"Jego śmierć jest dla mnie dotkliwym przeżyciem. Ernest był dla mnie zawsze wieczny. Od lat znaliśmy się i przyjaźniliśmy się" - powiedziała Krystyna Janda.
"Kiedy myślę o tym, co go tak napędzało, co go prowadziło w życiu - to przede wszystkim wiara, Polska i Rodzina. To było cały czas tematem jego rozmyślań i twórczości" - podkreśliła dyrektorka Teatru Polonia i Och-Teatru, dodając, że "jego wielką miłością była żona Małgosia".
Zwróciła uwagę, że "mówią o nim "ostatni wielki romantyk"". "Ja się do tego nie ustosunkuję, bo nie potrafię tego ocenić" - powiedziała. "Natomiast, lata całe razem pracowaliśmy, byliśmy sąsiadami. I było tak, że ja mu właściwie spod ręki wyjmowałam wiersze i czytałam przez to, że byłam sąsiadką. Zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie" - wspominała Krystyna Janda.
"Zresztą Ernest Bryll często spotykał się z ludźmi i zawsze te sale były pełne. Był bardzo kochanym poetą" - podkreśliła.
Przypomniała, że zagrała postać Magdaleny w 1985 r. w "Wieczerniku" i że trzykrotnie wystawiła "Na szkle malowane" Brylla (w 1993 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w 2000 r. w Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie i w 2003 r. w Teatrze Muzycznym w Gdyni). "To był rodzaj naszej stałej współpracy" - wyjaśniła, dodając, że Ernest bryll pisał też dla niej teksty.
""Wieczernik" był napisany na zamówienie Andrzeja Wajdy. I to było ogromne przeżycie" - powiedziała. "Uczestniczyłam w całym tym procesie w zasadzie od początku, jak to powstawało. Potem były próby na ul. Żytniej, w takiej atmosferze jakiegoś zagrożenia, bo to był kościół w budowie, bo czynny kościół był obok" - wyjaśniła Krystyna Janda.
"Pamiętam, że wtedy drzwi główne do kościoła stanowiły główny element naszej scenografii. Tamtędy przychodzili wszyscy apostołowie, wszyscy, którzy szukali Jezusa Chrystusa" - mówiła. "Grałam Marię Magdalenę i to było nieprawdopodobne przeżycie. Odgłosy całego miasta wchodziły jako tło dźwiękowe do tego spektaklu" - wspominała.
Krystyna Janda podkreśliła, że Ernest Bryll był człowiekiem bardzo serdecznym i życzliwym wobec innych. "To był przyjaciel ludzi i świata" - oceniła.
"Natomiast przed chwilą w Internecie napisałam, że +nikt już teraz duszy nie zważy+, jak mawiał Szekspir, bo Ernest się ciągle wszystkim martwił" - powiedziała. "Martwił się, co dalej będzie z Polską, co będzie z nami" - wyjaśniła.
"Pamiętam, jak był szefem literackim w zespołach filmowych, zawsze poruszał tematy z tego wysokiego +c+ i potrafił te troski ubrać w słowa. Wielkie słowa, szczere" - oceniła Krystyna Janda.
Ernest Bryll zmarł w nocy z soboty na niedzielę w wieku 89 lat.
Był odznaczony Orderem Kawalera Irlandzkiego Rodu Królewskiego O'Conor (1995) oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2006); laureatem szeregu nagród literackich, m.in.: Nagrody Czerwonej Róży (1961), Nagrody im. W. Broniewskiego w dziedzinie poezji (1964), Nagrody im. Stanisława Piętaka za tom poezji "Mazowsze" (1968) oraz Nagrody Miasta Stołecznego Warszawy (2009), Nagrody Literackiej m.st. Warszawy w kategorii "Warszawski Twórca" (2018) i Wielkiej Nagrody im. Witolda Hulewicza (2021).
W 2021 r. otrzymał Medal Per Artem ad Deum przyznany mu przez Papieską Radę ds. Kultury "za osiągnięcia, które w istotny sposób przyczyniają się do pogłębiania dialogu różnych kultur współczesnego świata, promując człowieka jako jednostkę".
W 2010 r. został odznaczony Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", a w 2023 r. uhonorowano go Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości. (PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
ep/