„Mamy dzisiaj wojnę u naszych granic, dlatego że ludzie nie pamiętają historii. Naszym zadaniem jest konsolidowanie pamięci i przekazywanie wiedzy o historii, przede wszystkim ludziom młodym, którzy niestety tę historię znają bardzo słabo. Musimy to robić po to, żeby się nie powtórzyła” – powiedział PAP dyrektor Memoriału Gino Rado.
Memoriał Rewolucji, który funkcjonuje jako organizacja pozarządowa, zajmuje się dokumentowaniem rumuńskiej Rewolucji z 1989 r. To w Timisoarze 15 grudnia zaczęły się pierwsze masowe protesty, które następnie przeniosły się na cały kraj i w efekcie doprowadziły do zakończenia dyktatury Ceaucescu. On sam został stracony 25 grudnia po krótkim pokazowym procesie, zorganizowanym przez byłych towarzyszy z partii.
Burmistrz Timisoary Dominic Fritz podkreślił, jak ważna jest pamięć o historii, wskazując na niedawny sondaż, pokazujący rosnącą „nostalgię” Rumunów za czasami komunistycznymi.
„Nie może być upamiętnienia Rewolucji bez pamięci o ofiarach komunizmu. Szczególnie martwi mnie, gdy widzę badania opinii publicznej, w których blisko połowa Rumunów twierdzi, że przed 1989 r. +było lepiej+. Musimy pamiętać, że kiedy upamiętniamy upadek komunizmu, mamy obowiązek pamiętać nie tylko o sukcesie Rewolucji, która zaczęła się w 1989 r. w Timisoarze, ale także – o głębokiej niesprawiedliwości, która do niej doprowadziła” - zaznaczył Fritz.
W spotkaniu uczestniczył m.in. Laszlo Tokes, który w 1989 r. był pastorem miejscowego kościoła ewangelickiej. Protesty w Timisoarze rozpoczęły się od sprzeciwu wiernych – przedstawicieli mniejszości węgierskiej – przeciwko karnemu przeniesieniu duchownego do odległej parafii na prowincję. Z dnia na dzień protest przerodził się w demonstracje antykomunistyczne z wezwaniem do odejścia dyktatora. Pomimo prób krwawego stłumienia protestu rozszerzył się on na resztę kraju.
W piątek w Memoriale otwarta została wystawa Europejski Gułag, stworzona przez Platformę Europejskiej Pamięci i Sumienia. Prezentuje ona geografię i mapę obozów pracy przymusowej, które powstały w Europie Środkowo-Wschodniej po II wojnie światowej w krajach komunistycznych – wschodnich Niemczech, Polsce, Czechosłowacji, Węgrzech, Jugosławii, Albanii, Rumunii, Bułgarii, Litwie, Łotwie, Estonii i Mołdawii.
„Nazywamy to zapomnianą historią. Ludzie wiedzą o Gułagu w ZSRR, ale nie mają świadomości, że obozy pracy przymusowej istniały również w Europie Środkowo-Wschodniej” – powiedział kurator wystawy Wojciech Bednarski.
„Jedną z przyświecających nam dewiz jest 'Never Again'. Musimy znać historię, żeby ona się nie powtórzyła. Jest to proces, który nie ma daty końcowej, trzeba to robić ciągle i ciągle od nowa” – dodał.
„To bardzo ważne, że właśnie tutaj, gdzie zaczęła się rumuńska rewolucja, możemy zaprezentować naszą wystawę o Europejskim Gułagu i miejscach represji, stworzonych przez reżim komunistyczny” - stwierdził Paweł Ukielski, członek Rady Wykonawczej Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia oraz wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
„Naszym zadaniem jest budowanie wspólnej pamięci i wspólnego postrzegania przeszłości. Oprócz upamiętnienia ofiar chcemy też nazwać sprawców i oskarżyć ich” – dodał Ukielski.
Platforma Europejskiej Pamięci i Sumienia (Platform of European Memory and Conscience) powstała w 2011 r. Zrzesza blisko 70 publicznych i prywatnych instytucji i organizacji z 20 krajów aktywnych w badaniach, dokumentowaniu, podnoszeniu świadomości i edukacji na temat reżimów totalitarnych, które dotknęły Europę w XX w.
Zsolt Szilagyi, również reprezentujący Platformę, podkreślił, że konieczne jest dążenie do zrównania odbioru i oceny dwóch reżimów totalitarnych – nazistowskiego i komunistycznego. „Na Zachodzie, wśród lewicujących intelektualistów widzimy niechęć do tego, by przyznać, że komunizm był reżimem totalitarnym i odpowiadał za zbrodnie. Nie można robić różnicy. Obie idee były totalitarne i zniszczyły miliony istnień ludzkich” – zauważył.
Szilagyi wyraził też opinię, że „Polska posiada modelową politykę pamięci”. „Chodzi o to, że zbrodnie są nie tylko badane, ale również toczą się postępowania prokuratorskie. Nie wystarczy, że ktoś napisze książkę o zbrodniach totalitaryzmu. Te zbrodnie trzeba koniecznie rozliczać” – zaznaczył Szilagyi.
Z Timisoary Justyna Prus (PAP)
kgr/