Kryzys wokół Tajwanu będzie miał ogromne konsekwencje dla całego świata, w tym dla Polski. Niepokojąca analiza

2023-11-17 07:02 aktualizacja: 2023-11-17, 16:21
Tajwańskie wojsko. Fot. PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO
Tajwańskie wojsko. Fot. PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO
Różnice między Tajwanem a Chinami są coraz większe i prędzej czy później doprowadzi to do kryzysu, który będzie miał daleko idące konsekwencje dla całego świata, w tym dla Polski. Zagrozi światowej gospodarce i da Rosji możliwość agresywnych działań w Europie – ocenia w rozmowie z PAP analityk Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) dr Michał Bogusz, autor nowej analizy pt. „Krzemowa tarcza: Tajwan w rywalizacji mocarstw”.

Nie jest jasne, jak ten konflikt może wyglądać, ale nie można wykluczyć, że chińscy planiści zaproponują władzom w Pekinie rozpoczęcie walki o Tajwan od uderzenia na amerykańskie bazy wojskowe w Azji Wschodniej oraz okręty USA i ich sojuszników na Indo-Pacyfiku – pisze dr Bogusz w analizie.

„Dzisiaj trudno powiedzieć, kiedy i w jakich dokładnie okolicznościach może dojść do konfliktu, ale każdy kryzys w Azji Wschodniej da również Moskwie możliwość podjęcia agresywnych działań w Europie, czy to w wyniku koordynacji z Pekinem, czy tylko z oportunistycznych powodów” – podkreśla ekspert w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem wojna nie musi być nieunikniona, ale przemiany społeczne i świadomościowe po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej powodują, że Tajwan i Chiny coraz bardziej oddalają się od siebie. Prędzej czy później doprowadzi to do „kryzysu i jakiegoś przesilenia”, choć trudno powiedzieć, jaką będzie miało ono formę.

„Cokolwiek się wydarzy w Azji Wschodniej, będzie miało daleko idące konsekwencje dla całego świata, w tym dla Polski, i to o wiele większe niż może się dzisiaj wydawać” – zaznacza ekspert.

„Kryzys wokół Tajwanu to nie tylko zagrożenie dla światowej gospodarki poprzez przerwanie łańcucha dostaw półprzewodników, ale będzie też oznaczało wstrzymanie frachtu morskiego w regionie, który generuje grubo ponad połowę ruchu towarów na świecie. Jeżeli wybuchnie wojna, przestaną pływać statki do i z Chin. Tak po prostu” – podkreśla dr Bogusz.

W najnowszej analizie, opublikowanej przez OSW, dr Bogusz przedstawia tło historyczne, polityczne i społeczne sporu o Tajwan zarówno z punktu widzenia mieszkańców wyspy, jak również komunistycznych władz ChRL i USA. Pekin dąży do „zjednoczenia Chin” i przejęcia nad nim kontroli, natomiast przetrwanie demokratycznego Tajwanu ma fundamentalne znaczenie dla utrzymania przez Waszyngton mocarstwowej pozycji w regionie Indo-Pacyfiku, a przez to w skali globalnej.

Mimo rosnącego napięcia głównym stabilizatorem we wzajemnych relacjach Pekin-Tajpej pozostają natomiast powiązania gospodarcze. Tajwan jest głównym dostawcą czipów dla chińskiego przemysłu, a atak na wyspę wiązałby się ze zniszczeniem zbudowanych tam fabryk. Dlatego, dopóki ChRL nie stworzy własnego przemysłu półprzewodników o porównywalnym potencjale, taki krok oznaczałby katastrofę dla jej gospodarki.

„Krzemowa tarcza" Tajwanu 

W tym kontekście prezydent Tajwanu Caj Ing-wen mówiła o chroniącej wyspę „krzemowej tarczy”. Ma ona nie tylko bronić Tajwan przed inwazją Chin, ale też odgrywać rolę „kotwicy” utrzymującej uwagę Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników – ocenia w analizie dr Bogusz. Zaznacza jednak, że Chiny jako reżim autorytarny mogą mimo wszystko zdecydować się na zniszczenie tajwańskiego sektora półprzewodników lub zaryzykować wojnę na Pacyfiku, wierząc, że to Zachód nie wytrzyma konsekwencji gospodarczych.

Autor zarysowuje sześć potencjalnych scenariuszy bazowych konfliktu w Cieśninie Tajwańskiej. Pekin może na przykład próbować nałożyć blokadę powietrzno-morską na Tajwan albo starać się stopniowo atakować mniejsze wyspy będące pod kontrolą Tajpej, by wybadać reakcję USA. Może też liczyć, że będzie w stanie dokonać szybkiej inwazji i postawić Waszyngton przed faktem dokonanym.

„Pekin może jednak dojść do wniosku, że konfrontacja ze Stanami Zjednoczonymi i ich sprzymierzeńcami jest nie do uniknięcia, więc nie będzie chciał zrezygnować z elementu zaskoczenia i zdecyduje się na frontalny atak na wyspę oraz równoczesne porażenie sił USA w regionie. W tej sytuacji konflikt zacząłby się od uderzenia na amerykańskie instalacje od Wysp Japońskich po Guam i Diego Garcia” – ocenia dr Bogusz.

Najbardziej prawdopodobny jest jego zdaniem scenariusz hybrydowy, łączący elementy pozostałych. Blokada gospodarcza mogłaby wesprzeć próbę destabilizacji wewnętrznej. Wydaje się jednak, że wybór konkretnej ścieżki działania byłby podyktowany sytuacją na Tajwanie, jak również kontekstem międzynarodowym.

„W każdym z powyższych scenariuszy w pierwszej fazie poważnego kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej wiele będzie zależało od osoby piastującej w tym momencie urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Można przypuszczać, że na jego posunięcia wpłyną zarówno sytuacja wewnętrzna w USA, jak i postawa sojuszników, w tym ich gotowość do ponoszenia kosztów bezpośrednich (wspólnej interwencji militarnej) lub pośrednich (nakładania sankcji gospodarczych) w obronie Tajwanu” – uważa analityk OSW.(PAP)

mmi/