Mateusz Banasiuk o roli w „Czerwonych makach”: adrenalina sprawiła, że nikt z nas nie odczuwał bólu ani zmęczenia [NASZE WIDEO]

2024-03-08 07:04 aktualizacja: 2024-03-08, 20:16
Aktor Mateusz Banasiuk. Fot. PAP/Albert Zawada
Aktor Mateusz Banasiuk. Fot. PAP/Albert Zawada
W filmie fabularnym „Czerwone maki”, o bitwie pod Monte Cassino, który 5 kwietnia wejdzie do kin, Mateusza Banasiuka zobaczymy w roli podporucznika Edmunda Wilkosza, który jest postacią historyczną. „Kręciliśmy w kamieniołomach w Chorwacji. To były niezwykle trudne warunki dla całej ekipy. Otaczały nas ostre głazy, każde potknięcie wiązało się z tym, że mieliśmy zdarte łokcie i kolana. Ale tak ciągnęła nas adrenalina do przodu, że nikt z nas nie odczuwał bólu ani zmęczenia” – aktor opowiada w rozmowie z PAP Life.

„Mam satysfakcję, że ta postać, dotąd mało znana, znalazła się w gronie bohaterów filmu. Podporucznik Edmund Wilkosz to patron drużyn harcerskich, przedwojenny instruktor i prawdziwy bohater polskich sił zbrojnych. Przed dołączeniem do 2. Korpusu, brał udział w obronie Tobruku, gdzie został odznaczony Krzyżem Walecznych, później walczył pod Monte Cassino. (…) Mój bohater głównie uczestniczy w walce, na polu bitwy. To jest miejsce, gdzie miałem najczęściej zdjęcia. Najbardziej zależało mi na tym, żeby być zgodnym z historią, żeby współczesność nie wkradła się w mój język, sposób poruszania się, sposób dowodzenia ludźmi. Żeby rzeczywiście czuło się, że to jest człowiek z innej epoki. Ale jednocześnie żywy, nie taki odrealniony” – mówi PAP Life Mateusz Banasiuk, aktor, którego kariera w ostatnich latach bardzo przyśpieszyła. Do tej pory znany był przede wszystkich z ról w komediach romantycznych i serialach.

Banasiuk przyznaje, że „Czerwone maki” są dla niego wyjątkowo ważne z osobistych powodów.

„Mam wujka w Republice Południowej Afryki, którego dziadek walczył w armii Andersa. To jest moja dalsza rodzina, ale wiem, że dla wujka ta historia jest bardzo ważna. Przywiózł mnóstwo pamiątek do Instytutu Pamięci Narodowej” – wyjawia.

Na taką produkcję wielu czekało bardzo długo. „Czerwone maki” to pierwszy polski film fabularny o bitwie pod Monte Cassino, która rozegrała się 80 lat temu i była jedną z najważniejszych bitew w historii polskiego wojska. 18 maja 1944 roku żołnierze 2 Korpusu Polskiego pod wodzą gen. Władysława Andersa zdobyli wzgórze, o które alianci toczyli walki z Niemcami przez kilka miesięcy. Polacy zatknęli biało-czerwoną flagę na ruinach klasztoru Benedyktynów na Monte Cassino. To zwycięstwo otworzyło aliantom drogę na Rzym.

Bohaterem filmu „Czerwone maki” jest młody chłopak (Nicolas Przygoda), który przeszedł przez łagrowe piekło i opuścił Rosję z Armią Andersa. Zetknięcie się żołnierzami II Korpusu i miłość do sanitariuszki Poli (Magdalena Żak) sprawiły, że Jędrek przechodzi gruntowną przemianę.

Scenariusz „Czerwonych maków” napisał Krzysztof Łukasiewicz, który również film wyreżyserował. Łukasiewicz jest twórcą m.in. filmów „Karbala”, „Orlęta. Grodno’39”, „Raport Pileckiego”, wyreżyserował także telewizyjne seriale, m.in. Koronę Królów. Jagiellonów”. W filmie poza Nicolasem Przygodą, Magdaleną Żak, Mateuszem Banasiukiem zobaczymy także Leszkiem Lichotą, Michała Żurawskiego, Bartłomieja Topę, Szymona Piotra Warszawskiego oraz Marka Kitto.

Zdjęcia do „Czerwonych maków” powstały w Chorwacji, Bułgarii i w Polsce. „Kręciliśmy w kamieniołomach w Chorwacji. To były niezwykle trudne warunki dla całej ekipy. Otaczały nas ostre głazy, każde potknięcie wiązało się z tym, że mieliśmy zdarte łokcie i kolana. Ale tak ciągnęła nas adrenalina do przodu, że nikt z nas nie odczuwał bólu ani zmęczenia” – opowiada Banasiuk. „Zagranie Wilkosza było dla mnie trudnym zadaniem fizycznym, ponieważ kręciliśmy w upale, w mundurze, z karabinem maszynowym. Cały czas pod ostrzałem, musiałem się czołgać pod drutami kolczastymi, bardzo szybko przebiegać, wskakiwać do lejów po wybuchach. Pamiętajmy o tym, że ujęcie trzeba powtórzyć, więc kilka razy z rzędu zdobywanie tego wzgórza było dla mnie dużym wyczynem. Ale ja wiedziałem, co mnie czeka” – przyznaje aktor.
„Czerwone maki” zostały zrealizowane z dużym rozmachem, budżet filmu wyniósł 36 milionów złotych. W realizacji brały udział grupy rekonstrukcyjne. Ma planie były wykorzystywane autentyczne pojazdy, czołgi, itd.

Twórcy obiecują, że widzowie zobaczą dynamicznie i nowocześnie zrealizowany film wojenny, inspirowany najlepszymi produkcjami kina batalistycznego, ukazującymi realia II wojny światowej, np. „O jeden most za daleko”, „Szeregowiec Ryan”, „Dunkierka”. (PAP)

Autorka: Iza Komendołowicz

mmi/