„Do ojczyzny powróciły 23 kobiety i 26 mężczyzn. 42 wojskowych, siedem osób cywilnych. Żołnierze Gwardii Narodowej, obrońcy Azowstalu w Mariupolu, żołnierze marynarki wojennej, straży granicznej, obrony terytorialnej, policjanci” – wymienił przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR Andrij Jusow.
Rosyjscy jeńcy zostali przywiezieni na jedno z nieczynnych obecnie ukraińsko-białoruskich przejść granicznych autobusem i minibusem. Towarzyszyły im karetki pogotowia, gotowe do przejęcia nadjeżdżających z Białorusi jeńców ukraińskich oraz pojazdy ukraińskich służb i formacji wojskowych.
Ukraińcy nie pozwolili dziennikarzom porozmawiać z rosyjskimi jeńcami. Widać ich było jedynie zza szyb pojazdów. Większość odwracała się na widok aparatów fotograficznych i kamer.
Do szyb autobusów, które przywiozły w to samo miejsce z Rosji Ukrainki i Ukraińców, przyklejone były zapłakane twarze ogolonych na łyso mężczyzn i wycieńczonych kobiet. Byłych już jeńców powitano kwiatami i okrzykami „Witamy was w domu!”. Wychodząc z autobusów, niektórzy całowali ukraińską ziemię.
„Byłem tam 846 dni. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi wrócić. Chwała Ukrainie!” – mówił jeden z uwolnionych z rosyjskiej niewoli mężczyzn, narzucając na ramiona ukraińską flagę.
Szare twarze, poczerniałe zęby i wychudzone ciała Ukraińców były odmiennym widokiem niż zdrowi i wykarmieni jeńcy rosyjscy, których korespondent PAP widywał wcześniej w ukraińskich koloniach dla jeńców wojennych.
„Było bardzo ciężko. Zawsze miałem nadzieję, że jednak uda mi się wrócić do domu. O tym, że idę na wymianę, usłyszałem wczoraj wieczorem. O tym, że Rosjanie przywieźli nas na Ukrainę przez Białoruś, dowiedziałem się dopiero tutaj, od ludzi, którzy nas odbierali” – powiedział PAP 27-letni Ołeh, żołnierz piechoty morskiej, który bronił Mariupola i stamtąd trafił do niewoli w Rosji na ponad dwa i pół roku.
Uwolnieni jeńcy w pierwszych minutach pobytu we własnym kraju prosili o telefony, by zadzwonić do najbliższych. „Przestań już płakać, jutro spotkamy się w Kijowie” – szlochała jedna z powracających z Rosji żołnierek. „Mamo, już tu jestem, już na Ukrainie. Czekaj na mnie, za godzinę będę w Czernihowie” – tłumaczył do słuchawki mężczyzna w więziennym drelichu, w którym przyjechał z Rosji.
Andrij Jusow nie potwierdził PAP, że Rosjanie, którzy znaleźli się na listach do wymiany w piątek, to żołnierze wzięci do niewoli podczas operacji Sił Zbrojnych Ukrainy w rosyjskim obwodzie kurskim. „Są to po prostu żołnierze wrogiej armii, armii państwa agresora” – powiedział.
Pytany, jak wyglądają negocjacje z Rosjanami na temat wymiany jeńców ujawnił, że są bardzo trudne, a Ukraina nie może w nich liczyć na wsparcie powołanych do tego instytucji międzynarodowych – wyjaśnił.
„Rozmowy na temat wymiany są bardzo trudne, gdyż państwo agresor zazwyczaj ignoruje międzynarodowe prawo humanitarne i często nie przestrzega konwencji genewskich. Te rozmowy mają charakter dwustronny, gdyż instytucje międzynarodowe, które miałyby się nimi zajmować czy też je wspierać, po prostu tego nie robią” – oświadczył przedstawiciel HUR.
„Te rozmowy trwają cały czas, niezależnie od sytuacji i niezależnie od tego, jakie ostre byłyby publiczne oświadczenia. Cały czas trwa praca nad kolejnymi wymianami” – zapewnił Jusow.
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r. z rosyjskiej niewoli do ojczyzny powróciło 3 569 Ukraińców. Moskwa wciąż nie zgadza się na propozycję Kijowa, by dokonać wymiany wszystkich na wszystkich.
W lutym br. rzecznik praw człowieka Ukrainy Dmytro Łubinec mówił, że w rosyjskiej niewoli przetrzymywanych jest 28 tys. Ukraińców.
Z granicy ukraińsko-białoruskiej Jarosław Junko (PAP)
jjk/ kar/ wus/ know/