Podopieczni Michała Probierza przegrali najpierw z Holandią w Hamburgu 1:2, następnie z Austrią 1:3 w Berlinie i już wiadomo, że z "Trójkolorowymi" w Dortmundzie zagrają tylko o prestiż.
"Na pewno jesteśmy smutni, chcieliśmy wygrać i udowodnić, że coś będziemy znaczyć w tej grupie. Ciężko coś teraz powiedzieć. Przegraliśmy, nie daliśmy radości kibicom. Stworzyli wspaniałą atmosferę, czuć było ich wsparcie, naprawdę byli świetni" - powiedział Piątek podczas niedzielnej konferencji prasowej w bazie kadry w Hanowerze.
Akurat on, jako jeden z niewielu, nie zawiódł z Austrią. Strzelił w 30. minucie gola na 1:1.
"Uczucie było niesamowite. Od dziecka marzyłem, żeby zdobyć bramkę w imprezie takiej rangi. Ale wolałbym nie strzelić gola, a żeby drużyna zwyciężyła" - podkreślił 30-krotny reprezentant Polski.
We wtorek biało-czerwoni zmierzą się o godz. 18 z Francją w Dortmundzie.
"Gramy z jedną z najlepszych reprezentacji na świecie. Będziemy się przygotowywać tak jak do każdego meczu. Myślę, że Francuzi trochę nonszalancko weszli w ten turniej. Liczyli na swoje indywidualności. Ale ciężko doszukać się u nich słabych stron. Po prostu musimy wyjść na boisko i robić swoje" - podkreślił.
Czego w tym turnieju nauczyli się reprezentanci Polski?
"Na pewno wyjedziemy bogatsi o doświadczenie. Mimo odpadnięcia tak wcześnie mamy przeświadczenie, że coś fajnego się buduje. Ta drużyna ma "to coś" i wierzymy, że możemy zagrać dobrze w Lidze Narodów oraz eliminacjach mistrzostw świata. Czuję, że możemy coś w przyszłości zrobić. Musimy iść obraną ścieżką, nie możemy się załamywać" - zakończył napastnik, który 1 lipca skończy 29 lat.
Z Hanoweru - Maciej Białek (PAP)