Ministra rodziny: jestem głęboko rozczarowana postawą koalicjantów

2024-07-12 21:52 aktualizacja: 2024-07-13, 13:23
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Fot. PAP/Marcin Obara
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Fot. PAP/Marcin Obara
Ministra rodziny pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) powiedziała, że jest głęboko rozczarowana postawą koalicjantów w związku z nieuchwaleniem nowelizacji Kodeksu karnego dot. dekryminalizacji pomocy w aborcji. Jak mówiła, projekt nowelizacji był zachowawczy, konserwatywny.

Sejm nie uchwalił w piątek nowelizacji Kodeksu karnego, który zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz w przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw 218 posłów, a dwóch wstrzymało się od głosu. Projekt przygotowali posłowie Lewicy.

Komentując to szefowa MRPiPS powiedziała, że to informacja zasmucająca przede wszystkim te kobiety, które 15 października 2023 r. poszły na wybory "w nadziei na to, że coś się zmieni, że choć minimum prawa decydowania o sobie, do bezpieczeństwa własnego, swoich rodzin, swoich bliskich, którzy zdecydują się pomóc w przerwaniu ciąży wtedy, kiedy ta pomoc jest potrzebna, że to zostanie zagwarantowane". "To naprawdę był niezwykle zachowawczy, konserwatywny projekt i to bardzo wielka szkoda, że nie uzyskał on wystarczającego poparcia" - dodała.

Dziemianowicz-Bąk powiedziała też, że jest głęboko rozczarowana postawą koalicjantów. "Mówię tutaj, czy o PSL, czy tych posłach Koalicji Obywatelskiej, którzy zdecydowali się "schować głowę w piasek", bo tak chyba należałoby powiedzieć" - wyjaśniła. "A my tak jak zwykle "nie składamy parasolek", będziemy składać kolejny raz ten projekt ustawy, bo będziemy walczyć do skutku, o to, żeby kobiety pełnie praw uzyskały" - zapowiedziała.

Według ministry piątkowe głosowanie pokazało to, "co powinno być dla wszystkich jasne: jeśli Polki chcą mieć pełnię praw kobiet, to powinny głosować na Lewicę".

Pytana, czy teraz członkowie koalicji rządowej siądą razem do stołu, jakby nic się nie stało. "Nie, nie nic się nie stało. Oczywiście, że się stało. Oczywiście to, że się stało powinny pokazać przede wszystkim wyborczynie i wyborcy, bo naprawdę to nie ma znaczenia, jaki piękny frazes, jakie zapewnienie, że już dosyć czekania, że już czas na prawa kobiet, apeli o to, żeby kobiety poszły masowo na wybory. Te apele nic nie znaczą, jeżeli nie mogą zostać odwzajemnione konkretnymi działaniami w Sejmie, w parlamencie" - powiedziała.

Dopytywana, czy to wpłynie na koalicje odpowiedziała, że oczywiście wpłynie. "Wpłynie na koalicję w tym sensie, że widzimy, co leży na stole. Widzimy, że jeżeli ktoś nie chce się cofnąć ani o krok, ktoś nie jest otwarty na rozmowy, na argumenty, na negocjacje, na rozmowy z nami, na rozmowy z własnymi wyborami, to my także nie zawsze musimy tę otwartość prezentować. Tak, na tym polega także koalicja, choć my jako Lewica, w tej koalicji wykazujemy się, jak dotąd pełną otwartością na współpracę, pełnym zrozumieniem dla projektów, które nie zawsze są z naszego programu" - stwierdziła Dziemianowicz-Bąk.

Wśród 218 posłów, którzy byli "przeciw" uchwaleniu nowelizacji Kodeksu karnego było 176 posłów PiS, 24 posłów PSL-TD (wśród nich m.in. wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski), wszyscy głosujący posłowie klubu Konfederacji - 17 oraz koła Kukiz'15 - 2 posłów.

Na 29 głosujących posłów PSL-TD, 4 było za uchwaleniem ustawy: Agnieszka Kłopotek, Jolanta Zięba-Gzik, Urszula Pasławska i Magdalena Sroka. Jeden poseł PSL - Adam Dziedzic - wstrzymał się od głosu. Nie głosowali zaś: minister rolnictwa Czesław Siekierski, wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Ziejewski.

"Za" było 154 posłów KO, 30 posłów Polski 2050 oraz 26 posłów Lewicy. Żaden z posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 ani klubu Lewicy nie zagłosował przeciwko. W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych, który był w piątek w Sejmie.

Giertych tłumaczył po głosowaniu, że postanowił nie brać udziału "ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej". "Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską (posłanką PiS, wcześniej polityczką lewicy - PAP) a rebours" - napisał na portalu X Giertych. Z kolei Sługocki napisał na platformie X, że jego nieobecność w Sejmie spowodowana jest podróżą służbową do USA zaplanowaną kilka miesięcy temu. Grabczuk - jak podał premier Donald Tusk - jest w szpitalu.

Projekt nowelizacji kodeksu karnego był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.(PAP)

pp/