W niedzielę odbędą się wybory do Sejmu i Senatu oraz referendum ogólnokrajowe.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, zagraniczne komisje wyborcze mają od zakończenia głosowania 24 godziny na zliczenie oddanych głosów. Jeśli nie zdążą tego zrobić, to głosowanie w tych obwodach uważa się za niebyłe.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego przypominała, że w wyborach do Sejmu i Senatu cztery lata temu najliczniejsze zagraniczne komisje wyborcze przekazywały swoje protokoły w poniedziałek we wczesnych godzinach porannych, zaś ostatni protokół - z największej, liczącej blisko 6 tys. wyborców komisji - wpłynął w południe w powyborczy poniedziałek.
"Jeśli komisje będą musiały policzyć karty referendalne, to będą miały drugie tyle czasu na to" - wskazywała.
Zwróciła też uwagę, że w tegorocznych wyborach za granicą powołano o blisko 100 obwodowych komisji wyborczych więcej: w wyborach w 2019 r. było to 320 komisji, zaś w tym roku będzie ich 417.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych już dwukrotnie zwiększało liczbę komisji za granicą. Najpierw utworzono 402 obwody głosowania, następnie zwiększono ich liczbę kolejno do 410 i 417. Dotyczy to przede wszystkim Niemiec, Holandii, Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, gdzie w utworzonych już obwodach szybko przyrastała liczba wyborców i istniała obawa, że komisje nie zdołają ustalić wyników głosowania w 24 godziny od jego zakończenia.
Ponadto, szefowa KBW wskazywała, że wbrew nieprawdziwym informacjom ostatnia nowelizacja Kodeksu wyborczego nie zmieniła zasad liczenia głosów w wyborach i będzie się ono odbywać tak, jak dotychczas - komisje będą liczyć głosy wspólnie, a nie w zespołach roboczych.
"Biorąc pod uwagę okoliczności: fakt, że za granicą będzie dużo więcej obwodowych komisji, to, że konsulowie mogą powoływać większe składy tych komisji, a także dane sprzed czterech lat, to nie powinno być problemów ze zliczeniem głosów o czasie" - podkreśliła Pietrzak.(PAP)
autorka: Aleksandra Rebelińska
nl/