W najbliższych wyborach Zych miała być kandydatką do Senatu zarekomendowaną przez PSL w ramach paktu senackiego w okręgu 54., który obejmuje m.in. Stalową Wolę na Podkarpaciu.
W poprzednich wyborach, w 2019 r., Zych startowała z listy Konfederacji, do niedawna była również liderką tarnobrzeskiego Klubu Konfederacji. Blisko współpracowała z posłem tego ugrupowania Grzegorzem Braunem, współorganizowała też w Tarnobrzegu konferencję "Stop Ukrainizacji Polski".
We wtorek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, podczas Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie, został zapytany, dlaczego osoby, które nawet dzisiaj nie są w stanie nazwać głośno Putina zbrodniarzem, są na listach demokratycznej opozycji. Kosiniak-Kamysz odparł, że jeżeli nie będzie ze strony Zych jasnej deklaracji potępienia Władimira Putina, tego co robi na Ukrainie, "to nie będzie naszą kandydatką".
Kandydatka opozycji skreślona z listy
W odpowiedzi na te słowa, Zych wydała w środę oświadczenie, w którym nazwała prezydenta Rosji Władimira Putina "zbrodniarzem wojennym". W oświadczeniu Zych napisała m.in., że jednoznacznie potępia "brutalną agresję Rosji na Ukrainę". "Zbrodnie dokonywane przez Rosjan sprawiają, że Władimir Putin, decydujący o tej agresji, jest zbrodniarzem wojennym. Wszystkie zbrodnie, do jakich doszło podczas tej wojny, muszą zostać rozliczone, a ich autorzy ukarani" – podkreśliła.
Zych pojawiła się na piątkowej konwencji PSL w Rzeszowie. W rozmowie z PAP powiedziała, że o tym, że nie będzie kandydować do Senatu dowiedziała się w drodze do Rzeszowa od wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego z PSL.
"Jest mi przykro, że tak się stało. Pomimo wcześniejszych deklaracji, że moje oświadczenie (ze środy-PAP) dotyczące Putina zamyka sprawę i będę kandydatką" – dodała (jak sprawdził PAP, tego oświadczenia nie ma już na twitterowym koncie Małgorzaty Zych).
Zdaniem Zych środowiska, które "rozpętały nagonkę przeciw niej, to Akcja Demokracja". "Współpracuje ona z organizacją Euromaidan Warszawa – to jest ukraińska organizacja w Polsce" – stwierdziła.
"Jest mi przykro, że tak się stało, tym niemniej cieszę się, że mogłam cieszyć się tymi chwilami, kiedy byłam kandydatką, to wielki zaszczyt, że PSL mi zaufało. Żałuję, że tak się stało, że ugięto się pod tą presją, którą rozpętały, moim zdaniem, środowiska probanderowskie w Polsce. One nie dopuszczają takich osób jak ja, czyli takich, które walczą o upamiętnienia, o prawdę o rzezi wołyńskiej, żeby doszło do potępienia tych wydarzeń wołyńskich" – powiedziała PAP.
Zdaniem Zych, kiedy Polacy usłyszą, że została skreślona z listy kandydatów "sami sobie wyrobią zdanie, jacy ludzie mogą dzisiaj kandydować". "Sprawa jest bardzo bulwersująca dla mnie i jest mi bardzo przykro, że doszło do takiej sytuacji. Wiem, jakie są stosunki w Polsce, kto decyduje o wystawianiu kandydatów, wiem, jaka jest tutaj selekcja" – podkreśliła.
Pytana o dalszą współpracę z PSL, Zych odpowiedziała, że jest w tym względzie optymistką. "Od wielu pokoleń moja rodzina jest związana z PSL. Są mi bliskie te wartości, które PSL ma zapisane w swoim programie" – zadeklarowała Zych. (PAP)
Autor: Wojciech Huk
mmi/