Szef MSZ, który w czwartek przebywa z wizytą w Finlandii, był pytany przez dziennikarzy o wcześniejszą informację MSZ o rozpoczęciu procedury odwołania ponad 50 ambasadorów i tryb, jaki zostanie w tym przypadku zastosowany; dopytywano go też o to, co ci ambasadorowie będą robić po powrocie do kraju.
Sikorski podkreślił, że podjęte przez niego decyzje o odwołaniu dotyczą w sumie ponad 50 osób. Zaznaczył, że niektórzy z nich są w dyplomacji od dawna, a inni "byli wzięci spoza ministerstwa", także z nadania politycznego. Jeszcze innym z kolei - jak mówił - "po prostu kończą się kadencje". Przekazał, że część ambasadorów, którzy są zawodowymi dyplomatami, "wróci na swoje stanowiska w centrali".
Szef MSZ podkreślił, że ambasadorowie służą na swoich stanowiskach do momentu, w którym zostaną poproszeni o przyjazd do kraju. "I tutaj są też bardzo różne sytuacje; są osoby bezdzietne, są osoby z dziećmi w szkołach. My mamy w MSZ cały system związany z rotacjami. W każdym razie zapewniam, że ciągłość w polskiej polityce zagranicznej będzie zachowana" – zapewnił.
"Proszę wziąć pod uwagę, że swoje preferencje, które przekazał mi pan prezydent podczas naszego spotkania w tej sprawie jeszcze w grudniu, póki co zostały uhonorowane" – zaznaczył Sikorski.
Dopytywany, czy chodzi o czterech ambasadorów, o których informowały wcześniej media, szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że to "już sprawy między nim a prezydentem". Przypomniał, że zgodnie z konstytucją prezydent współpracuje z szefem MSZ w zakresie polityki zagranicznej.
Podkreślił, że podpisał już wnioski o uruchomienie procedury na powołanie nowych ambasadorów. Zaznaczył, że to, iż zmiany kadrowe dotyczą większej liczby ambasadorów "to naprawdę nic nadzwyczajnego" i stanowi "wynik wyborów i tego, że poprzedni rząd nadmiernie upolitycznił polską służbę dyplomatyczną".
MSZ przekazało w środę, że szef resortu podjął tego dnia decyzję o zakończeniu misji ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu. Jak poinformowano, zostały uruchomione praktyczne procedury odwoławcze.
Prezydent Andrzej Duda, pytany o tę sprawę podczas wizyty w USA, powiedział: "Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta". "Fundamentalne znaczenie ma tutaj decyzja, którą podejmuje Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej" - oświadczył.
Tego samego dnia szef Gabinetu Prezydenta Marcin Mastalerek powiedział, że Andrzej Duda nie zgadza się na hurtowe odwoływanie ambasadorów bez konkretnych przesłanek i podawania przyczyn.
W czwartek szefowa KPRP Grażyna Ignaczak-Bandych przekazała, że wnioski o odwołanie ambasadorów nie dotarły do prezydenta Andrzeja Dudy.
Zgodnie z ustawą o służbie zagranicznej, ambasadora mianuje i odwołuje Prezydent RP na wniosek ministra właściwego do spraw zagranicznych, zaakceptowany przez Prezesa Rady Ministrów.
Minister właściwy do spraw zagranicznych przed skierowaniem wniosku zasięga opinii Konwentu Służby Zagranicznej. W skład Konwentu wchodzą: minister właściwy do spraw zagranicznych lub wskazany przez niego członek kierownictwa urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw zagranicznych jako przewodniczący; szef Służby Zagranicznej; przedstawiciel Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej; przedstawiciel Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. (PAP)