W poniedziałek 8 stycznia Wojewódzki opublikował na Facebooku post, w którym wyjaśnia na czym polegało jego zaangażowanie w głośny projekt związany z produkcją piwa i wódki z dodatkami suszu konopnego.
„W roku 2020 Janusz Palikot zaproponował mi współpracę na rynku nowych produktów alkoholowych. Nigdy nie interesował mnie ten biznes, ale od dłuższego czasu nosiłem się z pomysłem wyprodukowania napojów opartych na suszu konopnym więc uznałem to za dobrą okazję” – wyznał.
Jak dodał, nie znał wówczas dobrze Palikota - poznał go, gdy ten gościł w jego programie, a później „kilka razy” spotykał tego „uwodzicielskiego erudytę, rozsiewającego wokół siebie aurę sukcesu i głębokiej kultury” towarzysko. To wystarczyło, by zgodził się wejść w zaproponowany przez przedsiębiorcę biznes.
Panowie założyli firmę „Przyjazne Państwo”, która wypuściła na rynek innowacyjne, alkoholowe produkty, a efekty tej współpracy – głównie dzięki medialnej popularności i internetowym zasięgom Wojewódzkiego – szybko stały się znane w całej Polsce.
Wojewódzki przyznał, że promocja i marketing były jego głównym zadaniem w tym przedsięwzięciu. Poza tym, jak stwierdził w założonej z Palikotem firmie zajmował się „designem produktów oraz kreowaniem nowych marek”. Wyraźnie zaznaczył, że nie był w zarządzie ani radzie nadzorczej, nie decydował o finansach i nie wiedział, jak pieniądze były wydawane.
„Nie wziąłem z tej firmy ANI ZŁOTÓWKI dywidendy. Za całą strategię finansową spółki odpowiadał Janusz” – zapewnił. Wojewódzki wyznał też, że ściągnął do tej firmy grafika i specjalistę od marketingu digitalowego. Oni do tej pory nie otrzymali pieniędzy za swoją pracę.
Wojewódzki wyjaśnił też, dlaczego to Palikot odpowiadał za stronę finansową przedsięwzięcia. Otóż w pewnym momencie biznesmen zaproponował Wojewódzkiemu, by spółka "Przyjazne Państwo" dołączyła do jego firmy Manufaktura Piwa i Wódki, która miała zadebiutować na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Wojewódzki zgodził się i miał otrzymać za to „stosowny udział procentowy”, jednak – jak podkreśla - nie wszedł ani do zarządu, ani do rady nadzorczej holdingu. Jak sam określił, był w tym przedsięwzięciu jedynie „pasywnym inwestorem”.
Dziennikarz w swoim poście nie szczędził też gorzkich słów samemu Palikotowi. Stwierdził, że zdał się na doświadczenie Janusza Palikota w branży alkoholowej i ufał w jego zmysł do biznesu. Jednak przedsiębiorca to zaufanie zniszczył.
„Co kilka tygodni spotykaliśmy się, aby omawiać nowe produkty oraz nowe strategie marketingowe. Podczas tych spotkań Janusz zawsze snuł wizje Wielkiego Sukcesu. Niestety uśpił nimi także i moją czujność oraz rozwagę” – twierdzi. „Także”, bo również inni inwestorzy mieli dać się nabrać na wizje „Wielkiego Maga”.
Dopiero, gdy „publiczne aktywności finansowe Janusza zaczęły przyjmować niepokojące formy”, showman miał mu zgłosić mailowo, że niektóre z jego działań są mu obce i stanowczo się od tego odcina. Jak teraz twierdzi – od wielu miesięcy nie ma kontaktu ani z partnerem biznesowym, ani władzami firmy.
„Jestem na ścieżce formalnego kończenia swojej tam obecności” – oświadczył Wojewódzki.
Na koniec dziennikarz przeprosił tych, których jego nazwisko skłoniło do zainwestowania w ten biznes.
„To był mój największy błąd inwestycyjny zarówno w kwestiach biznesowych jak i ludzkich. Wiem też, że moje nazwisko było wielokrotnie wykorzystywane biznesowo w sposób nieuprawniony i ze mną nieuzgodniony. Wszystkim, którzy dołączyli do tego biznesu ze względu na moją tam obecność, mogę napisać szczere PRZEPRASZAM" - wyznał.
"Podobnie jak Wy zaufałem i podobnie jak Wy poniosłem porażkę. I w tej materii ze smutkiem przyznaję – TAK TO MOJA WINA. Zawiodłem, bo nie dopilnowałem, nie precyzowałem swego zaangażowania, nie uprzedzałem o swojej roli. Nie informowałem o mojej utracie zaufania do Janusza. Zostałem rozegrany jak amator. Jest mi głupio i jest mi wstyd” - stwierdził na koniec oświadczenia dziennikarz.
Na oświadczenie i przeprosiny Wojewódzkiego po kilku godzinach odpowiedział Janusz Palikot. Kontrowersyjny biznesmen zrobił to w poście na platformie X. „Kuba Ty Ancymonku!” – zagaił. Po czym zasugerował, że sprawa ma drugie dno.
„Szczegóły mojej współpracy z Kubą Wojewódzkim (3 lata!) i nie tylko z nim, opisałem w mojej nowej książce 'Kulisy Biznes - Show, czyli jak wydałem 220 mln'. Coming soon! (przedsprzedaż już niedługo). Książka ma +zaledwie+ 300 stron… więc z góry uprzedzam, że nie udało mi się napisać o wszystkim” - podsumował. (PAP Life)
kh/