Banaś we wtorek w Studiu PAP powiedział, że prowadzone przez NIK kontrole m.in. w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Narodowym Instytucie Wolności i Ministerstwie Sportu wykazały "podobne zjawiska i mechanizmy" jak te, które miały miejsce w związku z przyznawaniem środków w ramach działalności Funduszu Sprawiedliwości. "Chodzi o podobne mechanizmy, że w sposób mało przejrzysty, niegospodarny, z naruszeniem prawa były przyznawane te środki" - wyjaśnił szef NIK.
Na pytanie, czy Izba w tych sprawach przygotuje zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, odparł, że trwa analiza materiałów dowodowych, a "w przypadku Ministerstwa Sportu - na pewno". "Takie zawiadomienie już jest przygotowane" - dodał.
Według Banasia w przypadku Ministerstwa Sportu miało dojść do "niegospodarnego wydatkowania środków publicznych, w pewnym sensie nadużycia władzy i również traktowanie tego jako własności prywatnej".
Dopytywany, czy chodzi o zawiadomienie ws. konkretnych osób, władz resortu odpowiedział, że nie ma jeszcze rozstrzygnięcia, czy będzie to "zawiadomienie w sprawie czy przeciwko konkretnym osobom".
Szef NIK: kontrola dot. Funduszu Sprawiedliwości obejmie lata 2021-2024
Rzecznik NIK Marcin Marjański w poniedziałek przekazał PAP, że tego dnia formalnie ruszyła ponowna kontrola Najwyżej Izby Kontroli w Funduszu Sprawiedliwości. Dodawał, że kontrolerzy wejdą do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Banaś pytany o to, jakie lata obejmie kontrola NIK w Funduszu Sprawiedliwości, odpowiedział, że chodzi o okres od maja 2021 r. do teraz. Podkreślił, że poprzednia kontrola zakończona w maju 2021 r. wykazała szereg nieprawidłowości i zakończyła się czterema zawiadomieniami do prokuratury, która je umorzyła.
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) May 28, 202
"Działania, które miały miejsce w 2021 roku, były kontynuowane, no bo przecież ta sama ekipa sprawowała władzę, więc spodziewamy się, że również przez ten okres prawie dwóch i pół lat podobne zjawisko mogły mieć miejsce, ale tym razem chcemy to zrobić przy współpracy z administracją skarbową i prokuraturą, dlatego że nie posiadamy tych wszystkich instrumentów, które są potrzebne do wykazania wszystkich nieprawidłowości w sposób szczegółowy" - powiedział.
Prezes NIK wyjaśnił, że kontrolerzy zbadają przepływy finansów między funduszem a jego beneficjentami, sposób ich rozdysponowania oraz wydatkowania w fundacjach i stowarzyszeniach. Dodał, że sprawdzony zostanie każdy podmiot któremu fundusz przekazywał pieniądze.
Pytany o to, czy zakładany czas kontroli, która ma trwać do listopada br. wystarczy, aby w jego ocenie wyjaśnić tę sprawę do spodu odpowiedział: "Myślę, że tak". "Jeżeli dojdą jakieś dodatkowe okoliczności, to są przecież jeszcze tutaj służby specjalne, które poprzez nakaz prokuratury mogą być włączone do tej kontroli" - zaznaczył.
W ocenie Banasia w fundusz funkcjonował w sposób niegospodarny, co przy braku transparentności mogło prowadzić do powstawania mechanizmów korupcjogennych.
W minionym tygodniu były dyrektor departamentu w MS, który odpowiadał za Fundusz Sprawiedliwości, Tomasz Mraz oświadczył na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS, że większość konkursów przeprowadzanych w ramach FS była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był Zbigniew Ziobro, wówczas minister sprawiedliwości. Od kilku dni media publikują rozmowy obrazujące sposób dysponowania tymi środkami; przez dwa lata rozmowy te miał utrwalać właśnie Mraz.
W raporcie NIK z 2021 r. wykazano, że łączna wartość środków wydanych przez Fundusz Sprawiedliwości niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 mln zł.
Według kontrolerów Fundusz Sprawiedliwości "stracił charakter funduszu celowego", zaś "działania ministra sprawiedliwości i znacznej części organizacji, które otrzymały dotacje, skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych w przypadku osób podejmujących decyzje w zakresie rozliczania środków z Funduszu Sprawiedliwości".
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) May 28, 202
"NIK nie wyda pozytywnej oceny ws. wykonaniu budżetu za 2023 r."
Banaś we wtorek w Studiu PAP pytany o wyniki kontroli NIK ws. wykonania budżetu w roku 2023 powiedział, że zostanie ona przedstawiona w czerwcu, po analizie Kolegium Najwyższej Izby Kontroli.
