Na wiecu SPD w Norymberdze Olaf Scholz opowiedział się za większą kontrolą nad nielegalną migracją; zapewnił też o podjęciu dodatkowych środków w tym celu. Agencja dpa poinformowała, że „mając na uwadze obecną sytuację na granicach, Scholz zaapelował o wyjaśnienie ewentualnych nieprawidłowości w wydawaniu wiz przez Polskę". – Nie chciałbym, żeby Polska po prostu machnęła ręką; będziemy potem dalej dyskutować na temat naszej polityki azylowej – stwierdził kanclerz Niemiec, dodając, że powinno być tak, że "każdy, kto przyjeżdża do Polski, jest tam rejestrowany".
Według szefa MKiDN Piotra Glińskiego słowa niemieckiego kanclerza są wyrazem "łamania reguł polityki międzynarodowej".
"To nie jest interes pana kanclerza Scholza, żeby się zajmować wewnętrznymi sprawami Polski, żeby Polskę znowu pouczać. Niemcy niestety od dawna nie trzymają fasonu" - powiedział minister.
Jak ocenił, niemieccy politycy od lat występują przeciwko polskim interesom narodowym. "Jest to, niestety, miara sytuacji w Europie. Niemcy chcą rządzić w Europie i chcą wszystkich pouczać. My sobie na to pozwolić nie możemy" - podkreślił.
Gliński wskazał także, że to Niemcy, które potrzebowali taniej siły roboczej, są odpowiedzialni za narastający kryzys migracyjny. Zdaniem polityka niemiecka polityka tzw. otwartych drzwi wymknęła się spod kontroli. "Problem europejski z migracją (...) został sprowokowany, stworzony, wykreowany przez Niemcy. Pamiętamy, co Angela Merkel (b. kanclerz Niemiec - PAP) na ten temat mówiła - zapraszała migrantów" - przypomniał szef MKiDN.
"Przypominam, że Polska rządzona przez Zjednoczoną Prawicę, przez Prawo i Sprawiedliwość od początku mówiła, że to jest zupełnie nieodpowiedzialny pomysł" - zaznaczył.
Odnosząc się do sprawy nieprawidłowości przy wydawaniu wiz, Gliński podkreślił, że wpisuje się ona w kampanię opozycji, "która próbuje zrobić aferę z rzeczy, które nie są realne". Podkreślił, że nieprawidłowości w tej sprawie są badane i dotyczą 268 wiz pracowniczych. "Ponad rok temu nasze służby sprawę odkryły i była ona pod kontrolą. Nie ma żadnego zagrożenia z tego punktu widzenia dla Polski - podkreślił.
W niedzielę szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau, odnosząc się do oświadczenia Olafa Scholza, ocenił, że narusza ono zasadę suwerennej równości państw. W imię dobrych stosunków dwustronnych apeluję do niego o respektowania suwerenności Polski i powstrzymanie się od oświadczeń szkodzących naszym wzajemnym relacjom - napisał szef polskiej dyplomacji.
"Niemcy chcą podzielić Ukrainę na gospodarcze strefy wpływów"
Piotr Gliński został zapytany, czy postawa Ukrainy w kontekście konfliktu z Polską na tle zboża, świadczy o jej reorientacji politycznej na Berlin. Zdaniem gościa Studia PAP Niemcom zależy, by poróżnić Polskę i Ukrainę, by osiągnąć swoje cele polityczne i gospodarcze. "Od pewnego czasu wiedzieliśmy, że to niestety idzie w tym kierunku i dlatego jesteśmy wstrzemięźliwi w wielu innych kwestiach dotyczących Ukrainy. To Ukraina musi zacząć się racjonalnie zachowywać w relacjach z Polską" - wskazał.
"Jestem absolutnie pewny, że Ukraińcy zmienili front na krótko. Występują przeciwko naszym żywotnym interesom, jeżeli chodzi o rynek zboża, bo przecież zdają sobie sprawę z tego, że Polska nie może pozwolić na to, żeby ukraińskie zboże w niekontrolowany sposób do nas docierało" - stwierdził.
