"Inaczej niż w przeszłości, wojownicza retoryka Iranu przełożyła się na czyny. Teheran musiał ratować twarz" – podkreśla dziennik. "Niektórym w Iranie dotychczasowa wojna w cieniu już nie wystarczała" – dodaje.
Atak na irański budynek dyplomatyczny na początku kwietnia był według gazety "czerwoną linią", której przekroczenie spowodowało wystrzelenie w kierunku Izraela ponad 200 dronów i rakiet, choć szkody okazały się niewielkie – pisze dziennik. Jak dodaje, system obrony powietrznej "Żelazna Kopuła" okazał się skuteczny, a Izraelowi pomogły USA, Wielka Brytania i Francja.
Według "Le Figaro" komunikat o pomocy francuskiej może być jednak kłopotliwy dla Paryża, którego stosunki z Iranem i tak już są napięte.
Jak pisze gazeta, rząd irański troszczy się głównie o własne przetrwanie i nie chce dalej eskalować sytuacji. "Chcąc zachować twarz (…) irańskie siły bezpieczeństwa twierdziły, że "wszystkie cele" zostały osiągnięte w wyniku ataku na Izrael" – dodaje.
Według "Le Figaro" dalszy rozwój sytuacji w dużej mierze zależy od reakcji USA i od tego, czy premier Izraela Benjamin Netanjahu posłucha administracji Joe Bidena, która szuka ""dyplomatycznej odpowiedzi" na najpoważniejszy kryzys irańsko-izraelski w ostatnich dziesięcioleciach". (PAP)
pp/