Minister ds. europejskich kontra jego poprzednik z PiS. Poszło o organizację unijnego szczytu
Minister ds. UE Adam Szłapka zwrócił się do swojego poprzednika Szymona Szynkowskiego vel Sęka (PiS), wskazując, że obecna władza zastała zgliszcza w kontekście przygotowań do polskiej prezydencji. Nie było też śladu po tym, że robił pan coś ws. organizacji nieformalnego szczytu - podkreślił.

W środę minister Szłapka przedstawiał w Sejmie program polskiej prezydencji w Radzie UE, która rozpoczęła się 1 stycznia.
Po debacie, w której wypowiedzieli się przedstawiciele wszystkich klubów i kół, posłowie przez prawie 1,5 godz. zadawali mu pytania. Po raz kolejny głos zabrał m.in. b. minister ds. UE, poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk, który krytykował - jak mówił - "oddanie Brukseli naszej prezydencji", w tym fakt, że nieformalny szczyt unijnych przywódców odbędzie się w Belgii, nie w Polsce.
"Jeśli chodzi o przygotowania (do prezydencji - PAP), to, co zastaliśmy, to były zgliszcza. Departament przygotowania prezydencji liczył dziewięć osób" - odparł Szłapka, zwracając się bezpośrednio do byłego ministra.
"Podczas roku, kiedy przygotowaliśmy prezydencję, przygotowaliśmy 19 posiedzeń Komitetu ds. Europejskich. Wie pan, ile pan (...) zorganizował w ciągu roku? Trzy" - dodał.
Zdaniem Szłapki w chwili zmiany władzy, czyli trochę ponad rok przed rozpoczęciem polskiej prezydencji, przygotowane zostało "naprawdę niewiele".
"Nie było żadnego śladu po tym, że chciał pan cokolwiek zrobić w sprawie przygotowań jakiegokolwiek szczytu" - wskazał, oceniając, że jego zdaniem Szynkowski vel Sęk "w zasadzie powinien spalić się ze wstydu".
Odnosząc się do samego szczytu, minister ds. UE przypomniał, że zgodnie z traktatem lizbońskim jedyną osobą, która może przewodniczyć posiedzeniu Rady Europejskiej, jest jej przewodniczący. "W związku z tym mówienie o tym, że ktokolwiek inny miałby prowadzić poszczególne szczyty, jest oczywistą nieprawdą" - powiedział.
Spór o organizację szczytu
To nawiązanie do pojawiającego się ze strony PiS zarzutu, iż obecna władza nie chciała organizować szczytu w Polsce, ponieważ zgodnie z ustawą kompetencyjną przewodniczyć mu powinien prezydent Andrzej Duda. W grudniu były premier Mateusz Morawiecki nawoływał rząd do zwoływania nieformalnego szczytu w Katowicach, przekonując, że jego gospodarzem byłby właśnie prezydent.
Półroczne przewodnictwo Polski w Radzie UE, związane m.in. z ustalaniem porządku obrad posiedzeń unijnych ministrów oraz prowadzeniem negocjacji w gronie państw członkowskich, rozpoczęło się 1 stycznia. W ciągu najbliższego półrocza w Polsce odbędzie się ponad 300 oficjalnych spotkań, w tym 22 nieformalne rady z udziałem unijnych ministrów. Nieformalny szczyt unijnych przywódców odbędzie się 3 lutego w Brukseli.(PAP)
sno/ itm/ mar/