"Elegancja nie jest po to, żeby ją zauważyć, ale po to, by ją zapamiętać" - to jedno z powtarzanych powiedzeń projektanta.
Wśród cech wyróżniających jego pracę wymienia się ponadczasową elegancję, klasyczny styl i perfekcjonizm.
Armani słynie z tego, że od dekad kontroluje każde wyjście modelek i modeli na wybieg i pilnuje najdrobniejszego szczegółu do ostatniej chwili.
O sobie Armani mówi: "Jestem pragmatyczny i racjonalny, ale wszystkie moje działania pochodzą z serca".
"Każdy mój pomysł jest w gruncie rzeczy owocem zakochania się w tej pracy, która jest dla mnie życiem, stałym aktem miłości" - powiedział w zeszłym roku odbierając doktorat honoris causa mediolańskiego Katolickiego Uniwersytetu Najświętszego Serca.
Urodził się 11 lipca 1934 roku w Piacenzy w regionie Emilia-Romania. W 1953 roku zaczął studiować medycynę w Mediolanie, ale po trzech latach przerwał studia i został wezwany do wojska. Po zakończeniu służby nie wrócił już na uniwersytet, ale zaczął pracować jako sprzedawca w domu handlowym Rinascente.
Przełom nastąpił w 1965 roku, gdy znany ówczesny stylista Nino Cerruti zatrudnił go, by zaprojektował dla niego nową kolekcję ubrań.
To za jego sprawą zadebiutował w świecie mody prezentując linię pod swoim nazwiskiem, co przekonało go również do stworzenia osobistej marki.
Aby postawić pierwsze kroki, sprzedał wtedy swojego "garbusa".
Debiutancka autorska kolekcja Giorgio Armaniego została zaprezentowana w 1975 roku, gdy założył firmę o takiej nazwie ze swoim życiowym partnerem Sergio Galeottim, zmarłym 10 lat później.
W mowie wygłoszonej z okazji nadania mu tytułu doktora honoris causa projektant tłumaczył studentom zarządzania: "Wiele osób uważało wtedy, że nie dam rady uratować firmy".
"Trudne momenty pokonałem dzięki zaangażowaniu i rygorowi; wartościom wyniesionym z domu, które zawsze wskazuję tym, którzy wierzą w siebie, a jeszcze bardziej zalecam je teraz, gdy mnożą się efemeryczne sukcesy" - stwierdził Armani.
O włoskim kreatorze mody zaczęło być głośno w świecie filmu w 1980 roku, gdy zaprojektował stroje dla Richarda Gere’a w filmie "Amerykański żigolak". Od tamtego czasu jest jednym z ulubionych projektantów w Hollywood.
Kolejne lata przyniosły błyskawiczny rozwój jego kariery.
"Nie jestem wizjonerem, ale osobą stojącą twardo na ziemi" - powiedział prezentując niedawno książkę o swoim życiu.
Jak wyznał, za jeden z powodów największej satysfakcji uważa to, że zmienił styl ubierania kobiet i mężczyzn.
"Przeprowadziłem swoją rewolucję, delikatną i cichą, ale poważną znosząc reguły, jakie były od 30-40 lat" - dodał Giorgio Armani.
Telewizja publiczna RAI nazwała go w przeddzień urodzin "mitem światowej mody". Przypomniała jego wypowiedź sprzed czterech lat: "Sobota i niedziela to dla mnie tragedia, bo bez pracy czuję się zagubiony".
Jego kalendarz pokazów i prezentacji innych projektów na ten rok jest wypełniony. Po raz kolejny z okazji jubileuszu zapewnił, że nie wybiera się na emeryturę.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
ał/