Dopytywany, czy polityka socjalna polskiego rządu wobec ukraińskich uchodźców powinna być zrewidowana, odpowiedział, że rząd stosuje tę samą miarę, jak w Europie stosuje się wobec wszystkich uchodźców. "Jeżeli ci ludzie w dużej mierze nie stwarzają problemu, a pracują w Polsce, to my to akceptujemy. Potrzebujemy pracowników w naszej gospodarce. Natomiast nie ma mowy o żadnych przywilejach" - zaznaczył.
Na pytanie, czy programy takie jak 500+ czy 800+ będą od nowego roku przysługiwać wszystkim uchodźcom ukraińskim, odpowiedział, że na razie nie ma decyzji o dysponowaniu tymi świadczeniami wobec Ukraińców szukających schronienia w Polsce, natomiast "każdy, kto pracuje, ma możliwość funkcjonowania w naszym systemie wsparcia społecznego" - wskazał.
"Odzyskiwanie dzieł sztuki to jest jeden z priorytetów mojego resortu"
Minister kultury skomentował także działania swojego resortu. "Oprócz Wielkiej Brytanii będę także w Nowym Jorku, gdzie między innymi będę odbierał dzieła sztuki, które zostały zwrócone Polsce" - powiedział i dodał, że w planach ma również odwiedzenie instytucji polonijnych.
Zdaniem ministra Francja czy Niemcy od lat mają możliwości wspierania własnych instytucji poza granicami kraju. "My nie mieliśmy, nasi poprzednicy nie zadbali o to. A w tej chwili w Paryżu będziemy podpisywali pierwszy raz umowę o tym, że słynna Biblioteka Polska w Paryżu, gdzie są pamiątki po Mickiewiczu, będzie wspierana bezpośrednio przez polski rząd" - wyjaśnił. "Będziemy mogli tam płacić pensje ludziom, którzy będą tę polską instytucję prowadzili w lepszych warunkach i na wyższym poziomie. Po prostu jesteśmy skuteczni" - stwierdził.
Podkreślił, że "odzyskiwanie dzieł sztuki to jest jeden z priorytetów resortu".
"W tej chwili realizowanych jest 150 różnych procesów restytucyjnych w 15 krajach. Niedługo będę krótko w Wielkiej Brytanii, gdzie będę odbierał dzieła sztuki, które właśnie zostały zwrócone Polsce" - powiedział. W minionym tygodniu polskie straty wojenne – grafika "Dama z wachlarzem" z kolekcji Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie oraz litografia "Królewska Huta" Ernsta Wilhelma Knippela ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach – zostały odzyskane dzięki działaniom restytucyjnym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dotychczasowi posiadacze dzieł podjęli decyzję o ich bezwarunkowym zwrocie do macierzystych zbiorów.
Minister Gliński dodał, że z jednej strony krytykowana jest "kompletna nieudolność do rządzenia i nieudolność władz Warszawy, które nie realizują podstawowych inwestycji dla miasta, a z drugiej strony pokazujemy, że potrafimy być skuteczni". Zwrócił też uwagę, że od 2014 r. w Pałacu Kultury i Nauki nie jest realizowany przez władze Warszawy remont Sali Kongresowej, która od roku jest zamknięta. "Zamknęli Salę Kongresową w Pałacu Kultury i Nauki i jej nie remontują" - przypomniał.
Przypomniał, że miasto wypowiedziało umowę Muzeum Techniki, która zostało wyremontowane przy wsparciu rządu. "Przejęliśmy, spłaciliśmy długi, wyremontowaliśmy, zrobiliśmy nowe ekspozycje i otworzyliśmy. Już ponad rok działa Muzeum Techniki, więc można, tylko trzeba chcieć, trzeba być energicznym" - powiedział. Podkreślił, że "trzeba mieć odpowiedzialność w sobie, w sercu, bo polityk musi mieć przekonanie emocjonalne, że jego obowiązkiem jest realizacja dobra publicznego dla ludzi i musi tę rzecz robić". "I dlatego uważam, że my w dużej mierze jesteśmy wiarygodni, bo po prostu dowozimy tematy, realizujemy inwestycje, oni tego nie robią" - podsumował minister. (PAP)
Rozmawiała: Anna Nartowska
Autorki: Anna Nartowska, Agnieszka Gorczyca
kno/