Mieszkańcy gminy Wleń dochodzą do siebie po powodzi [WIDEO]

2024-09-18 18:44 aktualizacja: 2024-09-18, 22:02
We Wleniu, niedalekim Nielestnie i Pilchowicach trwa sprzątanie i szacowanie strat po powodzi wywołanej falą przechodzącą w dół rzeki Bóbr. Mimo wciąż wysokiego poziomu wody i utrudnionej komunikacji, gmina sprząta i pracuje nad przywróceniem elektryczności, czy udrożnieniem zalanych dróg.

Powódź dotknęła zabytkowe miasto i gminę Wleń (pow. lwówecki) po przepełnieniu zbiornika na Jeziorze Pilchowickim w nocy z niedzieli na poniedziałek. W środę, gdy reporterzy PAP dotarli do Wlenia, w mieście i okolicach woda już opadła, a mieszkańcy i władze pracowali nad przywróceniem normalnych warunków.

Szczególnie dotknięte zostały trzy miejscowości położone tuż nad Bobrem - znajdujące się tuż pod zaporą Pilchowice oraz położone nieco dalej Nielestno i miasto Wleń. Dojazd do tych miejscowości jest już możliwy, choć część dróg bezpośrednio nad rzeką pozostaje zalana, a niektóre fragmenty zostały poważnie uszkodzone przez wodę.

W całej gminie natrafić można na pracujących strażaków oraz pracowników pogotowia energetycznego, którzy starają się jak najszybciej przywrócić zasilanie m.in. we wciąż pozostającym bez prądu Nielestnie. Gospodarstwa, drogi, czy podwórka, pozostają pokryte szlamem pozostawionym przez wodę, w wielu miejscach wydzielającym charakterystyczną, intensywną woń.

W domach, kamienicach i budynkach użyteczności publicznej trwają prace osuszające, w wielu miejscach pracują agregaty prądotwórcze zasilające pompy odprowadzające wodę z ciągle zalanych pomieszczeń, w tym zwłaszcza piwnic. Poziom wody w Bobrze pozostaje bardzo wysoki, a wiele miejsc wciąż jest podtopionych, ale jest to nieporównywalnie lepsza sytuacja niż w poniedziałek. Mieszkańcy Pilchowic pokazali reporterom PAP zaznaczony długopisem poziom, do którego sięgnęła woda. Wskazuje on ok. 1,5 metra nad poziomem gruntu.

Poziom maksymalny wody widoczny jest również w postaci mokrych śladów na budynkach; gdzieniegdzie sięga on parterowych okien, przez które woda wlewała się do budynku. Mieszkańcy nowszych domów w Nielestnie, które zostały zalane tylko kilka centymetrów nad poziomem podłogi tłumaczą, że budowane one były m.in. na podstawie doświadczeń z wielkiej powodzi w 1997 r. i obserwacji, jak wysoko wtedy sięgała wody - ich domy zostały później posadowione na dodatkowej warstwie pustaków, kilkadziesiąt centymetrów wyżej.

W dotkniętych powodzią domach wszystkich trzech miejscowości, jak również w zabytkowych kamienicach przy wleńskim rynku, trwa odpompowywanie wody, sprzątanie naniesionego błota i szlamu oraz wyrzucanie zniszczonego dobytku. W tej pracy mieszkańców wspierają strażacy z lokalnych OSP, a także setka żołnierzy z Żagania. W środę żołnierze dostali jednak rozkaz jak najszybszego opuszczenia Wlenia i przebazowania się do Żagania; jednak mieszkańcy gminy Wleń ze zrozumieniem wypowiadali się o tej decyzji, zaznaczając, że obecnie to Żagań należy do najbardziej zagrożonych powodzią miejsc.

Mieszkańcy podkreślili również wsparcie, które płynie do nich z całego kraju. Zapewniali, że dzięki dostawom nie mają problemu w zaopatrzeniem w żywność, czy wodę do picia. Stwierdzili jednak, że obecnie najważniejsza jest różnego rodzaju chemia gospodarcza i środki czystości, które pozwolą wyczyścić i odkazić powierzchnie i przedmioty, które zostały zalane brudną wodą, prawdopodobnie zawierającą różne niebezpieczne substancje i patogeny.

Słowa mieszkańców potwierdza sytuacja na zaporze na Bobrze w Plichowicach, która została przelana w nocy z niedzieli na poniedziałek. Obecnie poziom wody jest niższy i zrzut wody z zapory odbywa się normalnie, jednak na zbiorniku powyżej unosi się kilkaset metrów kwadratowych różnego rodzaju materiału - śmieci, drzew, gałęzi, resztek porwanej przez nurt i rozkładającej się roślinności, które wraz z opadaniem wody będą odkładać się na brzegach zbiornika.

Mieszkańcy trzech miejscowości w rozmowie z PAP przestrzegli również przed fake newsami i dezinformacją szerzącą się w kryzysowej sytuacji. Jak opowiedzieli, po gminie w pewnym momencie z niewiadomego źródła rozeszła się nieprawdziwa wieść, że zapora w Plichowicach - potężna kamienna konstrukcja powstała jeszcze w czasach Cesarstwa Niemieckiego w XIX wieku - pękła. Pęknięcie zapory oznaczałoby, że wszystkie miejscowości położone poniżej prawdopodobnie przestałyby istnieć w ciągu kilkunastu minut - dlatego informacja o jej pęknięciu mogła wzbudzić zbiorową panikę, której skutki mogłyby być tragiczne.

Fala wezbraniowa na Bobrze dotarła już do dolnego biegu rzeki w woj. lubuskim. Woda w dolnośląskiej części rzeki zaczęła już opadać, a mieszkańcom obecnie nie grozi już zalanie. (PAP)

Autorzy: Mikołaj Małecki, Tomasz Więcławski

mml/ twi/ mhr/ mar/