Najlepszy wynik w eliminacjach rzutu oszczepem odnotowała Norweżka Merie-Therese Obst - 61,45 m. Druga była Andrejczyk - 60,61, a 11. Witek-Konofał rzuciła 57,73. Do finału awansowało 12 oszczepniczek.
"Moja równa forma w tym sezonie jest najlepszym fundamentem, żeby rzeźbić sobie dalej, więcej, wyżej. Bardzo mnie to cieszy. Dużo było emocji, ale w tym roku jestem dobrze zbudowana mentalnie, psychicznie. Forma fizyczna może być różna, ale w tym roku bardzo dobrze wyglądam psychicznie. Zobaczymy, jak to się będzie przekładało na pozostałą część sezonu. Zobaczymy już w jutrzejszym finale, ale jest we mnie duża wola walki" - mówiła w rozmowie z PAP po eliminacjach wicemistrzyni olimpijska z Tokio.
Podkreśliła, że się po prostu "nie boi". Zgodziła się ze stwierdzeniem, że zawsze najmocniej "gloryfikowała igrzyska", ale w jej ocenie mówienie, że ona tylko "odpala się na igrzyska" jest krzywdzące.
"Zależy mi na każdym sezonie, ale zdrowie mi nie pozwalało, żeby rzucać, startować, jakkolwiek się zaprezentować. Wykonywałam kawał ciężkiej pracy każdej zimy i wiosny, a nie zawsze się to na coś przekładało. To jest jednak sport i czasem jest to bardzo duża loteria. Cieszę się, że wróciłam. Dojrzałam, trochę się zmieniłam. Zresztą, gdyby ludzie się nie zmieniali, to życie byłoby bardzo nudne" - stwierdziła Andrejczyk, zawodniczka pochodząca z Suwałk. Dodała, że "z psychiką pięciolatki iść przez świat to nuda totalna".
"Rozwinęłam się, inaczej patrzę na różne sprawy, mam cudowną ekipę przy sobie. Muszę do nich lecieć, bo mamy mało czasu, żeby się zregenerować. Jestem jednak przeszczęśliwa" - podsumowała.
Zdanie zaczynające się od słów "Wyjadę z Rzymu szczęśliwa, gdy..." dokończyła słowami "będę w Top 8".
Z Rzymu Tomasz Więcławski (PAP)
kgr/