W środę w Portsmouth na południu Anglii, jednym z kluczowych miejsc, skąd w nocy z 5 na 6 czerwca alianckie rozpoczęły desant, odbyły się główne brytyjskie obchody rocznicowe. Udział w nich wzięli Karol III, jego żona, królowa Camilla, następca tronu, książę William, premier Rishi Sunak, a także grupa żyjących jeszcze weteranów.
"Historie o odwadze, odporności i solidarności, które usłyszeliśmy dzisiaj i przez całe nasze życie, nie mogą nas nie poruszać, nie inspirować i nie przypominać nam o tym, co zawdzięczamy temu wielkiemu wojennemu pokoleniu. Wysłuchanie tego świadectwa jest naszym przywilejem, ale nasza rola nie jest czysto bierna. Naszym obowiązkiem jest dopilnowanie, abyśmy my i przyszłe pokolenia nie zapomnieli o ich służbie i poświęceniu w zastąpieniu tyranii wolnością" - mówił Karol III do zgromadzonych przed pomnikiem upamiętniającym ok. 25 tys. marynarzy brytyjskich i z krajów Wspólnoty Narodów, którzy zginęli w wojnach światowych.
Wyraźnie wzruszony monarcha, dla którego było to najdłuższe i najważniejsze publiczne wystąpienie od czasu zdiagnozowania u niego nowotworu, wyraził uznanie "prawdziwie zbiorowego wysiłku" walczących w obronie kraju podczas II wojny światowej i powiedział, że Wielka Brytania jest "wiecznie" wdzięczna tym, którzy służyli.
"Dziękując wszystkim, którzy poświęcili tak wiele, by odnieść zwycięstwo, którego owocami cieszymy się do dziś, po raz kolejny zobowiązujmy się zawsze pamiętać, pielęgnować i szanować tych, którzy służyli tego dnia i żyć zgodnie z wolnością, za którą zginęli, równoważąc prawa z obywatelskimi obowiązkami wobec naszego kraju. Wszyscy bowiem jesteśmy ich wiecznymi dłużnikami" - mówił Karol III.
Książę William odczytał przejmujący fragment z pamiętnika kapitana Alastaira Bannermana, w którym żołnierz ten zmierzając w kierunku francuskiego wybrzeża rankiem w dniu lądowania w Normandii, wspominał swoją rodzinę. Następca tronu zaznaczył, że kapitan Bannerman przeżył desant i wojnę, ale dodał: "Zbyt wielu nigdy nie wróciło".
Podczas rocznicowego upamiętnienia wydarzenia głos zabrali ci, którzy brali udział w D-Day, w tym Roy Hayward, który w 1944 roku miał 19 lat. Opowiedział zebranym, jak trzy tygodnie po wylądowaniu w Normandii, czołg, w którym siedział, został trafiony podczas walk lądowych, wskutek czego jego nogi zostały tak poważnie poranione, że amputowano mu je poniżej kolan.
"Zawsze uważam się za jednego ze szczęśliwców, którzy przeżyli, ponieważ wielu się to nie udało. Dziś reprezentuję mężczyzn i kobiety, którzy zaryzykowali swoje życie, aby walczyć o demokrację i ten kraj" - powiedział, dodając, że chciałby, aby pamięć o nich nigdy nie została zapomniana.
W czwartek Karol III uda się do Francji, by wziąć udział w brytyjskich uroczystościach rocznicowych w normandzkiej miejscowości w Ver-sur-Mer, gdzie towarzyszyć mu będzie 23 weteranów. Będzie to jego pierwsza zagraniczna podróż od czasu zdiagnozowania u niego w lutym nowotworu. Książę William weźmie natomiast udział w międzynarodowym upamiętnieniu w Saint-Laurent-sur-Mer, na której będą obecni przywódcy 25 państw oraz weterani z różnych krajów.
Z Portsmouth Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/wr/