Mariah Carey wyznała, że jest pogrążona w żałobie po stracie matki i siostry, które zmarły kilka dni temu. Okoliczności śmierci 87-letniej Patricii i 63-letniej Alison Carey nie są jeszcze znane. „Moje serce pękło, bo w zeszły weekend straciłam mamę. Niestety, w wyniku tragicznego obrotu wydarzeń, moja siostra straciła życie tego samego dnia. Czuję się błogosławiona, że mogłam spędzić ostatni tydzień z moją mamą, zanim odeszła. Doceniam miłość, wsparcie i szacunek dla mojej prywatności w tym trudnym czasie” – wyznała 55-letnia piosenkarka w oświadczeniu udostępnionym magazynowi „People”.
Matka pięciokrotnej zdobywczyni nagrody Grammy była śpiewaczką operową i specjalistka od emisji głosu. To właśnie po niej piosenkarka odziedziczyła wokalny talent. Jak ujawniła artystka w wydanej przed czterema laty autobiografii „The Meaning of Mariah Carey”, ich relacja nie należała do łatwych. „Podobnie jak wiele innych aspektów mojego życia, moja podróż z matką była pełna sprzeczności i konkurujących ze sobą rzeczywistości. Nigdy nie była czarno-biała – to była cała tęcza emocji. Nasza relacja to cierpka mieszanka dumy, bólu, wstydu, wdzięczności, zazdrości, podziwu i rozczarowania. A jednak moje serce jest przywiązane do jej serca” – zdradziła na kartach książki gwiazda.
Mimo to panie utrzymywały ze sobą kontakt, a nawet wystąpiły razem w wyemitowanym w 2010 roku przez stację ABC programie specjalnym „Mariah Carey: Merry Christmas to You”, w którym zaśpiewały wspólnie świąteczny utwór „O Come All Ye Faithful/Hallelujah Chorus”. To właśnie matce piosenkarka zadedykowała swoją autobiografię. „Pat, mojej matce, która, jak sądzę, zrobiła wszystko najlepiej, jak mogła. Zawsze będę cię kochać, tak jak potrafię” – napisała gwiazda estrady w dedykacji.
Relacja Carey z siostrą była dużo bardziej złożona. Alison latami zmagała się z wyniszczającym uzależnieniem od narkotyków, do zażywania których próbowała nakłonić w dzieciństwie Mariah. W swoich wspomnieniach utytułowana wokalistka przywołała pewien szokujący incydent z przeszłości. „Kiedy miałam 12 lat, moja siostra odurzyła mnie Valium, zaoferowała mi porcję kokainy i… próbowała sprzedać mnie alfonsowi. Coś się we mnie zatrzymało przez całą tę traumę. Dlatego często mówię, że wiecznie mam 12 lat. Wciąż się z tym zmagam” – wyjawiła artystka. Po premierze książki Alison kategorycznie zaprzeczyła wysuniętym przez krewną oskarżeniom, określając je jako „okrutne i skandaliczne”. Siostra gwiazdy pozwała ją wówczas o zniesławienie, domagając się odszkodowania w wysokości 1,25 mln dolarów.
Alison od około 1990 roku była nosicielką wirusa HIV. Jak raportują zagraniczne media, kobieta parała się w przeszłości prostytucją, za co kilkakrotnie lądowała w areszcie. Do ośrodków odwykowych trafiała regularnie. „Wiele tych pobytów finansowała jej siostra. Mariah jest osobą, która się nie poddaje. W pewnym momencie musiała jednak stawić czoła prawdzie – nie da się pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce” – wyjawiła przed laty osoba z otoczenia piosenkarki. Artystka próbowała pojednać się z siostrą w 2002 roku, po śmierci ich ojca Alfreda Careya. (PAP Life)
kgr/