"Komisja przedstawiła niekorzystną propozycję związaną z połowami w Morzu Bałtyckim. Jej realizacja oznacza katastrofę dla polskich rybaków. Czyli całkowity zakaz połowów na śledzia, a także w konsekwencji na szprota. To są obecnie w zasadzie jedyne ryby, które w dość znaczącym stopniu są łowione przez polskich rybaków" - przypomniał Ciecióra.
"Od 2019 roku Komisja zakazała połowów dorsza, co już było dużym problemem. Jest dużym problemem - uszczupleniem dochodów polskich rybaków. My oczywiście jako Polska nie zgadzamy się z tą propozycją. Jest ona niezgodna nawet z doradztwem naukowym, ponieważ nie ma dzisiaj naukowych opracowań mówiących o tym, że należy natychmiast zakazać połowów tych ryb, że grozi tutaj natychmiastowe wyginięcie. My też nie zgadzamy się na sposób myślenia Komisji, czyli karania tylko i wyłącznie rybaków za to, w jakim stanie jest Morze Bałtyckie. Na to składa się znacznie więcej czynników niż tylko działalność rybacka polskich, czy pozostałych rybaków z basenu Morza Bałtyckiego" - wyjaśniał wiceminister.
Poinformował, że od września, kiedy wspomniana propozycja KE ujrzała światło dzienne, strona polska zorganizowała serię konsultacji bilateralnych ze wszystkimi państwami basenu Morza Bałtyckiego, przekonując ich do sprzeciwu wobec całkowitego zakazu połowów.
"19 państw (Unii) łącznie poparło propozycję kompromisową Polski. Trwają jeszcze negocjacje, piłka jest w grze. Zyskaliśmy bardzo silny mandat, żeby te złe, niekorzystne dla polskich rybaków rozwiązania nie weszły w życie. Dziś pracujemy, żeby do tego nie dopuścić. Wydaje się, że ten cel jest bliżej. Wydaje się, że ta propozycja - całkowitego zakazu - połowów na Bałtyku nie wejdzie w życie" - wyraził nadzieję Ciecióra.
Dopytywany przez dziennikarzy, co oznaczałoby wejście w życie propozycji KE, wiceminister odpowiedział: "Wprowadzenie tej propozycji oznacza tak naprawdę brak środków do życia dla polskich rybaków, którzy żyją ze śledzia, którzy żyją ze szproty. To jest dość skomplikowany mechanizm, ale w gruncie rzeczy oznacza on ucięcie z dnia na dzień dochodów setkom polskich rodzin, które żyją z rybołówstwa. Mówimy o regulacjach, które wchodzą w życie od stycznia 2024 roku. Już to samo w sobie jest nieludzkie, żeby wprowadzać takie rozwiązania z dnia na dzień".
"To jest kolejny cios ze strony Komisji Europejskiej, który mógłby zatopić naszą branżę przetwórstwa rybnego. Warto podkreślać, że wartość eksportu produktów rybnych z Polski znacznie przewyższa wartość eksportu produktów mlecznych. Jesteśmy potęga jeśli chodzi o produkcję i przetwarzanie ryb. Nasze firmy zaopatrują sklepy w całej Unii Europejskiej. Zakaz połowów śledzia i szprot znacząco uderzyłoby w te firmy" - podsumował wiceminister Ciecióra.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
nl/