ME 2024. Przewaga Polaków, ale tylko na trybunach w Berlinie

2024-06-21 16:40 aktualizacja: 2024-06-22, 11:11
Kibice w drodze na Stadion Olimpijski w Berlinie Fot. PAP/Marcin Bielecki
Kibice w drodze na Stadion Olimpijski w Berlinie Fot. PAP/Marcin Bielecki
Polscy kibice przeważali na trybunach Stadionu Olimpijskiego w Berlinie podczas meczu Euro 2024 z Austrią, ale na boisku było inaczej. Piłkarze Michała Probierza mieli niewiele do powiedzenia i przegrali 1:3. Austriaccy fani już długo przed końcem mogli zacząć świętować...

"Stadion z najbogatszą historią" - napisano o berlińskim obiekcie w programie wydanym z okazji mistrzostw Europy.

Ślady historii są tutaj praktycznie wszędzie. Monumentalny, mogący pomieścić w trakcie tegorocznego turnieju 71 tysięcy widzów Olympiastadion, został zbudowany w latach 1934-36, z myślą o letnich igrzyskach olimpijskich 1936 w Berlinie. Ostatnia przebudowa rozpoczęła się w 2000 roku i trwała cztery lata. Na stadionie zainstalowano wtedy m.in. nowy dach.

Mimo upływu czasu wciąż jest bardzo ważnym obiektem, gości m.in. finały Pucharu Niemiec, a w 2006 roku zorganizowano na nim finał mistrzostw świata. W tym roku również będzie areną decydującego meczu turnieju.

I to tutaj w sierpniu 2009 roku Usain Bolt pobił rekordy świata na 100 i 200 metrów. Na co dzień swoje mecze rozgrywa na nim drugoligowa obecnie Hertha.

Organizacja spotkania Euro 2024 kadry Michała Probierza w Berlinie była świetną informacją dla polskich kibiców, którzy mieli bardzo blisko z kraju. Selekcjoner apelował dzień przed meczem, żeby byli "dwunastym zawodnikiem jego drużyny" i na pewno się nie zawiódł.

Polscy fani stanowili większość na ogromnym obiekcie, co zresztą było już do przewidzenia wcześniej, gdy widziało się tłumy pod stadionem.

"Berlin jest nasz!" - krzyczeli wiele godzin wcześniej kibice na ulicach Berlina (największa grupa szła w zorganizowanym szyku od Bramy Brandenburskiej).

A trakcie meczu niosło się "Polacy gramy u siebie!". Pomysłowych napisów na kartonach też nie brakowało, np. "Chopin jest lepszy od Mozarta" (w języku angielskim).

Na spragnionych i głodnych fanów pod trybunami obiektu czekało mnóstwo stoisk, oferujących m.in. piwo (cena 7 euro), napoje gazowane popularnych firm (6 euro) i np. kebaby (8 euro).

Przed rozpoczęciem spotkania uczczono minutą ciszy zmarłego w wieku prawie 81 lat Gerharda Aignera, niemieckiego działacza i sędziego piłkarskiego, który pełnił m.in. funkcję sekretarza generalnego UEFA.

W piątek w Berlinie było duszno i deszczowo, przewidywano nawet burze, ale spotkanie rozpoczęło się bez żadnych opadów. Może dlatego, gdy w czasie odgrywania "Mazurka Dąbrowskiego" w polskich sektorach odpalono race, dym jeszcze dość długo unosił się nad stadionem.

Początek meczu należał do austriackich piłkarzy, którzy swoją przewagę potwierdzili golem obrońcy Gernota Traunera w 9. minucie. To znalazło odzwierciedlenie również na trybunach, gdzie bardzo głośni byli fani rywali.

Po kwadransie piłkarze Probierza mogli sobie jednak przypomnieć, że "grają u siebie". "Polacy, jesteśmy z wami" - niosło się po stadionie znane pocieszenie.

Pomogło, bowiem w 30. minucie, w zamieszaniu podbramkowym, Krzysztof Piątek doprowadził do wyrównania. Od tej pory coraz odważniej intonowano "Hej Polska gol!"

W drugiej połowie doping nie ustawał, ale - podobnie jak w przegranym 1:2 niedzielnym meczu z Holandią - tylko... do pewnego momentu.

"Robert Lewandowski!" - rozległo się z wielu sektorów, gdy po godzinie gry na boisku pojawił się napastnik Barcelony, pauzujący wcześniej z powodu kontuzji. Aplauz było słuchać chyba aż w centrum Berlina.

To była jednak ostatnia wrzawa polskich kibiców tego dnia. Podopieczni Probierza grali coraz gorzej i wolniej, stracili jeszcze dwa gole, a mogli nawet cztery-pięć.

Nic więc dziwnego, że na trybunach końcówka meczu przypominała atmosferę ostatnich minut spotkania z Holandią. Polscy kibice niemal zamilkli, w przeciwieństwie do austriackich, którzy zaczęli świętowanie już kwadrans przed ostatnim gwizdkiem

"Sieg! (zwycięstwo - PAP)" - krzyczały zgodnie i bardzo donośnie sektory fanów w czerwonych koszulkach.

Nastroje wśród polskich fanów po meczu? Dobrze, że obrońcy reprezentacji Probierza nie słyszeli, co mówili na ich temat niektórzy kibice. Cenzuralne słowa należały do rzadkości.

Ale były też głosy bardziej stonowane.

"Znowu się nie udało. Jak zwykle..." - westchnął jeden z kibiców, przechodząc pod trybunami do wyjścia z historycznego obiektu.

Wynik też przejdzie do historii. Polska nigdy wcześniej nie przegrała z Austrią w meczu o punkty, a licząc wszystkie - po raz pierwszy od 30 lat.

Z Berlina - Maciej Białek (PAP)

kno/