Luiza Złotkowska: wyniki na igrzyskach były przez COVID bardzo wypaczone [NASZE WIDEO]

2024-07-24 10:00 aktualizacja: 2024-07-24, 11:20
Natalia Maliszewska w Pekinie  Fot. PAP/Grzegorz Momot
Natalia Maliszewska w Pekinie Fot. PAP/Grzegorz Momot
Na letniej olimpiadzie w Tokio i zimowej w Pekinie swoje piętno odbiła epidemia COVID. Luizie Złotkowskiej, dwukrotnej medalistce olimpijskiej w łyżwiarstwie szybkim w Tokio przypadła rola oficera covidowego. Wspomina, że sportowcy podczas obu imprez przeżywali bardzo ciężkie chwile i miało to wpływ na wyniki.

“To była misja niespodziewana i nikt nie był do niej przygotowany” - powiedziała Luiza Złotkowska dwukrotna medalistka olimpijska w łyżwiarstwie szybkim. Od kilku już lat pracowała w Polskim Komitecie Olimpijskim i rolę oficera covidowego zaproponowano właśnie jej. Miała zadbać o to, by cała reprezentacja Polski na igrzyska olimpijskie w Tokio postępowała zgodnie z regulacjami covidowymi wprowadzonymi przez rząd Japonii. 
 
“Początkowo nikt nie wiedział, jakie oficer będzie miał obowiązki i jaka będzie skala działania” - wspomina Złotkowska. Okazało się, że jest ogromna. 
 
Przed wyjazdem do Tokio każdy, kto był w szerokim składzie ekipy, a było to ponad 1000 osób, musiał przedstawić swój dzienny plan działania na cały okres igrzysk olimpijskich, ze wskazaniem wszystkich miejsc, które planuje się odwiedzić oczywiście z katalogu obiektów olimpijskich, bo w Tokio nie można było poza nie wychodzić. “To było mnóstwo, mnóstwo tabelek w Exelu” - powiedziała Złotkowska. 
 
Zmorą sportowców były codzienne testy. “Każdy codziennie rano musiał wykonać test. To był najgorszy moment dla zawodników, bo każdego dnia w dużym niepokoju czekano na wyniki testów i codziennie te igrzyska mogły się dla kogoś skończyć” - powiedziała. 
 
Według niej codzienne testowanie i stres z tym związany z pewnością miał wpływ na zawodników. Musieli się pilnować, nosić przez cały czas maseczki, nie było też integracji. Pozytywny wynik testu u jednego zawodnika spowodowałby, że wszystkie osoby, które z nim przebywały, byłyby również narażone na pozytywny wynik. 
 
“To były ciężkie igrzyska. Wiele stresu. Socjalnie i społecznie były zupełnie inne od normalnych igrzysk” - podkreśliła. 
 
Dzięki ostrożności i szczęściu nikt z polskiej reprezentacji nie miał testu pozytywnego. Choć były ekipy, gdzie COVID się rozprzestrzeniał. “Czesi mieszkali piętro niżej. COVID siał spustoszenie w ich reprezentacji. Pozytywny wynik miało kilkanaście osób” - wspomina. 
 
Niestety COVID nie oszczędził Polaków podczas kolejnej, zimowej olimpiady w Pekinie. Tam pozytywne wyniki miało kilkanaście osób. 
 
“To by naprawdę ciężki czas. Osoby z pozytywnym wynikiem były izolowane, zamykane w specjalnym hotelu i niektórzy przez kilka lub kilkanaście dni przebywali w pokoju bez możliwości wyjścia i kontaktu z innymi. Robiliśmy z nimi wideo połączenia i staraliśmy się wspierać” - powiedziała. 
 
Według niej wyniki na tych igrzyskach były przez COVID bardzo wypaczone. Przykładem jest łyżwiarka szybka Natalia Maliszewska, która po spędzeniu kilku dni w izolacji podczas jednego startu upadła, a drugi jej zupełnie nie poszedł. Podobny los spotkał też Natalię Czerwonkę. 
 
“Niestety w sporcie nie ma cudów i po spędzeniu kilku dni w pokoju, bez kontaktu z lodem, bez możliwości treningu nie było możliwości, żeby móc wystartować na swoim poziomie sportowym” - powiedziała. 
 
Olimpiada w Paryżu będzie inna. 
 
“Te osoby, które już są teraz w Paryżu, mówią, że to są zdecydowanie inne igrzyska, że czują się swobodnie, mogą rozmawiać z ludźmi i się spotykać. To jest powrót do normalności. Bardzo się cieszę, że zawodnicy nie muszą przechodzić przez testy i każdego dnia się nimi stresować” - podsumowała Luiza Złotkowska. (PAP)

Autor: Paweł Stępniewski 

kgr/