Pod koniec listopada Martine McCutcheon zaprezentowała światu efekty swojej imponującej fizycznej przemiany. Gwiazda jednej z najsłynniejszych bożonarodzeniowych komedii romantycznych „To właśnie miłość”, w której sportretowała uroczą Natalie, po latach zmagań z nadwagą postanowiła diametralnie zmienić swój styl życia i pozbyć się nadprogramowych kilogramów. Swój cel osiągnęła dzięki stosowaniu niskokalorycznej diety Cambridge. W udzielonym właśnie magazynowi „OK!” wywiadzie aktorka przyznała, że podobnie, jak miało to miejsce w filmie, w którym notorycznie żartowano z „ogromnych ud” jej bohaterki, w życiu prywatnym jej tusza również była przedmiotem niewybrednych żartów i raniących komentarzy.
Martine has found balance in her diet...https://t.co/k6ljRTpBKI
— OK! Magazine (@OK_Magazine) February 15, 2022
„Od najmłodszych lat byłam świadoma tego, że jestem większa. Starałam się być tak szczupła, jak to tylko możliwe, ale przez długi czas mi się to nie udawało. Byłam notorycznie zawstydzana ze względu na moją wagę. Ludzie mówili o mnie, jakbym była kawałkiem mięsa. Nie mogę uwierzyć, że to się nadal dzieje w dzisiejszych czasach” – wyznała gwiazda. I dodała, że dobrą formę udaje jej się utrzymać dzięki stosowaniu popularnej wśród osób dbających o linię zasady „80/20”.
‘Taken a long period of time’ Martine McCutcheon confesses her diet plan aids her deal with health and wellness fight https://t.co/ZvTyeqddc7
— Sport Sugar (@SportSugar) February 15, 2022
„Wypracowanie nawyków, które będą u nas działać, jest trudne. Trzeba to robić metodą prób i błędów. U mnie sprawdza się schemat, wedle którego przez 80 proc. tygodnia trzymam dietę, a w ciągu pozostałych 20 pozwalam sobie na różne mniej zdrowe smakołyki. Nie narzucam sobie zbyt dużego rygoru. Chcę po prostu być najlepszą wersją siebie” – zaznaczyła McCutcheon.
Aby zachować psychofizyczną równowagę, aktorka regularnie medytuje, ćwiczy stretching i chodzi z psami na długie spacery. Gwiazda „To właśnie miłość” opowiedziała również o tym, jak radzi sobie ze zdiagnozowaną u niej przed laty fibromialgią – przewlekłą chorobą objawiającą się chronicznym bólem mięśni i stawów oraz skrajnym zmęczeniem. „Pomocne są zimne prysznice. Biorę je, kiedy tylko nadarzy się okazja. Zawsze pod koniec gorącego prysznica zmieniam temperaturę wody na bardzo zimną. To sprawia, że ból momentalnie znika. W przyszłości chciałabym wypróbować krioterapię” – zdradziła aktorka. (PAP Life)
kgr/