W niedzielę 15 grudnia w Warszawie odbędzie się konwencja, na której Nowa Lewica, Polska Partia Socjalistyczna i Unia Pracy podejmą decyzję, kto będzie wspólnym kandydatem Lewicy na prezydenta. Kandydat ma być wyłoniony w drodze głosowania.
Miller w piątek w Studiu PAP pytany o to, czy najbardziej prawdopodobna kandydatka Lewicy w wyborach prezydenckich - wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat jest dobrym wyborem, powiedział: "To nie ma żadnego znaczenia". "To co Lewica mogłaby zrobić pożytecznego, to nie wystawianie żadnego kandydata (...). Jeśli Lewica myśli odpowiedzialnie, to powinna od razu, już w pierwszej turze wezwać do głosowania na (kandydata KO) Rafała Trzaskowskiego" - ocenił.
Zdaniem b. premiera, w nadchodzących wyborach prezydenckich "gra idzie o najwyższą stawkę" i najlepsze byłoby działanie obliczone na zwycięstwo kandydata KO już w pierwszej turze.
"Jeżeli wygra (popierany przez PiS, Karol) Nawrocki, to koalicja rządząca się rozsypie i należy przewidywać ogromne perturbacje polityczne, społeczne i gospodarcze" - ocenił Miller.
Przegrana Trzaskowskiego - zdaniem Millera - wprost doprowadzi do upadku rządu, co poskutkuje skróceniem kadencji Sejmu i przyspieszonymi wyborami, albo "odwrócenie koalicji - PiS, Trzecia Droga i może jeszcze Konfederacja". "W każdym razie Platforma musiałaby przejść do opozycji" - dodał b. premier.
Pytany o to czy rzeczywiście uważa za realny scenariusz, w którym PiS wraz z Trzecią Drogą utworzą rząd, powiedział, że tak, a "zmiana sojuszy" - jak ocenił - jest łatwiejszym wyjściem z takiej sytuacji niż przyspieszone wybory parlamentarne.
Start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich zapowiedzieli: prezydent Warszawy, kandydat KO Rafał Trzaskowski; popierany przez PiS, prezes IPN Karol Nawrocki; marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia; poseł Sławomir Mentzen z Konfederacji i poseł Marek Jakubiak z koła Wolni Republikanie.
Leszek Miller: oceniam pierwszy rok rządu Donalda Tuska na 4 minus
Pierwszy rok funkcjonowania rządu Donalda Tuska oceniam na 4 minus; startował w bardzo trudnym położeniu i od początku obarczony jest przesytem koalicyjności - ocenił w Studiu PAP były premier Leszek Miller. Jego zdaniem najlepszym ministrem jest Władysław Kosiniak-Kamysz, a najgorszym Dariusz Wieczorek.
Miller w piątek w Studiu PAP ocenił pierwszy rok rządu premiera Donalda Tuska na 4 minus w skali szkolnej. Podkreślił, że rząd "startował w bardzo trudnym położeniu", gdyż tworzony jest z wielu ugrupowań koalicyjnych, które także składają się z pomniejszych koalicji. "Od początku rząd jest obarczony grzechem pierworodnym, który określiłbym jako przesyt koalicyjności, gdzie jest zbyt dużo podmiotów, z którymi premier musiał się liczyć" - dodał.
"Głównym celem Tuska, oprócz oczywiście codziennego rządzenia, było przetrwanie do wyborów prezydenckich (...). Rząd się nie rozleciał i sprawnie rozdał pieniądze z Komisji Europejskiej" - zauważył.
Były premier podkreślił, że w trudnej sytuacji koalicyjnej nie wszystkie cele i obietnice mogą być realizowane. Wśród sukcesów wymienił m.in. odblokowanie środków na KPO, podwyżki dla budżetówki i nauczycieli, finansowanie in vitro z budżetu państwa, wprowadzono tzw. babciowe czy bezpłatne badania prenatalne.
Mówiąc o niezrealizowanych obietnicach wymienił m.in. niepodniesienie kwoty wolnej od podatku, brak reformy Trybunału Konstytucyjnego, nie zniesienie Funduszu Kościelnego, brak likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego czy brak programu mieszkaniowego.
Pytany o najgorszego jego zdaniem ministra obecnego rządu Miller wymienił szefa resortu nauki Dariusza Wieczorka. Jak ocenił, jego nominacja "od początku była pomyłką". Z drugiej strony, jak powiedział, najlepsze wrażenie spośród ministrów wywołał na nim szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października 2023 r., PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, KO - 30,70 proc., Trzecia Droga - 14,40 proc., Nowa Lewica - 8,61 proc., a Konfederacja - 7,16 proc. Choć poparcie dla PiS przełożyło się na największą liczbę mandatów w Sejmie (194), ze względu na brak zdolności koalicyjnej ugrupowanie nie było w stanie stworzyć większości. Mimo to prezydent w pierwszym kroku konstytucyjnym desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera i 27 listopada powołał jego trzeci rząd.
Gdy 11 grudnia 2023 r. rząd Morawieckiego nie uzyskał wotum zaufania od Sejmu, w drugim kroku konstytucyjnym, jeszcze tego samego dnia, Sejm wybrał Tuska na premiera, a 12 grudnia udzielił wotum zaufania jego rządowi. 13 grudnia prezydent Andrzej Duda powołał rząd Donalda Tuska.
Rozmawiał Adrian Kowarzyk (PAP)
amk/ mrr/ lm/ sma/