W czwartek RMF24.pl poinformował, że po 33 godzinach zakończyła się blokada ruchu kolejowego w terminalu odpraw celnych w Małaszewiczach na granicy z Białorusią. Jak napisał, powołując się na polskich dyplomatów portal, była to demonstracja możliwości i jasny sygnał dla reżimu Łukaszenki, że polskie władze mogą zgodnie z prawem zablokować tranzyt kolejowy ze wschodu do Unii Europejskiej.
O kwestię drobiazgowych kontroli w terminalu towarowym w Małaszewiczach w piątek w Radiowej Jedynce został zapytany szef MSWiA Tomasz Siemoniak, który zaznaczył, że strona polska stosuje procedury w interesie państwa, pokazując także stanowisko w różnych kwestiach. Dodał, że "staranne przestrzeganie przepisów nie może być obarczone jakimś zarzutem".
"Sadzę, że Białoruś, która powinna być zainteresowana poprawą relacji z Polską powinna wyciągać wnioski z różnych sytuacji. To, że więziony jest Andrzej Poczobut, to że Białoruś nie chce nam wydać mordercy polskiego żołnierza, to są rzecz zupełnie poza dyskusją o relacjach pomiędzy dwoma państwami" - mówił.
"Jak mogą władze Białorusi w jakikolwiek sposób odnosić się do relacji z Polską, gdy w gruncie rzeczy chronią mordercę polskiego żołnierza. To są takie rzeczy, które sprawiają, że my tez musimy szukać różnych środków reagowania. Tu mówimy o przestrzeganiu przepisów i nasze służby, służby Administracji Skarbowej, po prostu stosują przepisy" - zaznaczył.
Pytany o to, czy polskie służby wiedzą, jak wygląda morderca polskiego żołnierza podkreślił, że priorytetem nie jest "rozgłaszanie tego, co my wiemy, tylko pojmanie tego mordercy". "Nie spoczniemy nim go nie znajdziemy i nie osądzimy. Tak jak blisko 10 lat ścigaliśmy wszystkich uczestników zamachu na polskich żołnierze z 21 grudnia 2011 r., gdzie pięciu polskich żołnierzy zginęło w Afganistanie, tak tutaj państwo polskie, choćby się rządy zmieniały, będzie to zawsze priorytetem" - zapewnił.
Dodał, że nie widzi powodu, dla którego Białoruś nie współpracuje w tej spawie.
Odnosząc się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej podkreślił, że każdego dnia dochodzi tam do kilkunastu lub kilkudziesięciu incydentów. Spadek ich liczby w ocenie szefa MSWiA związany jest z tym, że minęły wybory europejskie, a także z białoruskim świętem narodowym. 3 lipca na Białorusi obchodzone jest bowiem oficjalne, ale nieuznawane przez opozycję, święto niepodległości.
"W takim państwie, gdzie robi się z tego święta manifestację na rzecz władzy, z pewnością służby kilka tygodni się skupiały, aby przygotować się do tego święta" - mówił Siemoniak.
Szef MSWiA zaznaczył, że Polska w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej podejmuje działania informacyjne w krajach skąd pochodzą migranci. "Żeby zniechęcać, żeby tłumaczyć tam na miejscu, że wydane kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy euro może wcale nie przynieść rezultatu w postaci przedostania się na Zachód" - mówił.
Zwrócił uwagę, że migranci próbujący dostać się do Polski "to nie tylko bandyci, którzy atakują, ale też ludzie, którzy wydali oszczędności życia, aby mieć bilet do Moskwy, potem przejechać autobusem, a potem płacą przemytnikom ludzi, żeby się przedostać do Polski i dalej do Niemiec". "Warto, żeby dokładnie wiedzieli, że uczestniczą w przestępstwie, że skazują siebie, rodzinę, często dzieci na sytuacje bardzo niebezpieczne" - powiedział.
Siemoniak mówił też o ewentualnym włączeniu się Niemiec i innych państw strefy Schengen w ochronę granicy polsko-białoruskiej.
"Zaprosiłem niemiecką minister spraw wewnętrznych, panią Nancy Faeser, żeby przyjechała na granicę polsko-białoruska, żeby ocenić w jaki sposób oni mogą tutaj nam pomóc, a przede wszystkim, żeby zdawali sobie sprawę, jak ta sytuacja wygląda" - zaznaczył.
Dodał, że zaprasza wszystkich ministrów spraw wewnętrznych, żeby tam przyjechali. Przekazał, że w planie jest wizyta ministrów spraw zagranicznych kilku państw, którą organizuje szef MSZ Radosław Sikorski. "Ma być też niemiecka minister, minister z Finlandii, Grecji. Staramy się pokazać, że to nie jest tylko problem Polski i zastanawiać się, dyskutować, w jaki sposób inni mogą się włączać w pomoc, czy to finansowo, czy kadrowo. Dla nas jest to absolutnie ważna sprawa" - powiedział.
sma/