będą konsultacje, będzie rozmowa, to jest ta zmiana, która następuje, w porównaniu z rządami PiS, które były nieomylne i nie słuchały uwag" - dodał Kosiniak-Kamysz.
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) November 30, 202
Kosiniak-Kamysz odniósł się też do czwartkowego wpisu europosłanki PiS Beaty Szydło na platformie X. Polityk, zwracając się do prezesa PSL, napisała: "Brawo, Władysław Kosiniak-Kamysz. Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe. (...) Mieszkańcy wsi będą za to z pewnością bardzo wdzięczni PSL".
Pytany, czy żaden z polityków PSL nie podpisał się pod tym projektem, odpowiedział: "nie podpisaliśmy się; ale co do zasady popieramy i będziemy składać swoje projekty, wspólne już, rządowe, dotyczące uwolnienia wiatraków, fotowoltaiki, biogazowni i postawienia na OZE".
"Nie będzie żadnego wywłaszczania pod farmy wiatrowe" - podkreślił. Zwrócił uwagę, że wywłaszczenie "jest możliwe dzisiaj pod np. sieci elektroenergetyczne i to będzie. Tutaj trzeba daleko idącej reformy".
"Ten projekt trzeba poprawić, dobrze, że są przepisy dot. zamrożenia cen energii, w sprawie wiatraków, trzeba te elementy, które ja przynajmniej wymieniłem, zmienić i one zostaną zmienione" - zapewnił Kosiniak-Kamysz.
W uzasadnieniu do projektu posłów KO i Polski 2050-TD napisano, że "proponuje się, by miejsce budowy elektrowni wiatrowej uzależnić od mocy hałasu, jaki emitują". "W przypadku nowocześniejszych urządzeń o niskim natężeniu hałasu ich lokalizacja będzie mogła nastąpić w bliższym otoczeniu zabudowy mieszkaniowej. Wiatraki cichsze będą mogły stanąć bliżej, natomiast te głośniejsze powinny być lokowane znacznie dalej od zabudowań, tak aby nie powodować uciążliwości" - wyjaśniono. W uzasadnieniu czytamy również m.in., że w projekcie przyjęto "graniczną minimalną odległość lokalizowania nowych elektrowni wiatrowych od obszarów podlegających ochronie akustycznej o wartości 300 m nawet w przypadku turbin wiatrowych cichszych niż 100 dBA z uwagi na wielkość tych konstrukcji".
Jak czytamy w uzasadnieniu, "środki przeznaczone na finansowanie wsparcia odbiorców uprawnionych (...) będą pochodziły z Funduszu COVID-19, który będzie zasilany z gazowej składki na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny za 2022 r. oraz innymi środkami w sposób przewidziany stosownymi przepisami". Według portalu WysokieNapiecie.pl "cała operacja zostanie sfinansowana na koszt Orlenu".
UE powinna się zmieniać, ale powinno być mniej biurokracji
W programie Polsat News padło odniesienie do rezolucji przyjętej przez Parlament Europejski, który opowiedział się za zmianą traktatów unijnych.
Wśród polskich europosłów, który poparli rezolucję, znalazło się 9 osób - Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek - wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych. Pozostali polscy europosłowie - reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej - EPL) - sprzeciwili się uchwale.
Władysław Kosiniak-Kamysz został zapytany o stanowisko koalicji w tej sprawie.
"Ja mogę mówić o stanowisku PSL, ale też Polski 2050. Stanowisko do zmian, które zostały zaprezentowane, jest przeciwne, nie popieramy" - odpowiedział szef PSL. "Uważamy, że UE powinna się zmieniać, ale powinno być mniej biurokracji, mniej nakazów, mniej działań związanych ze stawianiem określonych terminów".
Wskazywał na kwestię samochodów elektrycznych. "Uważam, że jeśli samochody będą lepsze i tańsze, niż spalinowe, to będziemy je kupować". Pytany o ewentualne zablokowanie terminu wprowadzenia zakazu samochodów spalinowych, odpowiedział: "uważam, że on, jeżeli te samochody nie będą tańsze, nie będą lepsze, jest po prostu nierealny".
Na uwagę dziennikarza, że istnieje konkretna dyrektywa, Kosiniak-Kamysz powiedział: "my, jako Unia Europejska, postawmy na dofinansowanie rozwoju, technologii, wdrażania, implementacji nowych technologii, żebyśmy mogli później stawiać sobie ambitne cele".
Pytany, czy ugrupowania dogadają się wewnątrz koalicji, prezes PSL podkreślił, że "każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Później się podejmuje decyzję, która jest wynikiem dialogu, dyskusji. My tu jasno mówimy: te propozycje nie są dobre i to nie powinien być dzisiaj główny punkt rozważań w UE".
Treść przyjętego w środę przez PE dokumentu została uzgodniona przez przedstawicieli pięciu frakcji - Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberałów (Renew), Zielonych i Lewicy. Zawiera on propozycję 267 zmian w obu traktatach - O Unii Europejskiej (TUE) oraz O Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).
Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE - w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) - oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację. (PAP)
Autorka: Paulina Kurek
kno/