Mija 20 lat od premiery „To właśnie miłość”. Bożonarodzeniowy hit wraca do kin!

2023-11-21 11:46 aktualizacja: 2023-11-21, 21:57
Kadr z filmu "To właśnie miłość" Fot. PAP/EPA/United Archives/Impress
Kadr z filmu "To właśnie miłość" Fot. PAP/EPA/United Archives/Impress
Dla wielu kinomanów tradycją przed Bożym Narodzeniem jest obejrzenie filmu „To właśnie miłość”. W tym roku taki seans będzie miał wyjątkowy posmak, gdyż 21 listopada mija 20 lat od premiery hitowej komedii romantycznej w reżyserii Richarda Curtisa. Jeszcze ciekawsze będzie spojrzenie na ten film po wcześniejszym zapoznaniu się z garścią mało znanych faktów o nim. Wśród nich są choćby takie, że sceny z początku i końca filmu zostały nagrane ukrytą kamerą na lotnisku Heathrow w Londynie i przedstawiają autentyczne sytuacje, zaś Claudia Schiffer za swój jednominutowy epizod zainkasowała prawie 1 mln zł.

Nim Richard Curtis wpadł na pomysł wielowątkowego filmu o magii świąt przeżywanej przez londyńczyków, stworzył scenariusze dwóch filmów. Pierwszy opowiadał o premierze Davidzie (Hugh Grant), który zakochuje się w swojej podwładnej. Bohaterem drugiego był pisarz w kryzysie twórczym, Jamie (Colin Firth), który, szukając weny, udaje się na południe Francji. Pozytywny zwrot w ich życiu dokonuje się w trakcie Bożego Narodzenia. Curtis doszedł jednak do wniosku, że obie historie są do siebie zbyt podobne i postanowił je połączyć. Film "To właśnie miłość” początkowo miał składać się z 14 wątków. Jednak nakręcono tylko 12 z nich, a w ostatecznej wersji znalazło się ich 10. Podczas montażu zrezygnowano z historii pary żyjącej w Afryce, wspierającej się podczas głodu oraz opowieści o dyrektorce szkoły, która po wielu latach postanawia ujawnić, że jest lesbijką.

"To właśnie miłość" jest przede wszystkim komedią romantyczną, ale ma też w sobie odrobinę z dokumentu. A to dlatego, że sceny otwierające i zamykające film, z ludźmi witającymi się w hali przylotów lotniska Heathrow, nagrywano ukrytą kamerą przez siedem dni. Kiedy ekipa miała przeczucie, że jakaś uchwycona sytuacja ma potencjał, by trafić do produkcji, podchodzili do nagranych osób, prosząc o pozwolenie na wykorzystanie ich wizerunku.

Gwiazdorska obsada

Lista sław, które zagrały w "To właśnie miłość", jest niezwykle długa: Emma Thompson, Hugh Grant, Colin Firth, Liam Neeson, Alan Rickman, Billy Bob Thornton, Bill Nighy... Są też przyszłe gwiazdy: Keira Knightley, Thomas Sangster, January Jones i Chiwetel Ejiofor oraz dalecy od anonimowości epizodyści - Rowan Atkinson i Claudia Schiffer. Najdroższa była „usługa aktorska” wyświadczona przez Schiffer. Po latach wyszło na jaw, że za 60-sekundowy epizod zgarnęła 200 tys. funtów, czyli prawie 1 mln zł. Tę rewelację przyniosła książka "How Much?!: The $1000 Omlette… and 1100 Other Astonishing Money Moments" Andrew Holmesa. Bohaterka grana przez Schiffer najpierw pojawia za kulisami szkolnego przedstawienia, gdzie poznaje Daniela (Liam Neeson), a później w finałowej scenie na lotnisku. Z drugiej strony, twórcy mogli zaoszczędzić na gaży dla Krisa Marshalla (Colin), gdyż zgodził się wystąpić w filmie za darmo. Podobno uznał on, że nagrywanie sceny, w której rozbierany jest przez trzy kobiety, jest dla niego wystarczającą nagrodą.

Jeśli chodzi o Rowana Atkinsona, czyli serialowego Jasia Fasolę, to jego rola w „To właśnie miłość” bardzo mocno ewoluowała. Jego Rufus jest sprzedawcą, który z niespotykanym namaszczeniem i pietyzmem pakuje prezenty w sklepie jubilerskim. Tymczasem według pierwszego pomysłu Atkinson grał anioła, który pojawia się w każdej historii. Zrealizowano nawet scenę, w której tenże anioł pomaga małemu Samowi przejść przez kontrolę na Heathrow. "Film okazał się jednak tak różnorodny, że wprowadzenie dodatkowej warstwy istot nadprzyrodzonych, to byłoby już za dużo” – stwierdził Curtis w komentarzu dołączonym do wydania filmu w wersji DVD. Do roli Rufusa pretendował też Simon Pegg, gwiazdor „Mission: Impossible” – wziął nawet udział w castingu.

