"Trzeba zaprotestować przeciwko tej polityce, ponieważ "Wilkommenskultur 2.0" jest drogą donikąd. W Afryce żyje dziś ponad 1,3 mld ludzi, na Bliskim Wschodzie kolejne 300 mln i pośrednie zaproszenie ich do Europy jest czynnikiem, z którego może się cieszyć tylko Władimir Putin, bo będzie to prowadziło do destabilizacji naszej sytuacji" - podkreślił Morawiecki.
Pytany, czy premier Donald Tusk może posłużyć się konkluzjami Rady Europejskiej z 2018 i 2019 r., aby zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości UE przyjęte przez europarlament rozwiązania, Morawiecki odpowiedział twierdząco. "Liderzy poszczególnych państw wyrażają swoją wolę poprzez konkluzje Rady Europejskiej. Wspomniane konkluzje (z 2018 i 2019 r.) mówią jednoznacznie o dobrowolności i jednomyślności w sprawach polityki migracyjnej" - dodał.
Morawiecki odniósł się również do krytyki ze strony europosła PO Andrzeja Halickiego. Szef delegacji PO/PSL w PE zasugerował, że część odpowiedzialności za zapisy paktu migracyjnego ponoszą rząd PiS i Morawiecki osobiście. Halicki zarzucił byłemu premierowi, że za jego rządów Polska organizowała konferencje prasowe i protesty w Warszawie, natomiast nie proponowała alternatywnych rozwiązań w Brukseli.
"Nie bardzo rozumiem, w jakim sensie ja mogę być współautorem tej polityki, skoro ja byłem tym głównym aktorem Rady Europejskiej, który zbudował koalicję i skutecznie przeprowadził blokadę (paktu migracyjnego – PAP)" – przekonywał były premier. Jako dowód wskazał stenogramy swoich wypowiedzi z ostatnich posiedzeń Rady z jego udziałem, kiedy - jak powiedział - temat "nielegalnej migracji został odgrzany".
"W stenogramach widać bardzo wyraźnie moje wypowiedzi, gdzie mocno przeciwstawiam się temu paktowi. Jednoznacznie przywoływałem też konkluzje (Rady Europejskiej – PAP)" – powiedział PAP Morawiecki. "Może przewodniczący Halicki został wprowadzony w błąd", bo jego "zarzuty są absolutną nieprawdą" - zasugerował.
Dopytywany, czy pakt rozwiąże problemy z nielegalną migracją i odciąży państwa UE, które mają największe problemy w tej dziedzinie, Morawiecki podkreślił, że nie jest to odpowiedź, lecz tworzenie jeszcze większego problemu.
"Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że w Afryce jest wiele problemów. Ale nie możemy ich ściągać sobie na głowę do Polski, bo nie my je stworzyliśmy - nie byliśmy państwem kolonialnym. Takie regulacje są przede wszystkim zaproszeniem dla przemytników ludzi. Jest to potężny przemysł w północnej części Afryki" - zaznaczył były szef rządu, postulując utrzymanie "bardzo ściśle kontrolowanych granic tak, aby wszyscy przemytnicy i zwykli ludzie wiedzieli, że przedostanie się przez te granice jest niemożliwe".
Jednocześnie - podkreślił - należy realnie wspierać rozwój państw afrykańskich.
W ubiegłą środę PE głosował nad 10 tekstami legislacyjnymi wchodzącymi w skład paktu migracyjnego. Wszystkie zostały przyjęte.
Reforma została zaproponowana przez Komisję Europejską w 2016 r., ale ze względu na postulowaną przymusową relokację migrantów była blokowana przez część krajów członkowskich. Europarlament głosował nad nową wersją uzgodnioną wstępnie z Radą UE w grudniu 2023 r., a zaprezentowaną przez KE w 2021 r.
Największe kontrowersje wzbudzał tzw. mechanizm dobrowolnej solidarności, który zakłada rozlokowanie co roku co najmniej 30 tys. osób. Kraje członkowskie będą mogły alternatywnie zapłacić 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę lub wziąć udział w operacjach na granicach zewnętrznych Unii.
Pakt migracyjny będzie jeszcze musiała zaakceptować Rada UE, w której reprezentowane są kraje członkowskie. Polskie władze zapowiedziały głosowanie przeciwko, bo - jak argumentuje MSWiA - prace nad przepisami zakończyły się tydzień po zaprzysiężeniu obecnego rządu, a rezultat tych prac, prowadzonych przez poprzednią ekipę, jest "dalece niewystarczający".
Z Brukseli Artur Ciechanowicz, Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
sma/