Media: żołnierce, która ostrzegała o przygotowaniach Hamasu do ataku, dowódca zagroził sądem za "zawracanie mu głowy bzdurami"

2023-11-24 17:49 aktualizacja: 2023-11-24, 21:05
Konflikt palestyńsko-izraelski. Fot. PAP/Ashraf Amra / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM
Konflikt palestyńsko-izraelski. Fot. PAP/Ashraf Amra / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM
Izraelska żołnierka z jednostki obserwacyjnej przez ostatni rok ostrzegała o możliwym ataku terrorystycznej organizacji Hamas na cywilne osiedla, ale jej przełożeni uważali to za "bzdury" - poinformował portal Jerusalem Post.

Żołnierki izraelskiej armii skierowane do obserwacji granicy ze Strefą Gazy miesiącami "wielokrotnie raportowały o dostrzeganych zmianach" w zachowaniu Hamasu, twierdzi portal. Zmiany, zdaniem obserwatorek, budziły niepokój i wymagały dokładniejszego sprawdzenia, do którego jednak nigdy nie doszło.

Żołnierki - dodaje portal Times od Israel - uprzedzały, że w pobliżu granicy trwają działania nietypowe i budzące niepokój. Meldowały, że pojawiają się ludzie, których nigdy wcześniej nie widziano. Raportowały, że rolnicy, którzy pracowali dzień po dniu na polu, nagle przestają się pojawiać. Jedna z obserwatorek na początku roku przekazała dowódcom, że Hamas prowadzi ćwiczenia symulujące szturm na przygraniczne miejscowości, zdobywanie budynków i branie zakładników do niewoli. Zdaniem żołnierek atak był nieuchronny, a największy niepokój wśród nich wywołało pojawienie się wśród nadzorujących szkolenia mężczyzny, którego dzięki bazie twarzy terrorystów zidentyfikowano jako ważnego dowódcę Hamasu. Na meldunki obserwatorek ich przełożeni odpowiadali, że są to "wyimaginowane scenariusze". Nie zostały podjęte żadne dalsze działania sprawdzające - twierdzą obserwatorki wywiadu.

Obserwatorka, która rozmawiała z dziennikarzami, powiedziała, że kiedy usiłowała ponownie zaalarmować starszego dowódcę, usłyszała, że jeżeli "jeszcze raz będzie zawracała mu głowę bzdurami, to zostanie postawiona przed sądem".

Portal Financial Times zauważył, że ostrzeżenia żołnierek były odrzucane nie tylko dlatego, że pochodziły od żołnierzy niższych stopniem, ale i dlatego, że stały w sprzeczności z poglądami izraelskiego rządu. Rządzący politycy byli przekonani, że ich działania radykalnie ograniczyły możliwości działania Hamasu. Sądzili też, że organizacja terrorystyczna chce uniknąć wojny z państwem żydowskim, do której podobny atak musiałby doprowadzić.

Ataki Hamasu w dużej mierze przebiegły według schematu przewidzianego przez obserwatorki: zaatakowane zostały dwa konkretne kibuce, a w celu odwrócenia uwagi armii od przerwania granicy użyto rakiet. Wśród ofiar z 7 października znajdują się także żołnierki poległe w bazach. Nieznaną ich liczbę terroryści uprowadzili do Strefy Gazy.

W odpowiedzi na prośbę FT o komentarz armia izraelska oświadczyła, że wojsko "walczy z morderczą organizacją terrorystyczną Hamas w Strefie Gazy. Wszyscy dowódcy i żołnierze skupiają się wyłącznie na tej misji. Po zakończeniu wojny zostanie przeprowadzone szczegółowe i dogłębne dochodzenie w tej sprawie". (PAP)

nl/