Wiceprzewodnicząca parlamentu w Rydze oceniła, że Łotwa i Polska od lat prowadzą bardzo dobrą i bliską współpracę w dziedzinie polityki, gospodarki i bezpieczeństwa. Jak dodała, stosunki w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony jeszcze bardziej zacieśniły się po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej wojny przeciwko Ukrainie.
Polityk zaznaczyła, że kraje bałtyckie wraz z Polską mają podobne stanowisko, jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie, zabieganie o jej akcesję do Unii Europejskiej czy dostawy broni.
Od wielu naszych europejskich partnerów słyszymy, że powinni nam uwierzyć wcześniej, gdy ostrzegaliśmy przed rosyjskim zagrożeniem - kontynuowała. "Teraz trzeba utrzymać tę uwagę i to zrozumienie, że to kraje, które mają swoją historię (z Rosją) i wiedzę, powinny pełnić rolę ekspertów. Niestety przez lata dosyć często kraje bałtyckie były określane jako 'zbyt rusofobiczne'. To było wtedy, gdy ostrzegaliśmy przed rzeczywistymi zagrożeniami ze strony Rosji dla Ukrainy i dla UE" - oznajmiła.
"To się zmieniło. Ale musimy mieć oczy szeroko otwarte i nie można wracać do jakichkolwiek iluzji, do handlowania, przyjaźni z prawdziwym agresorem" - zaapelowała rozmówczyni PAP.
Polityk oceniła, że po zwycięstwie Ukrainy w wojnie minie bardzo dużo czasu, zanim Rosja zrozumie, co zrobiła. "Bo wina nie spoczywa tylko na Putinie ani jego otoczeniu. Widzimy, że większość społeczeństwa w danej chwili popiera zbrodnie wojenne" - powiedziała wiceprzewodnicząca parlamentu.
Według niej nie należy spekulować wokół tematu potencjalnego militarnego ataku Rosji na NATO. "Ważne, że jesteśmy członkiem NATO. Mamy swoje plany obronne, które są aktualizowane, wzmacniane. Zwiększyliśmy nasze zdolności obronne i obecność sił NATO w krajach bałtyckich, w Polsce, na całej tzw. wschodniej flance Sojuszu. Jesteśmy w stanie się obronić i to zwiększa nasze bezpieczeństwo" - podsumowała polityk.
Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)
kno/