Jeśli zaś chodzi o Sama, to w przesłuchaniu do tej roli – poza Thomasem Sangsterem, który ją ostatecznie zdobył – brał udział również Joe Alwyn. Przegraną po latach Alwynowi los zrekompensował angażem w innym przeboju – „Faworyta”.

Taniec premiera

Ciekawą historię ma też jedna z najbardziej pamiętnych scen w „To właśnie miłość”, ta, w której premier Wielkiej Brytanii wykonuje dziki taniec do utworu „Jump” The Pointer Sisters. „Gdy tylko zobaczyłem to w scenariuszu, pomyślałem: 'Cóż, to będzie koszmar'. Nie chciałem tego nagrywać, nie mówiąc już o próbach” – wspominał Hugh Grant w programie „The Laughter & Secrets of Love Actually: 20 Years Later”, który powstał z okazji 20. urodzin filmu. Aktor zdradził, że nigdy nie był dobrym tancerzem, a tu miał obnażyć swój kompleks. „To była zawarta w umowie gilotyna. A tak przy okazji, jestem w tej scenie całkowicie poza rytmem, zwłaszcza na początku, kiedy kręcę tyłkiem. Do dziś wielu ludzi – z którymi w pełni się zgadzam – uważa, że to najpotworniejsza scena, jaką widziało kino” – powiedział Grant. Jednak to, co aktor uważa za kompromitację, zdaniem reżysera było strzałem w dziesiątkę – powstała jedna z najzabawniejszych scen w filmie. A kto mógł zagrać premiera, jeśli nie Grant? Do tej roli brani byli również pod uwagę Anthony Hopkins, Michael Gambon oraz Michael Crawford. Każdy z nich miał jednak już inne zobowiązania aktorskie.

Przepustka do sławy

Gdy kompletowano obsadę filmu, na nadmiar pracy nie narzekała za to 17-letnia Keira Knigthley. Komedia Curtisa miała być dopiero drugim filmem w jej CV. Okazało się, że praca z nastolatką niosła ze sobą pewne ryzyko. Wystarczy wspomnieć o scenie, w której Knightley nosiła obszerny kaszkiet. „Miałam wtedy ogromnego pryszcza na środku czoła. Na tym polega problem bycia 17-latką i grania w filmach! Nie było innego wyjścia, jak tylko znaleźć czapkę, która by to zakryła, ponieważ ani oświetlenia, ani makijaż by sobie z tym nie poradziły” – aktorka wspominała w 2018 r. w rozmowie z BBC Radio 1. Curtis zapamiętał jedną z pogawędek, jaką odbył z Keirą podczas zdjęć. „Spytałem ją, co będzie później robić, a ona odpowiedziała: 'Och, to będzie okropne i prawdopodobnie popełniłam straszny błąd, ale będę kręcić film o piratach. Spędzę przynajmniej kilka przyjemnych miesięcy w słońcu'” – mówił serwisowi Daily Beast w 2013. Tym „filmem o piratach” byli, rzecz jasna, „Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły”. Obraz, który podobnie jak „To właśnie miłość”, okazał się wielkim sukcesem.

Curtis po latach nie jest bezkrytyczny wobec swojego filmu. Rok temu przyznał, że wadą tej komedii jest brak różnorodności rasowej czy seksualnej. Żałuje też, że jedna z bohaterek wyróżniająca się figurą plus size, Natalie (Martine McCutcheon) była w produkcji częstym obiektem żartów z powodu swojej wagi. „Pamiętam, w jakim szoku byłem jakieś pięć lat temu, gdy moja córka Scarlett powiedziała mi, żebym już nigdy więcej nie używał słowa 'gruba'. I, kurczę, miała rację. Myślę, że zostałem za zakrętem, a takie dowcipy już nie są śmieszne. Nie sądzę, aby w momencie premiery filmu były złośliwe, ale myślę, że wykazałem się brakiem spostrzegawczości i nie byłem tak mądry, jak powinienem wtedy być” – powiedział Curtis podczas festiwalu literackiego w brytyjskim Cheltenham w październiku tego roku.

Hit ponownie w kinach

Ostatnimi czasy reżyser raz jeszcze wziął "To właśnie miłość" na warsztat. Film został zremasterowany i od 8 grudnia, w jakości 4K, będzie go można ponownie oglądać w kinach - to prezent dla fanów produkcji z okazji jej 20. urodzin. „Jestem bardzo podekscytowany nową wersją filmu, nigdy nie wyglądał, ani nie brzmiał lepiej” - przyznał Curtis. Komedia pierwotnie została nagrana na taśmie filmowej 35 mm. Curtis osobiście nadzorował prace, które miały dostosować obraz do jakości 4K. Poza tym do filmu na nośnikach DVD, Blue-Ray i UHD dołączono 30-minutowe nagranie wideo z wypowiedziami aktorów i twórców obrazu. (PAP Life)

kno/