Mastalerek: nie mogliśmy dostać więcej na amunicję, skoro wnioskowaliśmy o 11 mln euro

2024-03-17 14:14 aktualizacja: 2024-03-17, 19:30
Marcin Mastalerek. Fot. PAP/Kalbar
Marcin Mastalerek. Fot. PAP/Kalbar
Nie mogliśmy dostać więcej na amunicję decyzją Komisji Europejskiej, skoro wnioskowaliśmy o 11 mln euro - stwierdził szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. Pytany, czy w ten sposób krytykuje byłego Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka odpowiedział, że "mówi o faktach".

W niedzielę w Polsat News politycy odnosili się do piątkowej decyzji Komisji Europejskiej o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Wśród beneficjentów jest jedna firma z Polski – zakłady Dezamet, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej - która otrzyma z tej puli ok. 2,1 mln euro.

Poza Polską środki tafią do firm w innych krajach UE i Norwegii, których listę opublikowała Komisja Europejska. Przykładowo ok. 85 mln euro otrzymają firmy niemieckie, 87,6 mln euro norweskie, 27 mln euro węgierskie, 32,5 mln euro fińskie, 38 mln euro francuskie, 23,8 mln euro hiszpańskie, a 19 mln euro szwedzkie.

"Nie mogliśmy dostać (...) tyle co Węgrzy, bo wnioskowaliśmy o 11 mln euro. Bo te wnioski były na 11 mln euro i czasem trzeba się potrafić uderzyć w piersi" - zwrócił uwagę szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. Pytany, czy w ten sposób krytykuje byłego Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka, odpowiedział, że "mówi o faktach". Jego zdaniem nie powinniśmy się więc dziwić, że Niemcy dostali prawie 100 mln euro.

Wicemarszałek Sejmu, poseł konfederacji Krzysztof Bosak zwrócił uwagę, że Polska ma też "problem produkcyjny". "Nie da się dostać dofinasowania na produkcję, która w kraju nie istnieje. Wypowiadamy się tak, jakby Polska była potęgą w zakresie produkcji zbrojeniowej (...). Przemysł zbrojeniowy był demontowany, dekapitalizowany, wyprzedawany, zamykany przez ostanie dziesiątki lat. Było pozorowanie, niekończące się prace badawcze bez wdrożeń, brak jakiejkolwiek produkcji na większą skalę" - opisał sytuację Bosak. Jego zdaniem dlatego Polska kupuje uzbrojenie w Korei, bo "okazało się, że polskie firmy, które nie zostały pozamykane nie są w stanie wyprodukować więcej".

Przyznał, że pretensje powinniśmy mieć do samych siebie. "Rozmawiałem z ludźmi ze spółek zbrojeniowych z rozdania pisowskiego, oni wszyscy mieli poczucie, że to jest wegetacja. Jak można rozwijać firmę, jeżeli w ciągu 8 lat, sześć, czy więcej razy zmienił się zarząd" - zauważył Bosak. Przyznał, że prezydent nie miał konstytucyjnych kompetencji, by reagować.

"To nie są kompetencje prezydenta" - zauważył Mastalerek. "Prezydent zawsze zabiegał o silną armię i wiele inwestycji było dzięki prezydentowi, ale nie ma żadnego wpływu na spółki. To jest oczywiste. One są pod ministerstwem aktywów państwowych (pod nadzorem - PAP)" - wskazał. "Dzięki prezydentowi bardzo dużo spraw modernizacyjnych się w wojsku udało, udało się wiele zakupów i dalej prezydent o to będzie zabiegał" - zapewnił Mastalerek.

Decyzja KE o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie.

Były minister obrony narodowej, poseł PiS Mariusz Błaszczak, w sobotę na platformie X napisał: "Donald "Król Europy" Tusk załatwił dla Polski całe 0,42 proc. z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro?" - zapytał Błaszczak. Jak dodał, niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln euro.

Na ten wpis zareagował w sobotę rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Janusz Sejmej. "Panie Pośle Błaszczak: grantów na produkcję amunicji mamy dokładnie tyle, ile Pan pozostawił po sobie w polskim przemyśle zbrojeniowym" - stwierdził. "To, że zdobywa go tylko jedna nasza firma powinno być dla Pana wstydem, bo oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r., a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023 r. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS!" - wskazał Sejmej.

"Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia" - podsumował rzecznik MON. (PAP)

autor: Anna Bytniewska

pp/