"Mogę tylko powiedzieć, że niestety mamy kontynuację tego, co miało miejsce w roku 2020, 2021, 2022, a mianowicie przekazywania środków poza budżet, gdzie właściwie wydatkowaliśmy pieniądze bez większych zasad i reguł, z pominięciem tych wszystkich mechanizmów, które wynikają z ustawy o finansach publicznych. W sposób dowolny, mało transparentny. Tak nie może być" - ocenił.
Zdaniem szefa NIK w 2023 r. dochodziło do "mało przejrzystego wydatkowania środków publicznych" z naruszeniem zasad przetargów czy konkursów.
"W sposób jednoznaczny możemy powiedzieć, że tutaj nie możemy wydać oceny pozytywnej. Będzie to również ocena opisowa, tak jak w latach poprzednich, ze wskazaniem tych wszystkich nieprawidłowości, które miały miejsce, a tych nieprawidłowości wcale nie jest mało" - powiedział.
Prezes NIK co roku na przełomie czerwca i lipca na posiedzeniu plenarnym Sejmu przedstawia wyniki kontroli wykonania budżetu za poprzedni rok. W roku 2023 Banaś przekazał, że NIK ujawniła wiele nieprawidłowości związanych z realizacją ustawy budżetowej na rok 2022, najczęściej dotyczących zamówień publicznych, ksiąg rachunkowych, sprawozdawczości, przyznawania i rozliczania dotacji. Przypomniał też, że rok 2022 r. był trzecim z rzędu, w którym zastosowano "różnorodne rozwiązania, które łamały podstawowe zasady budżetowe".
Banaś: za podsłuchy w NIK prawdopodobnie odpowiadały służby
Najwyższa Izba Kontroli w kwietniu złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego m.in. na celowym dążeniu do usunięcia przemocą Mariana Banasia z funkcji prezesa.
Banaś w Studiu PAP pytany był m.in. o to, kto, jak zawarto w zawiadomieniu, pomawiał go, tworzył przeciw niemu dowody, stosował przemoc lub groźby karalne.
"Niestety, wszyscy doskonale wiemy, że od samego początku rządzący byli zainteresowani tym, aby mnie usunąć ze stanowiska i przejąć pełną kontrolę nad Najwyższą Izbą Kontroli. (...) Pokazywaliśmy niegospodarność, ale i też pewnego rodzaju patologię, która miała miejsce w tamtym okresie, więc wraz z NIK byłem niewygodny i trzeba było robić wszystko, aby opinia publiczna i obywatele się o tym nie dowiedzieli" - powiedział.
— Adrian Kowarzyk (@AdrianKowarzyk) May 28, 202
Pytany, czy wie już, kto stał za nagraniem tzw. taśm Banasia, które ukazały się na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi na jesieni zeszłego roku i zawierały jego rozmowy z adwokatem Markiem Chmajem, odpowiedział, że nie wie.
"Myślę, że bez środków, które są w dyspozycji służb, nie miałoby to miejsca" - powiedział. Dopytany, czy naprawdę podejrzewa ingerencję służb, odpowiedział: "prawdopodobnie, możliwe, bo bez specjalnej techniki nie byłoby to możliwe".
Na pytanie, czy zgodnie ze słowami Donalda Tuska z 2021 roku czuje się "politycznym świadkiem koronnym, który chce zeznawać w sprawie mafii politycznej, której był uczestnikiem", odpowiedział, że "nie czuje się żadnym świadkiem koronnym".
"Natomiast w każdej sprawie, w której mam wiedzę, jestem do dyspozycji i tą wiedzę mogę spokojnie przekazać. Oczywiście poprzez nasze kontrole robimy to od samego początku, przez cztery lata" - dodał.
Przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. TVP Info opublikowało fragmenty nagrania z udziałem prezesa NIK Mariana Banasia i adwokata Marka Chmaja, zarejestrowanego i ujawnionego przez urzędników pracujących w NIK. Stacja poinformowała, że latem Banaś spotkał się z "pełniącym rolę pośrednika z Donaldem Tuskiem warszawskim prawnikiem". "Prezes NIK ustalał z mężczyzną szczegóły politycznego układu, w którym znaleźli się m.in. politycy Konfederacji, w tym jego syn, oraz przedstawił swój plan politycznych działań, których celem jest pomoc Platformie Obywatelskiej w zmianie władzy w Polsce" - pisano na stronie TVP Info.
Szef NIK, odnosząc się wtedy do tej sprawy, ocenił, że nagrania zostały zmanipulowane, a ich publikacja miała na celu skompromitowanie jego i NIK. Nie odniósł się jednak do treści nagrania. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
kno/