Na trzecim miejscu w sondażu exit poll z wynikiem 16 proc. znalazł się niezależny kandydat Calin Georgescu. To były członek radykalnie prawicowej partii AUR (Związek na rzecz Jedności Rumunów), którego partia ta proponowała w przeszłości jako swojego kandydata na premiera.
Przewidywany niemal na pewnego kandydata do drugiej tury lider tej formacji (AUR) George Simion znalazł się w badaniu exit poll dopiero na czwartym miejscu z wynikiem 15 proc.
W drugim sondażu exit poll, przeprowadzonym przez firmę CURS, głosy rozłożyły się bardzo podobnie, jednak Simion ma 14 proc.
Simion, który wygłosił przemówienie przed swoim sztabem w centrum Bukaresztu, oświadczył, że nie zgadza się z wynikami sondaży i zostały one „toksycznie sfałszowane”. Wezwał swoich wyborców, by czekali na oficjalne wyniki wyborów.
Elena Lasconi podziękowała swoim wyborcom i powiedziała, że „w Rumunii żyje nadzieja”. Zaznaczyła jednak, że wyniki są bardzo bliskie i „cieszyć będziemy się jutro”.
Badania exit poll uwzględniają dane z godz. 19 i nie obejmują diaspory. Oznacza to, że ostateczne wyniki mogą jednak różnić się od podanych danych, zwłaszcza że różnice między kandydatami na miejscach 2-4 są niewielkie.
Pewnym swojego pierwszego miejsca może być na razie tylko Marcel Ciolacu. „Za wynikiem uzyskanym przez każdego z kandydatów stoją Rumuni, niezależnie od ich opcji politycznej” - mówił Ciolacu, dziękując tym, którzy oddali na niego głos. Zapowiedział, że będzie chciał porozmawiać z innymi kandydatami, by zebrać „dobre propozycje” z ich wyników wyborczych.
Druga tura wyborów odbędzie się 8 grudnia.
Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)
grg/